Nie przepadam za opowiadaniami. Zazwyczaj mam z nimi ten sam problem. Zanim zdążę się porządnie zaangażować w lekturę i dobrze poznać bohaterów, opowiadanie się kończy. Są dla mnie zwyczajnie zbyt krótkie. Jednak obok antologii „Świąteczne tajemnice” nie potrafiłam przejść obojętnie, wiedząc, że to opowiadania kryminalne pióra nie tylko mniej znanych pisarzy, ale przede wszystkim słynnych autorów, takich jak Arthur Conan Doyle, Agatha Christie czy Thomas Hardy. Wyboru opowiadań dokonał Otto Penzler.
„Świąteczne tajemnice. Najlepsze świąteczne opowieści kryminalne” to tomiszcze imponujące swoją objętością (712 stron) i przepięknym wydaniem z twardą z obwolutą. Całość podzielona jest na pięć działów, w których znajdziemy odpowiednio tradycyjne, zabawne opowiadania świąteczne, świąteczne opowiadania o Sherlocku Holmesie (jednak tylko jedno autorstwa Arthura Conana Doyle’a), sensacyjne i niesamowite opowiadania świąteczne. W zbiorze znajduje się dwadzieścia osiem opowiadań, a największą ich ilość zawiera pierwsza, tradycyjna część. Opowiadań jest wiele, dlatego nie będę ich streszczać. Napiszę tylko, że wybór jest tak bardzo urozmaicony, że każdy bez problemu znajdzie w książce coś dla siebie.
Jeśli święta rzeczywiście oznaczają pokój na ziemi, to przychodzi on dopiero później, a w żadnym momencie nikt z uczestników tego cyrku nie okazuje bliźnim dobrej woli.
Nie jest to książka, którą można przeczytać w jeden wieczór ze względu na jej objętość. Zresztą sama forma zachęca do tego, aby ją sobie dawkować. Ja tak zrobiłam, czytałam po kilka opowiadań dziennie i uważam, że to był dobry pomysł. Opowiadania są różne, jedne bardziej przerażające, inne mniej. Akcja również nie jest równa. Są takie, w których dzieje się bardzo dużo i akcja biegnie galopem. Są też takie, w których akcja rozwija się niespiesznie. Każde z opowiadań zostało poprzedzone krótkim wstępem, w którym autor wyjaśnia pochodzenie danego utworu, przedstawia autora i jego najbardziej znanych bohaterów, podaje też interesujące ciekawostki na temat opowiadania, które będziemy czytać. Wszystkie utwory są niesamowicie klimatyczne, tak jak klimatyczne są Święta. A jednocześnie zupełnie inne od typowych świątecznych zbiorów opowiadań, z jakimi mamy do czynienia. Są opowiadania, które wywierają ogromne wrażenie i zapadają głęboko w pamięć. Są też takie, które przyciągają uwagę czytelnika w zdecydowanie mniejszym stopniu. Są klasyczne kryminały, te osadzone w dalekiej przeszłości i te bardziej współczesne. Mniej i bardziej interesujące. Z dużą dawką humoru i z jego prawie niezauważalną ilością. Praktycznie każde z opowiadań wciąga, intryguje i potrafi na tyle zainteresować, że chce się przeczytać je do końca i dowiedzieć się czegoś więcej. Są zwyczajnie dość oryginalne. Nie potrafiłabym wskazać utworu, który podobał mi się najmniej. Niestety, nad czym zawsze przy opowiadaniach ubolewam, ciężko zżyć się z bohaterami. Można ich poznać lepiej lub gorzej, zależnie od opowiadania, ale przez ich liczbę i zwięzłość formy, ciężko któregoś z nich przytulić do serca na dłużej. Mamy w opowiadaniach do czynienia z bohaterami dobrze nam znanymi, jak Herkules Poirot czy Sherlock Holmes, ale spotykamy też zupełnie nowe postaci, z których większość jest charakterystyczna i barwna.
Fajne w takim zbiorze opowiadań jest to, że możemy poznać nowych autorów, a wraz z nimi ich odmienne style, różne sposoby prowadzenia narracji, techniki rozwiązywania spraw kryminalnych i metody zaskakiwania czytelników. Jedni bohaterowie rozwiązują zagadki kryminalne za pomocą obserwacji i dedukcji, inni dzięki zbiegom okoliczności i odrobinie szczęścia. Niektórzy autorzy postawili w swoich kryminałach na zaskoczenie, inni na zapadające w pamięć postaci, jeszcze inni na humorystyczno-satyryczny wydźwięk. Niektóre opowiadania są naprawdę krótkie, bo liczą zaledwie kilkanaście stron, inne są zdecydowanie dłuższe, jak na przykład otwierające zbiór opowiadanie Agathy Christie „Przygody świątecznego puddingu”. Jedno jest pewne, każde z opowiadań trzyma wysoki poziom, dlatego ciężko wybrać wśród nich takie, które wyróżniałoby się na tle innych. Na pewno na uwagę zasługuje wspomniane już klasyczne opowiadanie Agathy Christie, w którym śledzimy poczynania znanego wszystkim dobrze Herkulesa Poirota. Zaskakuje nie tylko oryginalnym i przyciągającym tytułem, ale przede wszystkim nietuzinkowym zakończeniem.
Szli, aż Wigilia zaczęła się na dobre, a oni zostali sami w śniegu, który znów zaczął opadać na ich głowy i układać się maleńkimi, białymi gwiazdkami na ciemnych włosach.