Książka z gotowaniem w tle to coś, na co czekałam.
Dwudziestopięcioletnia Emily Stones w tak młodym wieku osiągnęła dużo. Jest utalentowaną szefową kuchni, a jej praca jest jej wielką pasją, jak i spełnieniem marzeń. Jednak w jej życiu jest coś, a raczej ktoś, kto spędza jej sen z powiek, a mianowicie jej młodsza siostra Nazli, która ciągle pakuje się w różne tarapaty, a Emily jest tą, która ją z nich wyciąga.
Pewnego dnia w restauracji, w której pracuje, zjawia się ceniony na całym świecie restaurator Olivier Maxwell. Jest zachwycony daniami Emily, jednak kobieta myśli, że już więcej się nie spotkają, jednak pewny mały wypadek sprawia, że ich ścieżki przetną się po raz kolejny. A może tylko ona tak myśli, bo Olivier zdaje się podążać jej drogą od jakiegoś czasu.
Kiedy tylko dowiedziałam się, że będzie to historia z gotowaniem w tle, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Gotowanie co prawda było, ale spodziewałam się, że będzie tego ciut więcej.
Bohaterowie całkiem fajnie wykreowani. Maxwell z początku wydawał się tajemniczy, wręcz dziwny, szczególnie jeśli chodzi o jego stosunek do Emily. W pewnym momencie pomyślałam, że facet zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia, dlatego niektóre jego zachowania można tak tłumaczyć. Czy tak było, cóż... wiecie, że wam tego nie zdradzę, ale jedno jest pewne, jego pojawienie się w życiu kobiety można porównać to niespodziewanego tornada. Teraz pytanie, czy przyniesie zniszczenie, czy przejdzie tylko bokiem? Muszę też wspomnieć o tym, że czasami Olivier irytował mnie swoim zachowaniem, które nazwałbym dziecinnym. Obrażał się za coś, wychodził, a potem wracał jakgdyby nigdy nic.
Co do Emily, jest dobrą siostrą, która zawsze rzuca wszystko, aby ratować Nazli z opresji. Czasami jej zachowanie może przypominać matkowanie, na co również zwraca uwagę nastolatka. Choć nie ma jej się co dziwić, patrząc na ich rodziców, którzy praktycznie w ogóle nie reagują na wyskoki młodszej córki, a krnąbrna dziewczyna potrafi to wykorzystać. Co więcej, mają pretensje do Emily i obarczają ją winą za zachowanie siostry, która powinna ją wychowywać. Definitywnie rodzicami roku to oni nie zostaną i trafiają na listę tych najbardziej irytujących.
A co do postaci Nazli, która, mimo że była postacią drugoplanową, odegrała ważną rolę w tej książce. Dzięki tej bohaterce zostaje poruszony temat buntu, którego przyczyna nie zawsze jest taka oczywista, jakby mogło się zdawać, zamykaniu się w sobie przed bliskimi i próbie radzenia sobie z danym problemem w pojedynkę i myślę, że poniekąd również możemy tutaj dostrzec wątek depresji.
Jak na debiut jest dobrze, choć nie jest idealnie. Są niedociągnięcia, momenty gdzie autorka mogła wycisnąć więcej z jakiegoś tematu, bardziej go opisać i rozwinąć, bo niestety akcja sama w sobie jest szybka w tej książce i czasem wydawało się, jakby brakowało stron z pewnymi sytuacjami. Niestety na koniec to wszystko sprawia, że czujemy się jak kucharze w restauracji godzinach szczytu, kiedy są zasypywani wszelakimi (i wymyślnymi) zamówieniami i nie wiadomo, do czego się najpierw zabrać. Miałam wrażenie, jakby autorka z jednej strony miała jakieś całkiem fajne pomysły, ale z drugiej chciała już zakończyć tę książkę. Szkoda, bo wyszłoby coś ekstra. Jednak jak pisałam, debiuty nie zawsze są idealne, ale bez wątpienia można dostrzec potencjał i sięgnę po kolejny tom, bo jestem ciekawa, jak potoczą się dalsze losy bohaterów, szczególnie po takim zakończeniu, jakie zaserwowała nam autorka. Tego naprawdę NIKT się nie spodziewał!
Jak już wspominałam to pierwszy tom z serii i mam ogromną nadzieję, że druga część będzie dłuższa, bo książka jest naprawdę króciutka — zaledwie 250 stron, więc „Na Ostrzu Noża” jest idealną pozycją na jakiś spokojne popołudnie czy wieczór.
Współpraca z Wydawnictwo Niezwykłe