Rosyjskie baśnie opowiada trójgłowy orzeł Oksoku. Widzi wszystko z góry, czuwa nad ludźmi. To poniekąd taki opiekuńczy Bóg każdego. Zlatuje, gdy bolączki zaczynają trawić serca i dusze. Czuwa, a jego opowieści stanowią lek na wszystko. Siadaj więc i ty, bo Oksoku przysiadł koło ciebie właśnie. Widzi, żeś smutny, że coś cię gnębi. Posłuchaj Oksoku i pozwól, by w twe serce wlała się nadzieja.
„W lesie Baby Jagi” znajduje się dziewięć bajek-legend, które uczą rozwagi, otwartości i pracowitości. Niedawno czytałam baśnie z Krainy Kwitnącej Wiśni, „MUKASHI, MUKASHI. Dawno, dawno temu w Japonii” Giusi Quarenghi, stąd potęga mojego zachwytu tym wydaniem. Lecz co zauważyłam? Opowiadania łączą przesłania, mądrości w nich ukryte, dobroć i szczerość lecz mają inne formy przekazu. Każdy lud, mimo że umiejscowiony wschodzie, inaczej je ujmuje. Baśnie rosyjskie są jakby „surowsze”, bohaterów spotykają nauczki. Ktoś tu zawsze jest nierozważny, głupiutki lub frywolny. W baśniach japońskich próżno szukać takich bohaterów. Tu ludzie zamieniają się w zwierzęta, kobiety wychodzą z drzewa, kobiety przyodziewają skórę wilka. Baśnie rosyjskie są też bardziej mroczne. Jednak to wszystko według mnie ma swoje podwaliny w położeniu terytorialnym samej Rosji, wierzeń i tradycji. Są tu Eskimosi, ludy Mongolskie, mieszkańcy różnych ras i języków. A i klimat do ciepłych nie należy. To wszystko znajduje swoje odbicie w baśniach, jakie snuje orzeł trójgłowy – Oksoku. Ale to jest w tych opowieściach piękne. Mają swój klimat, swoją mroczność, która zawsze zostaje rozświetlona. Zwycięża dobro, uczciwość i prawda. Mądrości uniwersalne dla wszystkich, bez względu na miejsce zamieszkania. Cały świat przekazuje młodym w legendach morały prawa, sumiennego życia i wiary.
Po ciężkim dniu, gdy zmęczenie ogarnia ciało, a smutki paraliżują umysł, każdy szuka ukojenia. Pocieszenia. Pragnie słyszeć czyjś głos prawiący dobre słowo. I wtedy lekiem okazują się baśnie. Sprawdzony od wieków sposób na wszelkie bolączki. To lek bez recepty, bez skutków ubocznych. Lek, który można dawkować bez ograniczeń całe życie. Uzależnia, tylko nam grozi, ale czy w przypadku opowieści jest to szkodliwe?
Baśnie z czterech stron świata to piękne wydanie, którym zachwycam się bez końca. Wspaniałe rysunki, które przeplatają się z liniami legend idealnie obrazują poszczególne sceny z życia. Mój zachwyt obejmuje też baśnie japońskie wydane w sposób identyczny, acz zachowane w kulturze Japonii. Czytanie ich to rozkosz. Niesamowicie spędzony czas, który może nam minąć u boku starego, młodego, schorowanego czy też brykającego i robiącego koziołki berbecia. Te baśnie pozwalają oderwać się od codzienności. To przeniesienie się do krainy, o której wielu zapomniało. Do krainy marzeń.
Polecam koniecznie.
dziękuję sztukater