Muszę przyznać, że "Planeta Małp" chodziła za mną od dłuższego czasu, właściwie odkąd na serio zacząłem kolekcjonować książki z PRL-owskiej serii "Fantastyka – Przygoda", czyli około dwóch lat temu. To wtedy dowiedziałem się, że film z Charltonem Hestonem, który oglądałem jako nastolatek i który bardzo mi się podobał, oparty jest na powieści francuskiego pisarza Pierre’a Boulle’a. Autor ten jest znany głównie z dwóch dzieł – "Mostu na rzece Kwai" i właśnie "Planety Małp". W Polsce, w czasach PRL, wydano także jego "Fotografa" oraz zbiór opowiadań "Opowieści o miłosierdziu", choć te książki są u nas mniej znane. Mam wrażenie, że Boulle jest nieco zapomniany w Polsce, choć w 2023 roku "Planeta Małp" doczekała się nowej edycji – tym razem w niszowym wydawnictwie ArtRage. Właściwie dowiedziałem się o tym przez przypadek, robiąc research do tego tekstu. Natrafiłem na nowe wydanie, ale jego okładki niezbyt przypadły mi do gustu. Choć czasem kuszą mnie nowe edycje, ta nie wzbudziła mojego entuzjazmu. Czytałem więc pierwsze polskie wydanie z 1980 roku, które ukazało się właśnie w serii "Fantastyka – Przygoda". Ta seria, licząca ponad 120 tytułów, wydawana była od końca lat 60. do początku lat 90. XX wieku, obejmując zarówno powieści polskie i zagraniczne, jak i zbiory opowiadań – od nowości po klasykę gatunku.
"Planeta Małp" to powieść z 1963 roku, której głównym bohaterem jest Ulysse Mérou - astronauta, ale przede wszystkim dziennikarz. On i jego dwaj towarzysze trafiają na obcą planetę, bardzo podobną do Ziemi, rządzona przez małpy. Co ciekawe: są tu także ludzie, wszyscy dzicy i bardzo prymitywni. Małpy z kolei to ich przeciwieństwo, udało im się stworzyć całą cywilizację, która niewiele się różni od cywilizacji ludzkiej na Ziemi. Tymczasem Ulysse wkrótce staje się uczestnikiem polowania na ludzi i sam trafia do klatki. Ma być przeznaczony do eksperymentów w małpim instytucie naukowym, ale szybko pokazuje, że nie jest kolejnym bezrozumnym stworzeniem, których małpy mają pod dostatkiem. Szefowa laboratorium - Zira, chce wyciągnąć Ulyssesa z klatki, ale na to musi się zgodzić Rada Najwyższa...
Wiecie, mam pewien kłopot z tą książką, bo z jednej strony "Planeta Małp" to powieść kultowa, poruszająca kilka ważnych tematów dotyczących ludzkości, z drugiej zaś, jeśli chodzi o warstwę literacką, ale i fabularną, wypada co najwyżej średnio. Przede wszystkim, mam wrażenie, że Boulle napisał tę powieść po łebkach. Owszem, wykreował świat, w którym rządzą małpy i to było na swój sposób nowatorskie, ale zupełnie sobie z tym światem nie poradził. Ten został jedynie muśnięty, lekko naszkicowany. Owszem, autor wspomni, że jedna małpa jadzie samochodem, a inne lecą samolotem, ale bez opisu tego samochodu, czy samolotu. Podobnie rzecz ma się z architekturą i ze wszystkim, co można spotkać na planecie małp. Konstrukcja więc przypomina bardziej opowiadanie niż powieść, ale jak na opowiadanie jest stanowczo zbyt długie, a jak na powieść zbyt mało szczegółowe. Ot, taki paradoks. Również narracja pierwszoosobowa w wykonaniu głównego bohatera wydaje mi się nie do końca trafiona, bowiem cały świat widzimy jedynie z jego perspektywy, a ten świat jest na tyle pociągający, że przydałoby się poznać go bardziej, dogłębniej. Tymczasem dostajemy coś w formie suchej relacji, w której ciężko doszukać się jakiś większych uniesień, emocji. "Planeta Małp" nadrabia trochę tematyką, no i świetnym zakończeniem, ale to zdecydowanie zbyt mało, aby uznać tę powieść za co najmniej dobrą.
Wychodzi więc na to, że to przeciętniak, ale wyjątkowy przeciętniak, bowiem dał zalążek pokaźnemu filmowemu uniwersum zapoczątkowanemu ledwie pięć lat po publikacji powieści, bo w 1968 roku. Na to uniwersum składa się kilkanaście filmów, serial oraz dwie gry. Więc może faktycznie jest coś w powieści Pierre Boulle, czego ja nie dostrzegam? Z drugiej strony na podstawie książki powstał właściwie tylko jeden film - ten pierwszy z '68, ale jest to bardzo luźna adaptacja. "Planeta Małp" jest więc swego rodzaju fenomenem, którego oryginał warto poznać. Tak, mimo wszystko. Mimo, że to przeciętniak, warto się nad nim nachylić i dowiedzieć się jaka była literacka geneza popkulturowego fenomenu, który trwa do dziś.
© by MROCZNE STRONY | 2024