Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl
„Najgorsze w tym wszystkim było to, że przestałam się kochać. Smutek próbowałam zagłuszyć, czym tylko się dało. Ponieważ uznałam, że nic mi się nie należy (…) Sama odgradzałam się od szczęścia.”
Łucja Jaksz Alves porusza temat tabu, jakim jest wykorzystywanie seksualne w dzieciństwie. Jest to temat, o którym wiele czytałam. Pisząc pracę magisterską zapoznałam się z licznym pozycjami traktującymi o traumie, przeżyciach, wspomnieniach ofiar. Swego czasu, przez specjalizację, jaką studiowałam, interesowałam się ta tematyką.
Wykorzystywanie seksualne dziecka jest niezwykle poważnym problemem. Dotyka ono istoty bezbronnej, zabija w niej czystość oraz zdolność wchodzenia w proste więzi międzyludzkie, ograbia z zaufania do innych. Zmusza zawstydzone dzieci do samotnego radzenia sobie z problemem. Jest to, moim zdaniem, najgorsza z możliwych form przemocy. W świat bezbronnej istoty, wkracza dorosły, który brutalnie łamie wszelkie prawa i bezcześci niewinność. Pozostawia u ofiar poczucie winy, poniżenia, determinuje także jej przyszłe życie. Wszystkie formy tego strasznego nadużycia niosą za sobą ogromne zniszczenia w psychice ofiar, wpływają na ich społeczne funkcjonowanie, niemożność stworzenia dojrzałego związku oraz na kontakty interpersonalne. Ofiary często wyrabiają sobie zdanie, że są seksualnymi zabawkami mężczyzn i nie potrafią im odmówić. Dominuje u nich ogromne poczucie winy, wstydu, grzeszności. Chcąc poradzić sobie z traumą, często uciekają od rzeczywistości, sięgając po używki. Nękające ofiarę flashbacki, boleśnie przypominają o tym, co wydarzyło się w dzieciństwie.
Dziecko wykorzystywane seksualnie, próbuje sobie poradzić z tym co go spotkało, wykształca mechanizm dysocjacji, który pojawia się w warunkach, gdy umysł broni się przed obezwładniająco bolesnym doświadczeniem. Jest to stan przypominający trans, w którym świadomość tego , co się dzieje zostaje poważnie zredukowana.
Myślę, że ze wszystkimi przedstawioymi konsekwencje molestowania seksualnego w dzieciństwie zmagała się Wiktoria, której uczucia i myśli poznajemy czytając „Kulę”. Podczas lektury, czytelnik może mieć wrażenie, ze jest w jej głowie, dzieli z nią myśli. Widzi, co się dzieję z kobietą, razem z nią odczuwa i nie może jej w żaden sposób pomóc. Autorka przedstawia bezgraniczną samotność towarzysząca Wiktorii i nieme wołanie o pomoc na które nikt nie reaguje.
„Mam nasilone stany lękowe, jakieś straszne wizje, ataki paniki, przypominają mi się moje sekrety z dzieciństwa, przez co nie radzę sobie z emocjami i agresją.”
Wiktoria w wieku przedszkolnym była wykorzystywana seksualnie prawdopodobnie przez kogoś z bliskiej rodziny. Mogę podejrzewać, że jej matka mogła doświadczyć podobnych przeżyć, być może sprawcą była ta sama osoba. Niestety w książce jest wiele niedopowiedzeń. Jeśli jest tak, jak myślę to warto wspomnieć, że dzieci ofiar molestowania seksualnego są bardziej narażone na wykorzystywanie. Zwłaszcza, gdy rodzic sam nie potrafi sobie poradzić ze swoją traumą. Na uwagę zasługuje tez fakt, że bardzo często sprawcami są osoby znane ofierze, niejednokrotnie członkowie rodziny.
„Cokolwiek robię, migawki niewygodnych wspomnień przelatują przez moją głowę niczym szerszenie.”
Autorka zwraca uwagę na obojętność społeczeństwa wobec tego aktu przemocy. Wiktoria podczas spowiedzi przed I Komunią św. z ogromnym poczuciem wstydu, wyznała księdzu, co ją spotkało. Niestety ten w żaden sposób nie zareagował.
„Kula” jest wstrząsająca historią dziecka wykorzystywanego seksualnie. Łucja Jaksz Alves wplatając elementy fantastyki oraz za pomocą metafor przedstawia przeżycia młodej kobiety. Traumę z która zmaga się codziennie. Przedstawia również dziecko, które czuje się tak bardzo winne temu, co się stało, że boi się, ze rodzice mogą chcieć ja otruć. Jako kobieta popada w zachowania autodestrukcyjne. Nie potrafi poradzić sobie z narastająca agresją, nie tylko w stosunku do otoczenia, ale także do samej siebie. Niskie poczucie własnej wartości dominuje w życiu Wiktorii. Okalecza swoje ciało.
„Przypominają mi się strupy, jakie miałam w tamtym miejscu. Często sama je sobie robiłam, to znaczy te rany z których były strupy”.
Nie jest to książka z gatunku tych, które wciągają od pierwszych stron. Monolog Wikotrii wymaga od czytelnika skupienia. Łucja Jaksz Alves porusza bardzo trudny temat. Metafora kuli, jako ucieczki w głąb siebie, szczelnego zamknięcia się przed bolesną rzeczywistością jest bardzo trafiona. Niestety książka jest momentami przegadana. Mam wrażenie, że jest za dużo rozważań na tematy, które powinny być tłem dla przedstawienia emocji Wiktorii. Pomimo dobrego pomysłu na przedstawienie życia kobiety, która została we wczesnym dzieciństwie wykorzystana, niektóre wątki się dłużą. W kilku miejscach opisy są nieco zbyt rozwlekłe. Niewątpliwa zaletą jest to, że autorka pokazała, ze wszystko można w swoim życiu zmienić. Wiktoria, pomimo traumatycznych przejść, zdecydowała się podjąć terapię, podczas której została przedstawiona jej metaforyczna walka z demonami przeszłości. Uwolniła się od dręczącej ją traumy.