Po udanej wyprawie na Górę Grozy, Lief, Barda i Jasmine ruszają na poszukiwanie kolejnego klejnotu do Pasa Deltory. Tym razem, ich celem jest Labirynt Bestii. Zdemaskowani i poszukiwani przez Szarą Straż muszą uważać na każde podejrzane miejsce i stworzenie, gdyż nie wiadomo nigdy kto i dlaczego pracuje dla złowrogiego czarnoksiężnika, który bezprawnie objął tron w królestwie.
Emily Rodda to znana autorka książek dla dzieci i młodzieży ale także powieści dla dorosłych. Jej prawdziwe imię i nazwisko to Jennifer Rowe. Urodziła się w Australii w 1948 roku i wydała już kilkanaście noweli oraz serii młodzieżowych. Jej saga "Pas Deltory" osiągnęła niebagatelny sukces, również w Polsce.
Szósta część serii, czyli "Labirynt Bestii", różni się nieco od innych. Mimo dobrze już znanych motywów i schematów pochodzących z poprzednich tomów, zauważyłem, że książka jest bardziej brutalna, o wiele więcej się w niej dzieje. Jest to książka skierowana przede wszystkim dla dzieci, ale mimo wszystko, była w niej opisana śmierć co najmniej kilku osób, czego wcześniej nie dało się zauważyć. Uważam, że jest to plus. Historia nabiera wiarygodności i nieco więcej akcji. Szczególnie przypadła mi do gustu walka na statku. Tam przecież dzieją się najtragiczniejsze rzeczy ale wszystko zostało opisane w ciekawy ale oszczędny sposób.
Emily Rodda stawia raczej na fabułę i akcję niż na przedstawienie świata. W książce nie pojawiają się długie opisy choć nie można też powiedzieć, że brakuje ich całkowicie. Jest dokładnie tak, jak być powinno, choć momentami jednak żałuję, że ten fantastyczny świat nie został przedstawiony bardziej szczegółowo. Ponadto, naprawdę cieszę się, że autorka w każdej części wprowadza nowe istoty nie z tego świata; tym razem pojawiły się Oksy, które naprawdę sporo zamieszały. Są to interesujące stworzenia, ponieważ przybierać mogą kształty i głosy wszystkiego co istnieje (zależnie też od umiejętności), w tym też ludzi, o czym przekonują się nasi bohaterowie nie jeden raz.
Jest jedna rzecz, która naprawdę bardzo mnie zaintrygowała w "Labiryncie Bestii". Otóż, tajemniczy wątek mówiący o Doomie oraz jego podwładnych. Jego postać już wcześniej mnie zainteresowała; jest on głównym dowodzącym ruchu oporu ale coś jest z nim nie tak ale nikt, ani czytelnik, ani bohaterowie, nie wiedzą co. Zastanawiam się, jak historia ta potoczy się dalej gdyż to, co na temat Dooma zostało przedstawione w książce, może niesamowicie zamieszać i pod sam koniec dać do myślenia. Poza tym, jakiś powód nienawiści Jasmin do niego musi być, prawda?
Odnośnie bohaterów. Przeżyłem duży szok jak doczytałem się zdania: "Zobaczył miecz, który przeszył Bardę na wylot". Od razu pomyślałem, czy go tak naprawdę lubiłem, czy też nie oraz jak zachowywał się na przestrzeni tych sześciu tomów. Na szczęście na chwila grozy to sprytne zagranie autorki, która naprawdę ciekawie to rozegrała. Właściwie, to doszedłem do wniosku, że bez Bardy byłoby naprawdę ciężko. On jest tą rozsądną i waleczną stroną grupy. Jasmine jest emocjonalna i dzika a Lief podejmuje pochopne wnioski, które czasem wprowadzają go w tarapaty. Mimo wszystko, postaci z Pasa Deltory są mi naprawdę bliskie i uważam, że dobrze je poznałem co potwierdza, że zostały przez Roddę dobrze przedstawione.
Czas już na podsumowania. "Labirynt bestii" to dobra i ciekawa kontynuacja "Góry Grozy". Szósta część serii odznacza się jednak na tle innych. Bardzo sympatyczni bohaterowie, szybka i przemyślana akcja oraz pewna doza wiarygodności sprawiają, że lekturę czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Polecam! 9 na 10.