Mimo tego, że w Internecie można znaleźć przepisy na każdą potrawę, a na youtubie obejrzeć dodatkowo kanały, z których można się nauczyć przyrządzać niemal wszystko, dla mnie książki kucharskie stanowią niezastąpione źródło inspiracji kulinarnych. Sięgam po nie często i uwielbiam z nich korzystać, a na przestrzeni lat wydaje się, że nawet mogę śledzić dzięki nim trendy żywieniowe. W ostatnim czasie testuję serię „Mamo, daj mi przepis”, w której ukazało się kilka części, a ja zaczęłam od „Potraw z warzyw, grzybów, kaszy i mąki”. W książce zebrano przepisy kuchni śląskiej.
Przepisy w książce zostały podzielone na te z sera, jajek, mąki, kaszy, nasion strączkowych, warzyw surowych, potem warzyw na ciepło, ziemniaków, grzybów i sałatki. Są to przepisy kuchni tradycyjnej, a więc proste, opierające się o składniki pochodzące z rodzimych upraw. Próżno szukać tu orientalnych smaków, przypraw, wegańskich zamienników – wszystko jest zwyczajne i podstawowe, a przy tym wyjątkowo apetyczne, sycące, także kaloryczne.
Mam wrażenie, że mimo wszystko, mimo kojarzących się z kuchnią śląską ziemniaków, modrej kapusty i wołowiny, książka jest pełna inspiracji na dania warzywne. Dania z surowych warzyw i sałatki są kolorowe, soczyste i wyglądają pysznie. Nie znajdziemy tu żadnych przepisów na zupy i desery, ale spodziewam się, że takie znajdą się w innych częściach serii.
Pomysł na wydanie książki w takiej formie, jak to zrobiono, w mojej opinii jest wyjątkowo trafiony. Poszczególne strony przypominają zeszyt w linię, z marginesami, na których zapisane są składniki potrzebne do przygotowania konkretnego dania, a obok sposób jego wykonania. Dodatkowo oczywiście zobaczymy zdjęcia każdej potrawy, jakby wklejone do książki kolorowymi taśmami. I nie są to zdjęcia wyostrzone, wystylizowane, poprawiane w programach graficznych. Całość prezentuje się właśnie w taki swojski, tradycyjny sposób, przypomina zeszyt, w którym nasze babcie i mamy zbierały swoje ulubione receptury. Nawet czcionkę wybrano taką, która przypomina odrobinę pismo ręczne. Mnie to urzeka. Ponadto, na końcu książki pozostawiono naprawdę mnóstwo miejsca na własne notatki.
Oprócz przepisów w książce znajdziemy kuchenny przeliczniki miar oraz kilka porad kulinarnych, wypisanych w punktach, które pomogą uniknąć pewnych trudności w kuchni, przygotować wszystko prawidłowo, smacznie i kolorowo, czy choćby usunąć nieprzyjemnie zapachy.
Myślę, że książką powinni zainteresować się początkujący kucharze lub tacy, którzy niekoniecznie dysponują dużą ilością czasu, jak i pieniędzy, na gotowanie. Za niewielkie kwoty i z niewielu składników można wyczarować wspaniałości na stole, które zadowolą całą rodzinę: głodnego męża, odchudzającą się nastolatkę i wybredne maluchy. Każdy znajdzie tu coś dla siebie.