"Baku, Moskwa, Warszawa" Marcina Michała Wysockiego to niezwykła książka, na którą natknęłam się dzięki serwisowi Nakanapie. Jest to nowość wydawnicza, będąca jednocześnie pierwszą papierową książką wydaną przez wydawnictwo QES Agency.
Książka snuje historię życia pochodzącego z Azerbejdżanu Sadiqa Aszurowa. Opowiada o jego losach, skupiających się wokół tytułowych trzech miast. Jest to również wspaniała możliwość zagłębienia się w historię Azerbejdżanu, jego konfliktów i różnorodności, nie wspominając już o głębokiej analizie Rosji, jej mieszkańców i Związku Radzieckiego. Dzięki przeprowadzkom i barwnym przyjaciołom bohater ma szansę pokazać różne spojrzenia na politykę i wartości społeczne, co pozwala na przemyślenie własnych poglądów.
Bardzo podobała mi się tematyka książki. Dzięki niej mogłam na nowo poznać wiele aspektów polityki rosyjskiej w innej perspektywie. Było to niezwykle ciekawe przeżycie - wiele informacji, historii, pozwoliły mi na uzmysłowienie sobie zupełnie nowych kwestii związanych z krajami wschodnimi. Szczególnie barwny wątek Azerbejdżanu i Baku był cudnym akcentem powieści - wprowadzał zupełnie odmienną atmosferę, inną niż w zazwyczaj. Dawał szansę na zaznajomienie się z kulturą kraju, o którym dotychczas wiedziałam jedynie, że jest, a jego historię i perypetie życia mieszkańców stanowiły dla mnie ogromną niewiadomą. Cieszę się, że pojawiła się książka, która rozwiewa tajemnice tego kraju, w szczególności, że akcja toczy się w ciekawych czasach - w okresie, gdy państwo to włączone było w skład ZSRR.
Ponadto, główny bohater, Sadiq wiedzie barwne życie, które dostarcza wiele zabawy i poruszenia. Jego droga by zostać malarzem, plastykiem usiana jest niezwykłymi zwrotami akcji, jest źródłem niekończącej się uciechy, śmiechu oraz emocji. Jest to także jedna z osi historii, co dodatkowo umożliwia pełne przejście przez karierę mężczyzny, dostrzeżenie każdego wzlotu i upadku.
Książka jest zaskakująco rozbudowana - porusza najróżniejsze kwestie, od zabaw z dzieciństwa, przez służbę w wojsku do perypetii związanych ze studiowaniem. To sprawia, że nie sposób nudzić się przy tej lekturze. Każdy rozdział przynosi nowe historie, a bohater co chwila znajduje kolejne sytuacje, które zazwyczaj generują głównie następne problemy. Dzięki temu książkę stanowią niekończące się zawirowania i potknięcia, świetnie oddające realia życia.
Jak wcześniej wspominałam, Sadiq zajmuje się sztuką - jest to kolejny wątek, który umożliwia książce na wprowadzenie do akcji wielu urozmaiceń, z czego autor czynnie korzysta. Jest to dobry zabieg - w jego wyniku czytelnik poznaje różne tajemnice świata plastycznego, a także może dostrzec, w jaki sposób da się wykorzystać własny potencjał. Jest to świetne dopełnienie dla fabuły, dające szansę na rozbudowanie akcji i zdynamizowanie jej między opisami ludzi, relacji czy państw.
Muszę jednak przyznać, że spodziewałam się, że ta książka jest bardziej fabularyzowanym reportażem niż powieścią. Nie jest tak - wątki ludzi są bardzo ważne, odgrywają istotną rolę, odciągają uwagę od specyfiki kultury różnych państw. Oczywiście, nie mogę mieć nikomu za złe lekkiego rozczarowania - sama sprowadziłam na siebie błędne przekonania, których ta książka po prostu nie mogła spełnić, ze względu na to, że jej tematyka z zasady miała dotykać wielu innych kwestii. Jednak przez to mój odbiór jest lekko zaburzony i czuję pewne nienasycenie związane z brakiem omówienia pewnych wątków, które zdecydowanie zostałyby zamieszczone w książce reporterskiej.
Nie mogę jednak nie zauważyć, że wiele opisów relacji międzyludzkich jest atutem książki. Zawarte w niej są niuanse codziennego życia i te małe kwestie, które prowadzą do zróżnicowania charakterów ludzi pozwala na skupienie się nad rzeczą, która nigdy nie będzie dostatecznie uwypuklona. Ludzie, nawet stanowiąc bardzo bliską siebie grupę, są od siebie niezwykle różni, kierują się innymi ideałami, mają różne wartości. Jest to ogromna zaleta, że autor skupia się na tym wątku. To, że jest opisanych wiele związków romantycznych, także umożliwia dostrzeżenie jak wiele mamy uczuć i jak różnią się emocje, którymi darzymy niby tak samo bliskie osoby. Jest to interesująca kwestia życia, niby błaha, a tak istotna, tak wpływająca na nas i nasze otoczenie.
Również skupienie głównego bohatera na wyznawanych przez siebie, najistotniejszych dwóch wartościach stanowi interesujący zabieg, dzięki któremu sami możemy na nowo dostrzec ich wielowarstwową korzyść zarówno dla naszego życia i spokoju ducha, jak i ogólnego szczęścia, wzrastającego w ich imię. Nie będę zdradzać, cóż to za idee - myślę, że lepiej odkryć to samemu, wyruszając w podróż wraz z Sadiqem i jego towarzyszami życia.
Chciałabym jednak zaznaczyć, że o ile ze względu na tematykę, książka na pewno znajdzie wielu fanów i mnóstwo osób dostrzeże jej wartość, tak język i sposób pisania, choć sprawiający, że czyta się ją niebywale szybko, troszkę kuleje. Nie trudno znaleźć tam powtórzenia, a część metafor bywa na tyle bujnie napisana, że w moim przypadku prowadziło to do zupełnego zgubienia wątku. Na swój sposób prowadzi to do budowania indywidualnej atmosfery powieści i jej niepowtarzalności, ale czasem jest to przyczyna do wybicia z rytmu czytania.
Ostatecznie myślę jednak, że "Baku, Moskwa, Warszawa" to ciekawa lektura, po którą warto sięgnąć i zobaczyć własne odczucia względem niej, a również dostrzec inną stronę ZSRR.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl, za co serdecznie dziękuję. Jeżeli podobała Ci się ta recenzja, zapraszam na mojego bloga:
https://zgrajaksiazek.blogspot.com/