Długo zastanawiałam się co napisać o spin-offie Powiernika, żeby nie się nie powtarzać w achach i ochach nad pomysłem Piątkowskiego. I w końcu, tak jak to bywa najlepiej: przyszło niespodziewanie samo. Pewnego wieczoru moja starsza młoda poprosiła mnie, żebym opowiedziała jej bajkę przed snem. Taką, której nie zna reszta dzieci z przedszkola. Zaczęłam więc, od tego, że: „…LICHO nie śpi. Nie śpi więc też Marek LICHOcki, agent do zadań słowiańsko-para-specjalnych”. A potem już popłynęłyśmy. Przeniosłyśmy się do świata, w którym adwokat, obdarzony umiejętnością widzenia słowiańskich bożków i demonów, ściga niewidzialnych dla ludzi złoczyńców, którzy psocą na potęgę i nakłaniają innych do jeszcze większych psot, albo próbują wyrównać rachunki z tymi, którzy kiedyś zrobili im coś niemiłego. Ulubieńcem córy, stał się oczywiście domowik, który teraz już zawsze dzielnie pomaga znajdować zagubione zabawki, dba o koty, gdy nie ma nas w domu, podkrada słodycze i…pierdzi.
Jak widać, złagodzone (i to nawet bardzo) wersje niektórych opowiadań Piątkowskiego ze zbioru „Powiernik. Bogowie i stwory”, doskonale sprawdzają się jako opowiastki przed snem dla kogoś spragnionego czegoś nowego, innego, fajnie splatającego się z dobrze znaną codziennością – bo z jednej strony fantastyczne, a z drugiej na wyciągnięcie ręki, chociaż zupełnie nieuchwytne. Z ich pomocą można też przemycić to i owo na temat mitologii słowiańskiej, a poszerzanie horyzontów u najmłodszych, to dla mnie zawsze wartość dodana.
*
Teksty o których mowa i na podstawie których snułam swoją opowieść, stanowią dopełnienie Uniwersum Powiernika i ciekawy przerywnik pomiędzy kolejnymi powieściami o przygodach Marka Lichockiego. Oczywiście, absolutnie nie są przeznaczone dla dzieci. Opisane tutaj słowiańskie stwory potrafią być bowiem bardzo brutalne i okrutne, wręcz ślepo okrutne, zresztą jak i pojawiający się w kolejnych opowiadaniach ludzie. Pośród nich trafiają się, na szczęście, także całkiem sympatyczne kreatury (jak np. wspomniany domowik, wąpierz wegetarianin lub strzygoń Bezmir), które dzielnie pomagają naszemu rodzimemu marvelopodobnemu superbohaterowi, wyłapywać, tych bardziej i na wskroś złych, parszywców i zgniłków.
Jeśli nadal zastanawiacie się, czy to lektura dla was, to spróbujcie wyobrazić sobie połączenie seriali „Supernatural” i „Grimm” przerzuconych na polski grunt. „Powiernik. Bogowie i stwory”, ma dokładnie taki wydźwięk: opowiadania stanowią intrygujący kolaż słowiańskiego klimatu, baśniowej magii, grozy i kryminału. Służą także, przede wszystkim, niezobowiązującej rozrywce.
Sporym atutem jest także zróżnicowanie opowiadań – jedne niosą z sobą głęboki smutek, mrok i lęk, inne pobudzają do refleksji, jeszcze inne, te bardziej żartobliwe, wprawiają nas w dobry humor - sprawnie budowane napięcie, wieloperspektywiczność, wielogłos, wartka akcja i zaskakujące rozwiązania fabularne.