LATO W RYTMIE MAMBO
Już 36 lat minęło od premiery "Dirty Dancing" - kultowego filmu, który zgromadził przed ekranem całe rzesze widzów i szybko stał się światowym hitem nagrodzonym Oskarem. Któż nie oglądał wtedy Patricka Swayze i Jennifer Grey w ich fantastycznych aktorskich kreacjach?... Piosenki wykorzystane w produkcji stały się szlagierami, a taniec, a przede wszystkim mambo, nabrało nowego wymiaru. Tak, to był naprawdę dobry film, choć przetłumaczony z angielskiego tytuł - "Wirujący seks", pozostawiał moim zdaniem wiele do życzenia.
Agata Kołakowska w swojej najnowszej książce zatytułowanej "Lato jak w filmie" pokusiła się o luźne nawiązanie do historii opowiedzianej w "Dirty Dancing". I tak oto wraz z Ruby Zamojską stajemy się gośćmi wyjątkowego pensjonatu, czy może raczej ośrodka "Wilkasy Spa" na Mazurach. Miejsce to jest naprawdę wyjątkowe, atmosfera niezwykła, a fani, a może przede wszystkim fanki "Dirty Dancing" podczas dwutygodniowego pobytu mogą poczuć się jak aktorzy biorący udział w swoim ulubionym filmie. Tym bardziej, że spośród uczestniczek turnusu losowo wybierana jest kobieta, która wciela się w postać Baby. Mamy więc radość, taniec, emocje oraz sceny i teksty zaczerpnięte z kultowej produkcji. Właścicielka ośrodka Lidia Szulc zadbała o każdy szczegół, tak aby goście mogli na nowo przeżywać te wszystkie wzruszenia, jakich dostarcza im film. Jednak wraz z rozpoczęciem kolejnego turnusu nie wszystko idzie zgodnie z planem, pojawia się coraz więcej nieoczekiwanych zdarzeń. Ruby nie jest dostatecznie przygotowana do roli Baby, jaką ma odegrać w kolejnych dniach. Wydaje się też, że pewnej osobie bardzo zależy, aby zepsuć opinię ośrodka Wilkasy Spa. O tym co wyniknie z tej wybuchowej mieszanki przeczytacie w książce. Wrażeń na pewno nie zabraknie.
Osobiście należę do tych osób, którym bardzo podobał się film, oglądałam go dwukrotnie i mimo, że nie byłam zaślepiona rolami głównych bohaterów, to piosenki i ścieżkę dźwiękową do tej pory mam w pamięci. Dlatego zaintrygował mnie opis znajdujący się na książkowej okladce - turnusy inspirowane "Dirty Dancing" zapowiadały się bardzo osobliwie.
Powieść "Lato jak w filmie" okazała się dla mnie fantastyczną przygodą, zaskakującym powrotem do czasu, kiedy byłam nastolatką, a ścianę mojego pokoju zdobił plakat Patricka Swayze. Cudownie było zagłębić się w fabułę, poczuć ten niezwykły klimat filmu, ale też uczestniczyć w ciekawych wydarzeniach, jakie były udziałem bohaterów. Te wszystkie niezamierzone wpadki i zabawne sytuacje przywoływały uśmiech na twarzy i jeszcze mocniej pobudzały moją wyobraźnię. Intrygi i manipulacje sprawiały, że z jeszcze większą ochotą czekałam na finał, a subtelny wątek miłosny, dodawał romantycznego charakteru. Jedyne co mi przeszkadzało to przewidywalność zdarzeń. Niby były zwroty akcji, niespodzianki, ale ostatecznie wszystko, nawet samo zakończenie odbyło się według założonego scenariusza. Czegoś mi tu ewidentnie zabrakło.
Powieść jest z pozoru bardzo prosta, lekka i typowo wakacyjna, ale ma w sobie też pewną głębię. Podejmuje tematy trudne, momentami bolesne, ale znajdują się one jakby w tle opowieści. Autorka stawia na szczerość, pokazuje jak wyzwolić się z toksycznych relacji i rozpocząć nowy rozdział na własnych zasadach. Siła jest przecież kobietą. Warto o tym pamiętać, gdy życie rzuca nam kłody pod nogi.
"Lato jak w filmie" to optymistyczna historia, przy której można się zrelaksować. Moim zdaniem jest to idealna książka na lato, choć oczywiście warto po nią sięgnąć o każdej porze roku.