Lubicie książki o miłości?
Jeśli odpowiedź jest twierdząca... To nie książka dla Was 😅🫣
To moja trzecia książka spod pióra Martyny Keller. Winter Love nie było typowo w moim stylu jednak nie skreśliłam autorki chyba przeczuwając, że w końcu trafię na coś co mnie usatysfakcjonuje. I nie sugeruje, że poprzednia seria była zła. Zawsze podkreślam, że każdy lubi co innego. Choć zauważam minimalne podobieństwo, bardziej pod względem schematu jaki możliwe, że ma autorka ( lub tylko to moje przypuszczenia) , to tu zdecydowanie lepiej się odnalazłam, choć....
"Colliding Lies" to książka chora, popaprana, mroczna i zepsuta. Jej bohaterzy są wybitnie pokaleczeni przez życie, w każdym tego słowa znaczeniu. Tu wielbiciele słodkich historii o miłości czy po prostu romansów z taką klasyczną miłością na tapecie, się nie odnajdą. Bo emocje i uczucia jakie tu rządzą, trudno nazwać miłością i są takie...brudne .
"Mam przeczucie, że cokolwiek powstanie kiedyś między nami, to zawsze będzie miało coś wspólnego z nienawiścią. Jakbyśmy istnieli, byle się nienawidzić, w sposób, który trzyma nas jednak przy sobie."
Bronx. Dzielnica gdzie wszelkie koszmary stają się rzeczywistością. Gdzie rządzi bieda, walka o przetrwanie. Tam nie ma miejsca na spokojne sny i Marigold szybko się o tym przekonuje. Uciekła, chciała zacząć od nowa, zapomnieć o tym co przeszła... Tymczasem uwalniając się z sieci jednego pająka, wpadła w kolejną. I Willard nie odpuści póki jej nie złamie, nie upodli. Ale czy po tym co już przeszła, coś jeszcze w stanie jest ją skrzywdzić bardziej?
Willard to bohater przerażający, odrażający, okrutny i bez sumienia. Ale czy to jego prawdziwa twarz czy poharatana maska ? Skąd blizny na jego twarzy i ciele ? Jakie są przyczyny jego zachowania i agresji?
Czytając dochodziłam do wniosku, że łatwiej jest napisać piękną książkę o miłości. Takiej gdzie dwie piękne osoby wpadły sobie w oko i mimo zakrętów losu, odnalazły dla siebie szczęśliwe zakończenie. Tu nie ma na to nadziei.
Nie ma sielskiej atmosfery, uroczego domku z ogródkiem, cudownej pracy i wspierającej rodziny. Jest bieda, brud, odrzucenie, krzywda, samotność, strach, blizny na ciele i duszy ...
Trudno napisać coś tak pokręconego i przyciągnąć do takiej historii czytelnika. Bo lepiej i zdecydowanie łatwiej czyta się historie, w których bohaterowie wstają z kolan. A tu można odnieść wrażenie, że nałogowo już na nie padają, że nie ma żadnego światełka w tunelu.
Za to jest duża dawka podłości i okrucieństwa. Już na starcie dostajemy przed tym ostrzeżenie. Zachowania szczególnie, choć nie tylko, Willa, nie należą do normalnych, akceptowalnych, godnych pochwały i ...wybaczenia. To przeraża, szokuje i wzbudza agresję. Aż chce się go momentami wyciągnąć z tej książki i obić. I krzyczeć by Marigold uciekała nie oglądając się za siebie.
Czemu mimo wszystko ta historia mnie zaintrygowała?
Co mi się w niej spodobało?
Wszystko.
Od kreacji nieprzewidywalnych i poturbowanych przez życie bohaterów. Przez te szczegółowo opisaną brutalność, taką obnażoną brudną stronę życia o której nie chce się wiedzieć, mówić, czytać. Po to, że jednak mimo wszystko czego doświadczają i o czym są przekonani główni bohaterowie, ja tę nikłą nadzieję dla nich widzę. I będę się jej trzymać, wierząc, że choć z pewnością drugi tom nie będzie dla nich łagodny i delikatny, przetrwają.
Może jednak ta mroczna dylogia ma szansę na szczęśliwe zakończenie ? Już lada dzień przy premierze drugiej części możemy się o tym przekonać.
Czekacie ? Czytaliście już tę część? Jeszcze macie okazję nadrobić. Polecam i dziękuję za egzemplarz do recenzji 💔