Gdy zasypie śnieg… recenzja

To również nie jest stricte świąteczna powieść i przyznam, że trochę mnie to zdziwiło. Nic jednak straconego, bo rzecz zaczyna się właśnie podczas świąt i dzieje się zaraz po nich. Jest to z pewnością zimowa lektura, którą przeczytać powinna każda miłośniczka komedii romantycznych, bo tak w sumie nazwałabym tę książkę - taką spisaną na papier komedią romantyczną. Widziałam, że nie wszystkim podoba się ta książka, ja jednak bawiłam się przy niej doskonale i po raz kolejny przeniosłam się pod bajkowe, zaśnieżone Tatry, które w końcu muszę odwiedzić, bo kuszą z każdą kolejną książką!

Marta woli być sama, niż tkwić w związku, który mógłby okazać się pomyłką. Gdy w prezencie od ukochanej babci dostaje voucher na pobyt w pensjonacie pod Tatrami, jest sceptyczna. Nie zdecydowałaby się na urlop tuż po świętach, lecz nie chce sprawić przykrości Janinie.

Uwielbiam tę żywiołową emerytkę, jaką jest pani Janina, każdy z nas chciałby mieć taką babcię. Choć nieco naiwna i chwilami upierdliwa (co można w sumie zrzucić na to, że jest po prostu starszą panią, więc można jej to po prostu wybaczyć!), to absolutnie cudowna i jednocześnie przekochana. Polubiłam niesamowicie obie bohaterki i z duszą na ramieniu czytałam kolejne strony ich radosnych perypetii w pensjonacie pod Tatrami.

Prawdą jest też to, że nie jest to tak poruszająca powieść, jaką serwuje nam zazwyczaj autorka, ale nie widzę w tym nic złego, bo jest to książka lekka, przyjemna i w sam raz, żeby przeczytać ją pod ciepłym kocem z kubkiem herbaty w dłoni. Lubię taką odmianę, nie zawsze trzeba pisać i czytać ciężkie i emocjonalne książki związane z tym radosnym i rodzinnym czasem. W zasadzie "Gdy zasypie śnieg" spełnia taką funkcję. Jest lekka, ciepła, radosna i rodzinna, czyli taka, jak powinna być na święta.

Osobiście jestem oczarowana klimatem zbudowanym w książce i bohaterkami, które, choć tak zupełnie różne, wzbudzają sympatię już od pierwszych stron. Nie jest to porywająca książka z milionem zwrotów akcji, ale mogę przysiąc, że jest po prostu dobra i zabawna, czyli taka, jak powinna być i nie wymagałam od niej więcej.