Wtedy te upalne, zakurzone dni, tygodnie i miesiące, które zostawiliśmy za sobą na Wielkim Północnym Zachodzie, wydały się nagle niczym, tak jak zapewne życie wyda się nam niczym, gdy nadejdzie jego kres.
Australia, wbrew dość powszechnej legendzie, nie jest i nigdy nie była krainą mlekiem i miodem płynącą, ani też krainą wiecznej szczęśliwości. Historia tego rozległego kraju, obejmującego powierzchnią cały kontynent, rysuje się mrocznie i brutalnie. Współcześnie, jego obywatele pochodzenia anglosaskiego coraz częściej biją się w piersi z powodu okrucieństw, których ich przodkowie dopuszczali się na rdzennych mieszkańcach Australii, jednocześnie uważając fakt, że w większości są potomkami skazańców, za raczej zabawny. Motywy kryminalne towarzyszą każdemu próbującemu zgłębić tajemnice tego centralnego zakątka antypodów, gdyż chociażby najważniejszymi australijskimi zabytkami, wpisanymi w liczbie jedenastu na Listę Kulturowego Dziedzictwa UNESCO, są obiekty o charakterze więziennym rozsiane od Tasmanii na wschodzie po Fremantle na zachodzie. Ze względu na bogate zasoby surowców naturalnych, Australia obecnie znajduje się w światowej czołówce wiodących eksporterów tych dóbr. Jednakże, gdyby pewnego dnia zabrakło ludzi do pracy w kopalniach, kraj ten popadłby w kompletną ruinę. Współczesna legenda Australii została zbudowana na nieprawdopodobnie ciężkiej pracy w trudnych warunkach całych pokoleń ludzi, których przodków los przywiódł w poszukiwaniu zarobku w głąb australijskiego interioru. O tych zwykłych, zazwyczaj prostych, często zrezygnowanych i raczej skromnych osobach pisał Henry Lawson w swojej twórczości.
Polski tytuł zbioru opowiadań Henrego Lawsona, który ukazał się nakładem wydawnictwa „Glowbook”, został zapożyczony z jednej z opowieści. Myślę, że wybór ten okazał się trafny dla podkreślenia charakteru całokształtu prac tego autora, krótko i zwięźle ukazuje typowe dla nich miejsce, czas i bohaterów, a także bezwzględne okoliczności.
Na szczególną uwagę zasługuje to, że w XIX-wiecznej Australii, w świecie zdominowanym przez mężczyzn, u Lawsona nie brakuje postaci kobiecych. Co prawda nie grają one pierwszych skrzypiec we wszystkich opowiadaniach, ale wiele z nich w ogóle by nie powstało, gdyby nie główna bohaterka płci pięknej. Jak przystało na tamte czasy, niewiasty przede wszystkim zajmują się domowymi czynnościami i jawią się jako ekspertki do spraw dzieci i chorób. Jednakże, niemal za każdym razem, gdy w kolejnych opowiadaniach wprowadzane są bohaterki kobiece, narrator podkreśla, iż tematyka poszukiwania złota, przetrwania w buszu i związane z nią problemy typowo męskie nie są im obce. W tej i wielu innych kwestiach, z pewnością ogromny wpływ na Lawsona wywarła jego matka Louisa, poetka i pisarka, a także działaczka społeczna i feministka.
Polskie tłumaczenie czytało mi się generalnie bardzo dobrze i lekko. W tekście natknęłam się jednak na podjęte przez tłumaczkę próby indywidualizacji języka wybranych bohaterów np. wyjątkowo prostego człowieka czy małego dziecka. W mojej ocenie, osiągnięty efekt jest odwrotny do zamierzonego, gdyż zamiast płynnie przejść do kolejnego zdania wyobrażając sobie te postaci, zatrzymywałam się ogarnięta wrażeniem, że natknęłam się na niefortunne błędy w druku.
Styl Henrego Lawsona bywa przyrównywany do Ernesta Hemingwaya, ale ja jednak bardziej doszukiwałabym się podobieństw, w jego twórczości i przedstawianiu świata takim jaki jest, do Johna Steinbecka, a może i do Edwarda Stachury. Nie da się jednak ukryć, że Lawson był pierwszy i zdaje się, że stawiał prawdę ponad wszystko inne.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta portalu nakanapie.pl