Czy Was też przed świętami Bożego Narodzenia nachodzi nagła ochota na książki, które pozwolą poczuć Wam świąteczny klimat i w czasach, kiedy trudno jest doświadczyć w Polsce Wigilii ze śniegiem zalegającym za oknami, zrzucą na Was urok tak dobrze znany z filmów? Jeżeli chodzi o książkę “Opowieści wigilijne” autorstwa Marzeny Rogalskiej to posiada ona prawdopodobnie każdy element, który mógłby sprawić, że sięgniecie po nią, aby poczuć “to coś”: okładka przywodząca na myśl święta spędzane z bliską osobą i utrzymana w typowej dla tego okresu kolorystyce, tytuł mówiący wprost, czego możemy się spodziewać po tej lekturze i opis na tyle książki przedstawiający opisane historie w taki sposób, jakby każda z nich zawierała w sobie odrobinę magii i udowadniała, że w ten szczególny czas cuda zdarzają się wszędzie.
Tym, na co na pewno warto zwrócić uwagę, sięgając po tę lekturę, jest fakt, że składa się ona z pięciu opowiadań. Każde osadzone jest w innym czasie, ale przewijają się w nich te same postacie. Ze wstępu od autorki można wywnioskować, że są to bohaterowie pojawiający się już wcześniej w innych jej dziełach. Świadomość ta początkowo może wprowadzać w pewien niepokój: “a co, jeśli nie będę wiedział/a kto jest kim przez to, że nie czytałem/am wcześniejszych pozycji od Marzeny Rogalskiej?”. Jednak spokojnie. Chociaż wstępy do każdego opowiadania napisane są w sposób, który sugeruje, że czytelnik zna inne historie napisane przez autorkę, to same opowiadania bez obaw można czytać i zrozumieć z nich wszystko bez znajomości przeszłości bohaterów.
Niektórzy autorzy mają niesamowitą łatwość w przekazywaniu emocji czytelnikowi. Potrafią za pomocą kilku kartek papieru sprawić, że nasze serce wypełni się radością i nadzieją na lepsze jutro. Mam wrażenie, że taki był też zamysł autorki na tę książkę. Czy jednak jej wyszło? Ciężko ocenić to obiektywnie, ponieważ każdy z nas przeżył w swoim życiu inne sytuacje, ma inne relacje z bliskimi, na inne sposoby spędzał święta. Ja nie czułam w trakcie lektury tego czegoś, co sprawiło, że chciałabym sięgać po nią co roku. Jednak muszę przyznać, że czytało mi się ją przyjemnie i całkiem szybko. Ponadto, przewracając kolejne strony na moich ustach często gościł uśmiech, więc uważam, że wielu osobom to dzieło może przypaść do gustu jako lekkie czytadło na zimowe wieczory.
Co do samej treści, to powiedziałabym, że “Opowieści wigilijne” to przede wszystkim opowieści o relacjach międzyludzkich i ich znaczeniu w życiu człowieka. Oczywiście w historiach pojawiają się też wątki typowo o przyjaźni czy miłości, ale każdy z nich zwraca bardziej uwagę na to, jak dobrze mieć kogoś obok siebie niż na to, jak przyjemnym uczuciem jest zakochanie się. I chociaż tytuł mógłby wskazywać na coś innego, to nawet sama Wigilia w tej książce jest jedynie dodatkiem, czymś, co się przewija w tle, przeplata z historiami, łączy opowiadania, jest dodatkiem do prawdziwego tematu. Być może dlatego właśnie tak mało magii świąt jest w tych opowieściach, a tak dużo opowiadania o tym, co dzieje się w nas samych w tym szczególnym czasie. Nie każda książka o świętach czy zimie musi być dla nas wytrychem do skrywanych przez cały rok uczuć i emocji. Niektóre z nich mogą mówić o zupełnie czymś innym, jedynie wspominając o tej wyjątkowej nocy. I to nie jest nic złego. I takie opowieści również niosą za sobą dużo mądrości dla czytelnika. I też czyta się je przyjemnie. Dlatego nie oceniajmy ich powierzchownie, a spróbujmy dojrzeć w nich to, co naprawdę ważne i co kryje się gdzieś głęboko w pochłanianych słowach i zdaniach. I cieszmy się tym, że my możemy siedzieć przy jednym stole z najbliższymi i dzielić się z nimi opłatkiem, ponieważ najgorzej jest na własnej skórze przekonać się o tym, że najcenniejsze wspomnienia to te, które już się nie powtórzą, a najcenniejszymi osobami są ludzie, którzy odeszli.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl