Dobrze jest wrócić do starego dobrego Simenona po przesłuchaniu paru 'nowoczesnych' kryminałów, które epatują okrucieństwem i wielowątkową fabułą. Tutaj mamy wszystko po bożemu, czyli klasyczną triadę: zbrodnia – śledztwo – wykrycie sprawcy, oraz jedność czasu, miejsca i akcji.
Zaczyna się rzecz jasna od morderstwa, oto w cichej uliczce w dzielnicy klubów nocnych, znaleziono w nocy trupa młodej kobiety w wieczorowej sukni. Pierwsza myśl jest taka, że to prostytutka, ale nie, sekcja zwłok pokazuje, że była dziewicą. Śledztwo Maigreta utrudnia fakt, że ofiarę odkryto w rewirze inspektora Lognona, świetnego, ale mocno zakompleksionego gliny, który uważa, że ciągle jest wykorzystywany przez innych, mających go za idiotę, co nie jest prawdą: „Nie tylko bowiem odznaczał się inteligencją, ale był jednym z najsumienniejszych funkcjonariuszy paryskiej policji.”. Niemniej marzenie Lognona o pracy razem z Maigretem w centrali paryskiej policji nie może się ziścić: brakuje mu niezbędnego wykształcenia.
Ciekawie opisuje Simenon żmudną historię odkrywania tożsamości zabitej dziewczyny, dokopywania się do jej życiorysu. Po pewnym czasie Maigret wie już sporo o życiu i zwyczajach ofiary, to staje się kluczem do wykrycia sprawcy zbrodni: „Dotychczas nie myślał bowiem wcale o mordercy, tylko o jego ofierze; na niej ogniskowało się całe dochodzenie. Teraz, kiedy człowiek w końcu poznał ją lepiej, można było zadać sobie pytanie, kto był jej zabójcą.” No właśnie, dopiero wtedy, gdy naprawdę dobrze poznał zabitą dziewczynę, Maigret z łatwością znajduje zabójcę.
Książka, jak to u Simenona, ma swoje smaczki obyczajowe. Mamy tu opisane młode dziewczyny, które przyjeżdżają do Paryża zrobić karierę i cały legion ludzi je obsługujących: tanie pokoje, ubrania do wynajęcia na dni czy godziny itd. A potem niektóre z tych dziewczyn świetnie wychodzą za mąż, a inne lądują na ulicy...
Mamy starsze kobiety, których jedynym życiem i pasją jest gra w kasynie w Monte Carlo, w ten sposób zarabiają na życie. Tak opisuje jedną z nich inspektor policji: „Takich jak ona obchodzi wyłącznie ruletka. Co dzień rano kupują cienki biuletyn z wykazem numerów, które wyszły poprzedniego dnia i w ciągu nocy.” I dalej: „Nic nie jest w stanie jej poruszyć, z wyjątkiem tego, jak widzi, że czerwone wychodzi dwanaście razy pod rząd, a ona stawia podwójnie na czarne. Słuchając jej, człowiek ma wrażenie, jakby była jakaś trochę nierealna. Ona żyje w zupełnie innym świecie niż my.”
Słuchałem najpierw audiobooka, ale że był kiepsko czytany przez Mirosława Konarowskiego, poza tym opuszczone w nim były duże partie książki, więc przerzuciłem się na ebooka.