Osada recenzja

Książka trafiła do mnie w ramach #booktour u @recenzownia_ksiazkowa 💋
Dziękuję bardzo 😊

"Chciałam tylko opowiedzieć historię. Chciałam tylko wiedzieć, co się stało. Czy to taki błąd?"

Silvertjarn - górnicza osada, której mieszkańcy zniknęli. Prawie 900 osób jakby zapadło się pod ziemię.
Po sześćdziesięciu latach młoda dokumentalistka Alice zbiera fundusze i ekipę by nakręcić dokument. Ona i Tone, jedna z uczestniczek eskapady są potomkiniami ludzi wywodzących się z tego zapomnianego przez Boga miasteczka. Jedna, to wnuczka dziewczyny, która w porę wyjechała, druga jest córką znalezionego w osadzie niemowlęcia. Przeszłość je przyciąga. Bardzo chcą rozwikłać tajemnicę zniknięcia swoich rodzin. Chcą odnaleźć korzenie. Alice od dziecka żyje opowiadaną przez jej babcię historią, którą poznajemy z listów jej siostry. A im dalej, tym historia pokazuje, jak niebezpieczny jest kult jednostki.
Ekipa ma spędzić w osadzie 5 dni. Jest tam odcięta od świata. Telefony nie działają, a miejsce jest bardzo oddalone od innych siedzib ludzkich.
Bardzo nie lubię takich klimatów 😱🥶😰
Wprowadzają uczucie niepokoju, ale dałam radę 😅
Wracając do książki i tajemnicy.
Pojawiło się mnóstwo teorii. Uwaga: do miasteczka wkroczył Związek Radziecki i porwał wszystkich mieszkańców, co miało być próbą generalną przed inwazją na kraj 🤣🤣🤣
Niestety nie mam więcej śmiesznych fragmentów do przytoczenia, gdyż generalnie jest niepokojąco i nie obędzie się bez ofiar.

Wrócę na koniec do kultu jednostki i zadam pytanie, na które nie oczekuję odpowiedzi.
Dlaczego dar porywania mas przytrafia się tym złym?
I dlaczego wszystko, co złe tłumaczą imieniem Boga?

Powiem Wam, że mam problem z takimi książkami i filmami. Bez względu na to, jak książka jest napisana ja z reguły takie omijam. Tym razem dałam się skusić i nie żałuję. Choć przyznam się, że minie sporo czasu zanim ponownie sięgnę po taką lekturę.
Dla osób, które lubią takie dreszczyk emocji polecam!!!

Zapraszam na