Z autorką spotkałam się już jakiś czas temu. Jej pierwszą książkę "Biały płomień na magię" przyjęłam z przymrużeniem oka i na jakiś czas porzuciłam jej powieści, na rzecz innych lektur. Kiedy tylko pojawił się pierwszy tom z serii "Dotyk" powiedziałam sobie: "Czemu nie, można spróbować ponownie." i udało się. Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że Laurie powraca w wielkim stylu i pomimo małych defektów serwuje nam pełną tajemnic, lekturę na kilka długich godzin.
Główną bohaterką powieści jest nastoletnia Camelia, która wiedzie spokojne i poukładane życie - chodzi do szkoły, spotyka się ze znajomymi i ma takie same problemy jak każda potencjalna dziewczyna. Ale do czasu. Kiedy dzięki tajemniczemu chłopakowi o imieniu Ben unika śmierci w wypadku samochodowym na szkolnym parkingu, nic nie jest już takie samo. Chłopak znika zanim dziewczyna całkowicie dochodzi do siebie, a jedyne co po sobie pozostawia to...dotyk - piękny, hipnotyzujący i niezwykły dotyk. Mija jakiś czas, rozpoczyna się nowy rok szkolny. Od tamtego zdarzenia minęły już trzy miesiące, jednak Camelia nie zapomniała o swoim wybawcy. Na jej szczęście (bądź też nie) on zostaje nowym uczniem. Dziewczyna postanawia dotrzeć do Bena i poznać go bliżej. Jednak nie jest to łatwe, gdyż chłopak celowo jej unika. Czy coś ukrywa? Przed czym się broni? I co najważniejsze, czy Cam zrozumie co tak naprawdę się zdarzyło?
Muszę powiedzieć, że książka miło mnie zaskoczyła. Wyrazistość w fabule jest naprawdę niesamowita i chociaż Laurie nie do końca wykorzystała potencjał drzemiący w pomyśle, jak na pierwszą część serii spisała się naprawdę dobrze. Ewidentnie jest to powieść dla młodych czytelników, stąd może brać się moje mniejsze zauroczenie nią. Ale podobało mi się. Świetna odskocznia od typowych paranormalni gdzie pierwsze skrzypce grają wampiry i anioły. W tej chwili jestem w trakcie czytania części drugiej i muszę wam powiedzieć - tam się dopiero dzieje.
Chociaż początek przypomina ewidentnie "Zmierzch" - co już chyba każdy wypomniał to autorce, nie dajcie się zwieść i zniechęcić. Jest to całkiem inna historia. Bardziej płynna i wyrazistsza. Bohaterowie są ciekawie przedstawieni, a relacje między nimi wcale a wcale nie przynudzają. Plusem dodatkowym jest fakt, że nie miziają się na każdej stronie. A to już coś. Oprócz tego łatwy i przystępny język - młodzieżowy oczywiście, ułatwia czytanie, dodając do tego jeszcze lekki styl otrzymujemy książkę idealną na oderwanie się od rzeczywistości.
Na koniec muszę jeszcze wspomnieć o oprawie graficznej w której się po prostu zakochała. Z okładki patrzy na nas piękna, rudowłosa dziewczyna o tak zniewalającym spojrzeniu, że nawet mnie zaczarowało. Jej blada skóra idealnie kontrastuje z tłem tworząc piękna całość. Do tego ta czcionka - naprawdę oryginalna i pomysłowa. Na środek też nie narzekam - jak zawsze NK spisała się na medal.
Podsumowując: to jest to. "Śmiertelny sekret", pierwszy tom serii "Dotyk" to obowiązkowa lektura dla tych wszystkich którym bokiem wychodzą już wampiry/wilkołaki/anioł i tym podobne stwory. Ciężko jednoznacznie określić gatunek tej książki - jest to coś na pograniczu thrillera, science fiction no i oczywiście paranormal romance, co daje coś oryginalnego. Mieszanka wybucha, która ma swoje ujście w akcji jaką serwuje nam Pani Stolarz w swojej powieści - tak to mogę określić. Z niecierpliwością będę wyczekiwać dalszych części, gdyż zakończenia nie pozwalają zapomnieć nam o Cameli i jej (nie)codziennym świecie.
Ocena: 5-/6