W labiryncie recenzja

Samantha Andretti jako nastolatka została porwana i uwięziona na piętnaście lat. Nikt nie potrafił jej odnaleźć. Nikt również nie potrafił wyjaśnić w jaki sposób udało jej się uciec z rąk przetrzymującego ją psychopaty. Dziewczyna niczego nie pamięta. Z pomocą policyjnego profilera, doktora Greena próbuje odzyskać wspomnienia z tajemniczego labiryntu, który był jej więzieniem. To tu, przez piętnaście lat była zmuszana do rozwiązywania zagadek, których wynik decydował o jej losie. Policja ma nadzieję, ze dzięki jej wspomnieniom uda się schwytać tego bezdusznego potwora, który zamienił jej życie w piekło. Jest jeszcze jedna osoba, która chce dotrzeć do prawdy. To prywatny detektyw, Bruno Genko, który piętnaście lat temu nie podołał odnaleźć Sam. Teraz próbuje odkupić swoje winy. Czy uda się wytropić sprawcę?

Już powoli traciłam nadzieję, że przeczytam książkę, która pochłonie mnie do tego stopnia, że nie będę w stanie jej odłożyć. Biorąc do ręki „W labiryncie” nie miałam wielkich oczekiwań. Jeśli mam być szczera to spodziewałam się kolejnej historii o zaginionej dziewczynie, która po odnalezieniu walczy z traumą. Jednak Donato Carrisi zafundował mi niezwykle fascynujący pobyt w stworzonym przez siebie labiryncie. Poczułam się jak ofiara, która musi rozwiązać zagadkę, aby dostać nagrodę w postaci drobnego szczegółu, który pozwoli odnaleźć drogę do wyjścia. Kiedy myślałam, że już wszystko wiem, że udało mi się odkryć tajemnicę, autor wyprowadzał mnie w pole. Znów trafiałam do labiryntu i bezowocnie szukałam prawidłowego rozwiązania. Ach, to były pełne emocji chwile, wywołujące niepokój i niedowierzanie. Uwielbiam w ten sposób skonstruowane fabuły , w których nic nie jest do końca oczywiste. Które zmuszają do bacznego śledzenia tekstu i wyłapywania najdrobniejszych szczegółów. Mimo pełnego skupienia w trakcie czytania nie potrafiłam przewidzieć zakończenia. Byłam nim zaskoczona, jak burzą w styczniu. Nie wiem jak to zabrzmi, ale była to „fikcja w fikcji”. Coś niesamowitego.

Mam nadzieję, że choć trochę rozpaliłam w Was iskierkę ciekawości i sięgniecie po tę książkę. A dla tych, którzy wolą film od książki mam dobrą wiadomość. Jest ekranizacja, której reżyserem jest sam autor.