Trudno zaklasyfikować tę niewielką książkę, czy to literatura piękna, czy reportaż historyczny, a może esej? Powiedziałbym, że najbardziej reportaż historyczny.
Książkę otwiera opis spotkania przemysłowców niemieckich z Hitlerem w 1933 r., wtedy to wielki kapitał jednoznacznie poparł Adolfa. A potem mamy szczegółowo opisane zagarnięcie Austrii w marcu 1938 r. tradycyjnie nazywane Anschlussem. Wtedy Hitler skutecznie zastraszył austriackich polityków, a zachodni świat palcem nie ruszył, aby bronić sąsiada Niemiec. Sam proces zajmowania Austrii wyglądał trochę jak farsa, oto Niemcom popsuły się czołgi i wozy bojowe, tarasując drogi dojazdowe. Bardzo to wszystko plastycznie opisane, z dbałością o szczegóły, wręcz widzimy głównych aktorów dramatu i wnętrza, w których funkcjonują. Zwraca uwagę buta Göringa i von Ribbentropa, którzy otwarcie drwili ze swoich rozmówców; z niejaką satysfakcją opisuje autor ostatnie chwile tych bandytów w Norymberdze w 1946 r., ale dla mnie to mała pociecha – tylu zbrodniarzy nigdy nie odpowiedziało za swoje czyny.
Pisze autor, że według wielu świadectw Hitler miał na ludzi magiczny wpływ: umiejętnie mieszając czar osobisty i brutalne zastraszanie potrafił kompletnie zniewolić rozmówców i osiągnąć swoje cele. W ten sposób potraktował kanclerza Austrii, Schuschnigga zmuszając go do zaaprobowania Anschlussu. Z pewnością ten potwór miał charyzmę. Od razu nasuwają się porównania z obecnym władcą Kremla, osobowością kompletnie bezbarwną, ale czy to ważne, czy zbrodniarz ma charyzmę, czy nie? Liczy się to, że jest masowym mordercą.
Kończy Vuillard książkę relacją z podpisania haniebnego układu monachijskiego, który oddał w ręce Hitlera Czechosłowację. Piszę haniebnego, ale wtedy myślano inaczej: Chamberleina wracającego do Londynu witały wiwatujące tłumy, naprawdę masę ludzi myślało, że uratowano pokój, nie doceniono Adolfa...
Zastanawiam się nad celem stworzenia tej świetnie napisanej książeczki, czy uczy czegoś nowego, czy coś wnosi? No cóż, może to, że z bandytami nie warto się układać. Niemniej i teraz wielu chce negocjować z czekistą z Kremla, przecież nie można zbytnio upokorzyć niedźwiedzia...
Coraz częściej myślę, że jedyna lekcja z historii jest taka, że wciąż popełniamy te same błędy...