'' Wystarczy tańczyć do tej samej muzyki i pić ten sam alkohol, wtedy ludzie akceptują cię bez zastrzeżeń . To łatwe, trzeba tylko nabrać trochę wprawy . Mnie się to udało .''
Wreszcie i mnie dogoniła twórczość pani Puzyńskiej . To moje pierwsze spotkanie z tą autorką, która, jak się nie mylę, napisała już dziesiąty tom kryminalnej sagi o niewielkiej miejscowości, o nazwie Lipowo . Czy spotkanie jest udane ? Myślę że raczej tak, w każdym razie na tyle że z chęcią przeczytam inne książki tej pisarki i tej serii . Nie znaczy to że wszystko mi się w '' Motylku '' podobało . Według mnie, trochę zbyt '' nachalnie '' pokazane są poczynania policjantów z małej wioski . A ściślej mówiąc, poczynania, powiedzmy wątpliwej jakości i moralnej i etycznej, oraz zwyczajnej ignorancji . Tego nie zrobili , tamto zrobili nie tak jak trzeba, a i w życiu osobistym każdy z nich ma jakieś brudy za uszami . Trochę tego za dużo . Domyślam się że tym sposobem autorka chciała pokazać '' ludzką '' twarz policji . Jednak w moim odczuciu chciała za bardzo, przedobrzyła, wyszło na to, że w Lipowie, w komisariacie pracują sami jacyś karierowicze i nieudacznicy . Zresztą i warszawianka Weronika, rozwiedziona, rudowłosa pani psycholog, też zachowuje się jak pierwszy lepszy podlotek , a na pewno zupełnie nie jak psycholog . Dla kontrastu pojawiająca się w drugiej części nadkomisarz kryminalna Klementyna Kopp , pozjadała wszystkie rozumy . 59 - letnia kobieta powtarzająca wciąż '' spoko '' i racząca się na okrągło colą z butelki, na początku śmieszyła mnie potem zaczęła irytować jak mało kto . W dodatku niemożebnie wytatuowana i ciągle pocierająca swój '' szczęśliwy tatuaż '' . Nie polubiłam jej, jednak nie za wygląd tylko za lekceważenie innych, a ja bardzo tego nie lubię . Może jest ona i dobra w rozwiązywaniu spraw kryminalnych, chociaż tak po prawdzie i w tej dziedzinie jakoś szczególnie nie zabłysnęła , ale jako człowiek i współpracownik jest niespecjalnie adaptacyjna . Wygląda więc na to, że wszystkie moje '' ale '' tyczą się postaci . Jest to prawda. Podoba mi się wątek kryminalny , wyprowadzanie czytelników w pole rzucaniem podejrzeń na inne niż właściwy sprawca, osoby, ciekawe i przemyślane . Wątek obyczajowy, też bardzo fajny i zajmujący . Doskonale oddana atmosfera panująca w miejscu gdzie wszyscy wszystko o wszystkich wiedzą, jednak najczęściej chowają głowę w piasek i nic nie mówią, no chyba że w formie plotek . To chyba tyle moich uwag na temat pierwszego tomu sagi o Lipowie . Chociaż nie, jeszcze jedno spostrzeżenie . Raziło mnie trochę nagminne powtarzanie imion nazwisk i rangi stopnia (w przypadku policjantów) . Na przykład ciągłe '' starszy aspirant Daniel Podgórski '' po jakimś czasie zaczyna nudzić i irytować .Jednak to wszystko nie zmienia faktu, że z przyjemnością sięgnę po kolejne książki Katarzyny Puzyńskiej, bo czytało się całkiem dobrze i w końcu to debiut, liczę więc na wyszlifowanie warsztatu w przyszłych tomach . Póki co polecam, kto jeszcze nie miał okazji zapoznać się z tą ciekawą autorką .