Witajcie w 2021!
Ależ ja spędziłam udanego Sylwestra. Co prawda najeździłam się między Augustowem a Wrocławiem, ale taki wieczór warty był każdego kilometra, który pokonałam w tę i z powrotem. Tak, dobrze się domyślacie. Wieczór spędziłam z ostatnią częścią Pruskich bab Małgorzaty Starosty. Koniec roku to i koniec serii. Chyba, że pani Małgorzata ulituje się nad czytelnikami i może zupełnie przypadkiem napisze kontynuację. Pożyjemy, zobaczymy.
Prawdę mówiąc po Pruskie baby sięgnęłam zupełnie przypadkiem, bo jak wiecie kocham debiuty, a pierwszy tom z serii był właśnie debiutem autorki, a po drugie zaintrygowały mnie różowe okładki. Przeczytała trzy tomy w porządku chronologicznym, bo tak należy je czytać i jestem zachwycona poczuciem humoru autorki, rodziną Prusków i oczywiście komisarzem Bączkiem. Uwiodła mnie Pani Małgorzata swoim intelektem i rodzinnymi tajemnicami ze zbrodniami w tle, a może powinnam powiedzieć zbrodniami z rodzinną tajemnicą? Jak zwał tak zwał. Sięgając po pierwszą część zupełnie nie spodziewałam się, że książki mnie tak wciągną, a nawet odważę się powiedzieć, że uzależniłam się od różowych okładek. I jak tu teraz funkcjonować??
W Kwestii czasu wszystko zaczyna się od powrotu. Edyta Prusko wraca z Wrocławia do rodzinnego Augustowa. Młoda kobieta chce uporządkować swoje rodzinne sprawy, pragnie się rozwieść z niewiernym Rafałkiem, ale przede wszystkim szykuje się do powiększenia rodziny. Nasza Edytka jest w błogosławionym stanie i spodziewa się bliźniaków. Zupełnie nieoczekiwanie pojawia się skruszony Rafał, który wszystko podobno przemyślał i chce uporządkować życie rodzinne. Jakby tego było mało to w pensjonacie nestorki rodu pojawia się tajemniczy mężczyzna, który jeszcze bardziej skomplikuje powiązania rodzinne bohaterów. Nad Augustowem wiszą czarne chmury, dochodzi do makabrycznej zbrodni, którą to próbuje rozwiązać Andrzej Lewczyński. Co ma Wrocław do Augustowa i odwrotnie? Sięgnijcie koniecznie i przekonajcie się jak doskonale autorka poukładała puzzle, żeby wszystko wskoczyło na swoje miejsce.
Autorka po raz trzeci zaserwowała mi rewelacyjna komedię, pełną zbrodni i trupów, a wszystko to przedstawione w lekko zakrzywionym zwierciadle, bez zadęcia i niepotrzebnych analiz. To napisane pięknym językiem książki, przez które płyniemy i delektujemy się każdą stroną. Tu nie znajdziecie wulgarnego języka, a dialogi powalają na kolana. Chyba, że za wulgaryzm znacie kura przez wu, co niezmiernie przypadło mi do gustu i chyba sama zacznę posługiwać się tą kurą przez wu oczywiście.
Małgorzata Starosta wykreowała cała plejadę genialnych postaci, które można dosłownie jeść łyżkami. Ja mam swoich faworytów i myślę, że i Wy ich znajdziecie jeśli tylko zdecydujecie się sięgnąć po serię Pruskich bab, a gwarantuję, że nie będziecie żałować i mam nadzieję, że podzielicie się ze mną swoimi wrażeniami.
Małgorzata Starosta zostawiła lekko uchylone drzwi, które dają nadzieję na kontynuację. Ja w każdym bądź razie dopisuję autorkę do moich ulubionych i z niecierpliwością wyglądam zapowiedzi wydawniczych.