Jak co rano wychodzisz zjeść, jak zwykle w tym samym barze.
Choć klimat i sposób opowiadania tej powieści z 2013 roku przypomina wcześniejsze kryminały autora, nie jest to już kryminał, mimo iż wątek kryminalny, czy wręcz terrorystyczny pojawi się w niej już na samym początku, nawet jeśli tylko marginalnie. Istotną rolę wciąż pełni tu suspens, więc kolejność opowiadania ma znaczenie, dlatego też czytelnik dowiaduje się o wydarzeniach z przeszłości bohatera w odpowiedniej, przemyślanej kolejności. Kim jest bohater? To już nie znany nam mecenas Guerrieri, lecz Enrico Vallesi, dobiegający 50-tki pisarz, a właściwie teraz bardziej ghost writer. Pochodzi z Bari, lecz już od 30 lat mieszka we Florencji, w tym od 10 lat samotnie. Pewnego dnia przy porannej prasie przy śniadaniu w ulubionym barze dowiaduje się z rubryki kryminalnej o zastrzeleniu w Bari niejakiego Salvatore Scarrone. Ta krótka wiadomość każe mu pod wpływem impulsu udać się do rodzinnego miasta, co wywołuje cały szereg związanych z nim wspomnień: domu, rodziców, przyjaciół, znajomych, a przede wszystkim intensywnego czasu dorastania, gdy był uczniem liceum klasycznego im. Kwintusa Horacego Flakka (nota bene tego samego, które ukończył Carofiglio, obaj są też równolatkami). Jednak podróż w przeszłość to nie tylko wspomnienia, ale i czas, gdy zastanawiamy się nad własnym życiem, naszym stosunkiem do bliskich i przyjaciół, bo to często także czas, kiedy bilansujemy własne życie. Dla bohatera to też okazja do zastanowienia się nad sensem własnej pracy i przede wszystkim pisarstwa w ogóle. W celu wyraźnego oddzielenia obu czasowo od siebie odległych wątków narrator współczesny opowiada w pierwszej osobie, we wspomnieniach zaś - w akcji sprzed 30 lat - zastosowana została narracja w drugiej osobie (np. kiedy czytasz coś takiego, na początku pojawia się zdziwienie...że tak można) i każda taka retrospekcja to rozdział zatytułowany nieodmiennie: Enrico.
Tytułem Carofiglio uczynił zdanie z wiersza Bishop Blougram's Apology Roberta Browninga, angielskiego poety XIX w., które po włosku brzmi: Il bordo vertiginoso delle cose (Zawrotna krawędź rzeczy). Taki jest też włoski tytuł powieści. Warto przyjrzeć się angielskiemu oryginałowi, z którego autor zaczerpnął swój tytuł:
Our interest's on the dangerous edge of things. The honest thief, the tender murderer, The superstitious atheist.
To, co zajmuje naszą uwagę, to niebezpieczne skrajności: uczciwy złodziej, czuły morderca, zabobonny ateista. Czy to wizjonerski tekst o ekonomii uwagi w wieku XXI (tyle że teraz już niepotrzebny nam przeciwstawny przymiotnik: wystarczy, że przestępca), czy może człowieka rodem z pism Browninga spotkał Enrico w młodości? Odpowiedzi należy poszukać samemu.
Odbywamy z bohaterem podróż do Bari i w jego przeszłość, w drugą połowę lat 70-ych, gdy Włochy żyły terrorem lewicowych organizacji, jak Czerwone Brygady, dla których nawet Gramsci, teoretyk włoskiej partii komunistycznej, był rewizjonistą. Liceum Orazio Flacco też wtedy było "czerwone" czyli lewicowe, a niektórzy uczniowie (Salvatore) tworzyli aktywnie lewicowe bojówki (Komunistyczna Organizacja Bojowa? Autonomia Robotnicza - Movimento Lavoratori per il Socialismo?) odbywające regularne bitwy z bojówkami "czarnymi", czyli faszystowskimi. Lecz przede wszystkim pogrążamy się w uczucia i doświadczenia 16-letniego chłopaka z dobrego domu, który miał wielkie plany, które - jak większość wielkich nadziei młodości - nie ziściły się. Ponieważ były naiwne. I to zarówno te, dotyczące przyszłości, kariery, pracy jako pisarza, jak i te dotyczące miłości. Bo wbrew pozorom nie wszystkim, którzy nie wiedzą, że coś nie może się udać, wszystko się udaje. Zwłaszcza, gdy ktoś się kocha w nauczycielce (Celeste Belforte - pani pięknie wykładająca filozofię, uśmiechająca się tak, byś nie poczuł się zbyt bezpiecznie), a jest niedostosowanym chłopakiem, który nie wykazuje inicjatywy wobec dziewczyn. W pewien sposób te wspomnienia przywołują moje wcześniejsze lektury o dorastaniu: Oniegin był Ruskiem czy Dumny Bądźżeś, ale nie ma tu czeskiego humoru, bohater nie jest dziewczyną i przede wszystkim to całkiem inny kraj i inne problemy. Enrico sympatyzuje z lewicą i niewiele brakuje, by zszedł na drogę przestępstwa w zbrojnej i nielegalnej lewackiej organizacji (w pewien sposób sam był bardzo naiwnym uczciwym złodziejem i czułym - niedoszłym - mordercą). Te same jednak w tych książkach pozostają nieśmiertelne problemy dorastania: przyjaźń, pierwsza miłość, szkoła, konflikt z rodziną. I mamy tu zarazem ciąg dalszy, rodzaj epilogu, czego nie znajdziemy w powieściach kryminalnych tego autora: dowiadujemy się, co stało się z bohaterem po latach.
A oto on - autor jednej powieści, samotny 48-latek, który zapomniał o rodzinie i przyjaciołach. Podróż w przeszłość i spotkania z kilkorgiem bliskich kiedyś ludzi (jak przyjaciółka z klasy, Stefania) odsłoni na moment - niczym LSD spróbowana w młodości - wzór rzeczywistości, wątek arrasu, w który wplecione jest jego życie. Zda sobie dopiero wtedy sprawę, że życie jest ulotne i przepłynęło mu między palcami. Że nic istotnego nie osiągnął, bo nie żył, tylko chciał o życiu opowiadać. A nie da się życia uchwycić, jeśli samemu się nie żyje, ponieważ opowieść jest wycinkiem świata. Zakłamywanie rzeczywistości, co niejednokrotnie czynią i pisarze i dziennikarze, prowadzi donikąd. To też przyczyna jego porażki i niemocy twórczej. W powieści Carofiglio przekonująco dowodzi, dlaczego literatura powinna opierać się na prawdzie. Jednak narrator nie popada w melancholię - wydaje się, że jeśli chodzi o życie, tylko muzyka i miłość nie są beznadziejne od samego początku. O tym - nie wprost - mówi piosenka Neila Younga. Ale kto u nas jako 16-latek śpiewał Younga?? Nie mówiąc już o takich piosenkach, jak Auschwitz czy Ballada powieszonych. Carofiglio pyta tu o sens pisarstwa. Drażnią go roszczeniowi literaci, z których większość uważa, iż czytanie przed pisaniem jest zbędne (s. 281). Całkowicie zgadzam się z jego zdaniem co do tego, na czym polegać powinna praca pisarza: winien znajdować słowa, których brakuje innym. (s. 278)
Uwagi do tłumaczenia: należałoby używać polskich odpowiedników imion antycznych, więc Hypatia z Aleksandrii, nie Ipazia...
Notatki>> centerbe, nieszpułka, metoda loci, spaghetti all'assassina=all'arrabbiata, tumbler, foccacia, pastiera, panzerotto, apotropaiczny, pantograf, trullo w Alberobello, pinakoteka w Barletcie, jaskinie w Castellanie, doksa (Platon), tuzzi - dyńki (uderzenie z głowy), precypitacja, Targi Lewantyńskie, ciastka Urra Saiwa, sklep Standa, ikra taszy, benelli 125, deontologia, maritozzo, nocny garnizon antyfaszystowski?? - dyżury w szkole; zapachy: kumkwat, yuzu, paczula (?!) + jaśmin Literatura: Pavese-Piękne lato; Hemingway-Ruchome święto; Fitzgerald-Cruck up; Schopenhauer: W poszukiwaniu mądrości życia: Parerga i Paralipomena, F.S. Fitzgerald: Cruck up; Hermann Melville: Kopista Bartleby, Historia z Wall Street; Giorgio Bassani; Christine de Pizan: Miasto kobiet; Artremisa Gentileschi i Agostino Tassi; (malarze, gwałt) Arendt: Eichmann w Jerozolimie; A.Conan-Doyle: Dolina trwogi; Filmy: Restauracja Alicji r.A.Penn; Jules i Jim r. H-P.Roche, Truskawkowe oświadczenie r. S. Hagman; Słodkie życie r.Fellini; Sex with a Smile, r. S.Martino (Giovana Ralli, Edwige Fenech, Barbara Bouchet); Modiglani: Porteret Jeanne Hébuterne, Linus van Pelt - Fistaszki (esej Umberto Eco o Fistaszkach), Piosenki: Francesco De Gregori - Pezzi di vetro, Bruce Springsteen - Dancing in the Dark
Gorzka refleksja o przemijaniu świata, gdy i wielki sukces, i błąd życiowy przestają mieć jakiekolwiek znaczenie.
Enrico Vallesi, pisarz, który kiedyś świetnie zadebiutował, pod wpływem powracających ...
Gorzka refleksja o przemijaniu świata, gdy i wielki sukces, i błąd życiowy przestają mieć jakiekolwiek znaczenie.
Enrico Vallesi, pisarz, który kiedyś świetnie zadebiutował, pod wpływem powracających ...
Gdzie kupić
Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Pozostałe recenzje @tsantsara
bo męska rzecz być daleko, a kobieca wiernie dźwigać...
Nim na dobre rozpocznie się ta historia, spisana na potrzeby dokumentacji wycinka polskiej rzeczywistości, historia, którą można by uznać za zupełnie zwyczajną, choć jak...
Jeśli tylko podniesiecie głowę, zobaczycie go w załomie muru przy Duomo, zupełnie jakby siedział tam od samego początku, wrośnięty w ścianę katedry od chwili, kiedy wszy...