To jeden z najbardziej kultowych horrorów science fiction w historii literatury. Opowiadanie "Who Goes There?" po raz pierwszy ukazało się w magazynie "Astounding Stories of Super-Science" w sierpniu 1938 roku, kilkadziesiąt lat później, już po śmierci autora Johna W. Campbella, odnaleziona została znacznie dłuższa wersja tego tekstu, którą po raz pierwszy opublikowano dopiero w 2019 roku. Wydawnictwo Vesper już po raz drugi przypomina nam legendarne "Coś" w pełnej, nowelowej odsłonie, ale tym razem pod szyldem swojej sztandarowej serii sci-fi - Wymiary.
Kulisy odkrycia noweli "Frozen Hell"
Zacznę dość nietypowo, bo od niesamowitej historii odkrycia noweli, którą do 2018 roku wszyscy kojarzyli z opowiadaniem. Alec Nevala-Lee - pisarz głównie biograficzny, zbierał materiały do swojej kolejnej książki poświęconej legendom fantastyki naukowej, gdy zupełnie przypadkiem natrafił na pewien karton ukryty w magazynach biblioteki Harvarda. Może ukryty to niewłaściwe słowo, prędzej "zapomniany". Tak czy inaczej w tym kartonie znalazły się maszynopisy i notatki nieżyjącego od 1971 roku Johna W. Campbella, wśród których znalazł się maszynopis "Frozen Hell". Nevala-Lee zagłębiając się w lekturę, szybko odkrył, że ma przed sobą znacznie dłuższą wersję kultowego opowiadania "Who Goes There?" z 1938 roku. Rok po odkryciu, bo w 2019 roku nowela Campbella została wydana po raz pierwszy, wraz z przedmową Aleca Nevala-Lee oraz wprowadzeniem Roberta Silverberga. Tę wersję dostajemy też w edycji polskiej, dodatkowo wzbogaconą o posłowie dziennikarza Piotra Goćka oraz o fragment nigdy nieukończonej kontynuacji.
"Frozen Hell" w swojej dłuższej wersji to przede wszystkim bardziej rozbudowana fabuła, wzbogacona o zupełnie nowe rozdziały, ale również lepiej napisani bohaterowie na czele z McReadym, który dla mnie zawsze będzie miał twarz młodego Kurta Russella.
Mroczna Antarktyda i coś w lodzie
"Coś" rozgrywa się na skutej lodem Antarktydzie, gdzie grupa badaczy odkrywa dziwny obiekt. Początkowo myślą, że to meteoryt, ale gdy dokopują się do obiektu, okazuje się, że to statek kosmiczny obcego pochodzenia. Wewnątrz znajdują zamrożoną istotę, jakby żywcem wyciągniętą z sennych koszmarów. Dla nas "stety", dla nich "niestety", ciekawość naukowców bierze górę nad zdrowym rozsądkiem i zabierają obcego do stacji badawczej, aby tam sobie w spokoju odtajał. Oczywiście wszyscy członkowie ekspedycji myślą, że kosmiczny brzydal (bo trzeba Wam wiedzieć, że do najpiękniejszych nie należy), jest martwy, ale my wiemy swoje, prawda? W końcu obcy znika, a na stacji wybucha panika...
Tę opowieść buduje atmosfera
Ani fabuła, ani bohaterowie, nawet w tej wersji rozszerzonej nie są jakoś specjalnie głębocy, czy skomplikowani. Nie ma tu miejsca na psychologię postaci, czy wielowarstwową intrygę, w końcu to nowela, a te rządzą się swoimi prawami. Nowele i opowiadania, to bardzo skondensowane teksty, w których siłą rzeczy, nie możemy dostać wszystkiego. Ale to, co wyróżnia "Coś" na tle innych dzieł, to niesamowity, wciskający w fotel klimat tej opowieści. John W. Campbell atmosferę grozy buduje już od pierwszych zdań i od pierwszych zdań czuć przeszywający chłód Antarktydy. To, co Campbell zrobił w warstwie narracji jest naprawdę niesamowite; to umiejętne budowanie napięcia, te późniejsze emocje, ta panika, która towarzyszy bohaterom... Właśnie to czyni tę nowelę "kultową". "Coś" to opowieść o nieuchwytnej grozie, o strachu czającym się poza zasięgiem. To również opowieść o samej Antarktydzie czyli miejscu skrajnie nieprzychylnym człowiekowi.
Campbell choć utrzymuje "Coś" w konwencji science fiction, stara się unikać naukowych wywodów. Choć wszyscy... no dobra, prawie wszyscy bohaterowie, to umysły raczej ścisłe, "Coś" nie jest naszpikowane naukowym żargonem. Powiem więcej, odniosłem wrażenie, że wszyscy, którzy utknęli na tym skutym lodem fragmencie Ziemi, to swojskie chłopaki, które i potrafią pożartować, i pogadać o rzeczach błahych, przez co sprawiają wrażenie bardziej przystępnych. Ale, jak już wspominałem, bohaterowie w tej opowieści nie są aż tak ważni. Można powiedzieć, że stanowią tylko dodatek, do historii, którą tworzy niezapomniana atmosfera.
Campbell vs. Carpenter
Patrząc na "Coś" nie można pominąć równie kultowego horroru Johna Carpentera z 1982 roku, który stanowi luźną ekranizację dzieła Campbella. Jest to pierwszy raz, kiedy w recenzji książkowej odniosę się bezpośrednio do adaptacji filmowej, ale te dwa dzieła są na tyle istotne i na tyle różnią się od siebie, że postanowiłem poświęcić im chwilę uwagi. Pewnie większość z Was, nawet jeśli nie czytała czy to opowiadania, czy noweli, widziała obraz Johna Carpentera. Twórca "Halloween", "Oni żyją", "Christine" czy "Wioski przeklętych" w sposób bardzo umiejętny i przemyślany przekonwertował grozę literacką, na grozę filmową, dobrze wiedząc, że słowa straszą zupełnie inaczej, niż dźwięki i obraz, a film opiera się przecież głównie na dźwiękach i obrazie. Opowieść Carpentera jest bardziej dosłowna, bezpośrednia, tymczasem Campbell po mistrzowsku straszy naszą podświadomość, wydobywa z nas ukryte lęki. Te dwa dzieła, choć jakże różne w swoim tempie, ale po części i narracji (Carpenter bardzo szybko przechodzi do rzeczy, tymczasem Campbell snuje swoją opowieść raczej powoli), wzajemnie się dopełniają tworząc obraz walki nie tylko z obcą formą życia, ale również, a może i przede wszystkim z własnymi lękami.
Sequel i inne dodatki
Polskie wydanie "Coś" zarówno to, które ukazało się teraz, w ramach serii Wymiary, jak i to sprzed pięciu lat, zostało wzbogacone o kilka dodatków, w tym fragment kontynuacji "Coś", noszącej roboczy tytuł "Istoty z innego świata", nawiązujący do pierwszej ekranizacji opowiadania Campbella - "Istota z innego świata" z 1951 roku. Dostajemy jedynie kilka rozdziałów, bowiem tekst mający być, w zamyśle twórcy, pełnowymiarową powieścią, nigdy nie został ukończony. Kontynuacja "Coś" skupia się na żołnierzach udających się z misją na Antarktydę. Ta misja ma związek z wydarzeniami w pierwszej części, ale pod względem fabularnym "Istoty z innego świata" to zupełnie nowe rozdanie, jedynie luźno nawiązujące do pierwowzoru. Sequel nie ma w sobie tego klimatu, co pierwsza część i w moim odczuciu jest nieudaną próbą odcięcia kuponu od sukcesu opowiadania "Who Goes There?". Ten fragment traktuję więc jedynie jako ciekawostkę, wszak ciężko ocenić, jaka finalnie byłaby ta powieść, nos mi jednak podpowiada, że raczej nie zostałbym jej fanem.
W książce znajdziecie też inne dodatki. Na uwagę zasługuje przede wszystkim przedmowa Aleca Nevala-Lee, który zdradza nam całe kulisy odnalezienia maszynopisu "Frozen Hell". Robert Silverberg, autor m.in. świetnej powieści "W dół, do ziemi", opowiada nam nie tylko o twórczość Campbella, ale również przybliża nam jego życiorys, z kolei posłowie Piotra Goćka, to sentymentalna podróż do lat '80, do czasów seansów filmowych pirackich kaset VHS, do złotej ery horrorów sci-fi i do historii filmu "Coś". No, nie ukrywam, że jestem tak stary, że pierwszy raz "Coś" Carpentera również oglądałem na VHS, choć nie w latach '80, a w pierwszej połowie lat '90 i ten film również i na mnie zrobił spore wrażenie. No, ale o tym kiedy indziej, bo o samych ekranizacjach pewnie kiedyś Wam opowiem. I tak dla wyjaśnienia: to wszystko ma zarówno wydanie nowe, które ukazało się właśnie pod szyldem serii Wymiary, jak i to z 2019 roku. Jedyne różnice to okładka, no i ta starsza edycja ma w środku ilustracje. Cała reszta pozostała bez zmian.
Czy zatem warto sięgnąć po "Coś"?
To zależy w jakiej literaturze gustujecie. Nowela "Coś" powinna się spodobać zarówno fanom science fiction, jak i grozy, ale tej grozy bardziej spokojnej, wyważonej, zbudowanej na atmosferze i ukrytych lękach. Ta rozszerzona wersja klasycznego opowiadania Johna W. Campbella pozwala na pełniejsze zanurzenie się w mroźnym, nieprzyjaznym świecie Antarktydy, gdzie garstka facetów staje w obliczu nieznanego zagrożenia. Campbell mistrzowsko buduje napięcie i klimat i to jest to, za co miliony pokochało tę nowelę.
"Coś" to jedno z nielicznych dzieł, które odcisnęło tak wyraźne piętno na popkulturze i to jest kolejny powód, dla którego warto sięgnąć po tę książkę.
© by MROCZNE STRONY | 2024