Książki dzielę mniej więcej na trzy kategorie. Pierwsza to taka, o której się zapomina w kilka godzin po odłożeniu na półkę i trzeba trochę wysiłku umysłowego, by przypomnieć sobie tytuł czy opowiedzieć komuś, o czym właściwie była. Kategoria druga to taka, po przeczytaniu której ekscytuję się około miesiąca, nawet dwóch, pożyczam, opowiadam. Trzecia kategoria to książki mądre, wartościowe, zabawne lub tak urokliwe, że pamiętam o nich do końca świata i jeden dzień dłużej. Historie stworzone przez Ałbenę Grabowską należą do tej ostatniej kategorii. Są piękne, wartościowe, urzekające, dopracowane i przekonujące.
Trzy siostry i trzy przeróżne charaktery. Panienki z dobrego domu, otoczone służbą nie wiedziały, co znaczą trudy życia, dopóki nie rozpoczęła się I wojna światowa. Pozostawione same sobie z matką, która raz płakała, a raz liczyła, że żarliwa modlitwa sprawi, że jej mąż wróci z frontu. Dziewczyny żyły z dnia na dzień, oczekując nadejścia lepszych czasów. Mimo siostrzanych więzi nieszczególnie się ze sobą dogadywały. Amelka jako pierwsza miała już dość przebywania w majątku i zszokowała wszystkich decyzją o podjęciu pracy w szpitalu wojskowym w Warszawie. Klara zakasała rękawy i wzięła się do roboty, pomagając we wszystkim jak może ramię w ramię ze służbą, która się we dworze ostała. Często przebywała wtedy ze swoją ukochaną starą gospodynią, na którą wołano Ludwiżanka. Tylko Róża się nie zmieniła. Dziewczę to było do bólu naiwne, egzaltowane, samolubne, lekkomyślne i nawet nie było skłonne ruszyć palcem u nogi, żeby w czymkolwiek komukolwiek pomóc. Pewnego dnia gruchnęła wiadomość, że Amelka wraca do domu… z mężem…
Co z tego wyniknie? Jaki to będzie miało wpływ na zaniedbany majątek i na losy rodziny Terechowiczów? Czy Róża wydorośleje? Czy Klara w końcu odnajdzie swoją życiową drogę? Co wybierze: małżeństwo, pracę czy może ruch wolnościowy o prawa kobiet?
Ałbena Grabowska stworzyła kolejną wzruszającą, przejmującą, wyrazistą i wspaniałą historię, która zostanie ze mną na dłużej. Książka o rodzinnych relacjach, miłości, próbie odnalezienia szczęścia i nadchodzących dopiero wraz z końcem wojny zmianach społecznych. W tle mamy ciekawe wydarzenia historyczne związane nie tylko z próbami odzyskania wolności, konspiracją, ale również z sufrażystkami i epidemią hiszpanki. Bohaterzy historii również zostaną na długo w mojej pamięci. Postać Róży mnie niezwykle drażniła, oj jak ja bym tę dziewczynę przełożyła z chęcią przez kolano i dała kilka porządnych klapsów. Bardzo za to polubiłam Klarę i momentami się z nią nawet utożsamiałam. Była wykształcona, pracowita, otwarta na innych ludzi i ich los, myślała perspektywicznie i co dla mnie najważniejsze była wrażliwa na piękno natury. Wraz z nią mogłabym siedzieć godzinami nad „Rzeczuchą”, która płynęła, jak chciała. Wspaniała i zwracająca moją szczególną uwagę była też postać starej gosposi. Mądra w ludowy i życiowy sposób, zaradna, godna zaufania i szczerze oddana rodzinie.
Piękna to historia pozostawiająca niedosyt i niedomówienia, więc mam nadzieję na kontynuację...
Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję wydawnictwu REBIS.