Max - wraz z rodzicami i rodzeństwem - przeprowadza się do małej rybackiej osady nad Atlantykiem. Ojciec kupił tam dom, którego historię opowiada im w drodze do nowego miejsca.
Historia ta nie jest zbyt szczęśliwa. Opowiada o małżeństwie, które nie mogło mieć dzieci, jednak kiedy kobieta zaszła już w ciążę, zaledwie sześcioletni chłopiec tonie w morzu.
Chłopiec dziwnie czuje się przebywając w tym domu, jednak poznaje tam Ronalda, z którym szybko się zaprzyjaźnia.
Razem z nowo poznanym kolegą i siostrą Alicją wysłuchują opowieści starego latarnika o Księciu Mgły, który za spełnienie Twojego marzenia, każe sobie słono płacić.
Czy legenda o Księciu Mgły to zwykła legenda, czy może prawda?
Skąd wzięły się tajemnicze posągi za domem Maxa?
Co skrywa wrak "Orfeusza"?
"Po raz pierwszy w jego życiu czas zaczął biec szybciej, niżby sobie tego życzył, ale tym razem nie mógł uciec w sen minionych lat. Karty zostały rozdane, ale tym razem nie wiedział w jakiej grze bierze udział."
Za książkę Zafóna miałam ochotę już od dawna, więc nawet się nie zastanawiając, wypożyczyłam Księcia Mgły jak tylko zobaczyłam go w bibliotece.
Byłam pozytywnie nastawiona do tej książki, chociaż po okładce i opisie mogłam domyślić się, że jest to książka z elementami fantastycznymi, za którymi nie za bardzo przepadam.
Jednak kiedy zaczęłam już czytać nie stanowiły one dla mnie najmniejszego problemu.
Bohaterowie nie są zbyt barwni i interesujący, ale od pierwszych stron wydają się bardzo sympatyczni. Głównego bohatera - Maksa - polubiłam już od samego początku. Jak na swój wiek jest on bardzo dojrzały i odpowiedzialny. Po prostu wymarzony młodszy brat.
Alicja - siostra Maksa - na początku wydaje się zarozumiała i pewna siebie, ale kiedy bliżej się ją pozna okazuje się miłą i sympatyczną szesnastolatką.
Z trójki rodzeństwa jest jeszcze najmłodsza Irina. Młoda, łatwowierna istotka, która kocha zwierzaki i pierwszego dnia w nowym miejscu przygarnia do domu kotka. Kotek, który wcale nie wydaje się taki miły i sympatyczny jak jego pani.
Ronald to pierwszy kolega, którego zdobył Max w nowym miejscu. Podobnie jak Alicja, z początku wydaje się być strasznie zarozumiały, pewny siebie i egoistyczny, ale... Nie widzę żadnego "ale", nie polubiłam tej postaci.
Wszyscy razem tworzą mieszankę różnych charakterów, których nie dane jest nam bliżej poznać ze względu na małą objętość książki.
Jeśli chodzi o treść książki to muszę przyznać, że przypadła mi do gustu. Nie miałam do czynienia z taka tematyką, więc wydaje mi się ona oryginalna i pomysłowa.
Od pierwszych stron można się nieźle wciągnąć i z każdą przeczytaną stroną jest coraz trudniej oderwać się od książki. Przemyślana fabuła intryguje czytelnika i z każdą stron chce się więcej.
Oprócz kilku drobnych literówek nie rzuciły mi się w oczy żądne błędy.
Na uwagę zasługuje również okładka książki, która przyciąga wzrok i zachęca do zapoznania się z jej treścią.
W kilku zwięzłych słowach, pierwsze spotkanie z Zafónem zaliczam do niezwykle udanych.
Bardzo wciągająca książka, która trafi do każdego czytelnika. Do młodszego i do starszego.
Krótka, w sam raz na jeden,m jesienny wieczór.
Polecam każdemu kto nie czytał żadnej z książek Zafóna, ale też tym, którzy z jego twórczością mieli już do czynienia.