Z opowiadaniami Pana Krzysztofa miałam już styczność, gdy zrecenzowałam Nieznośną niewyraźność bytu w 2022 roku, wtedy po raz pierwszy spotkałam się z krótką formą opowiadań, czyli tak zwanych drabbli. Przy pomocy stu słów należy opisać historię, miniaturę wydarzenia, krótką scenkę. To dość trudne zadanie, to musi być tak napisane, żeby tworzyło spójną całość. Pan Krzysztof potrafi napisać takie opowiadania i nie są to tylko historie obyczajowe, wiele z nich zawiera bardzo interesujące spostrzeżenia na temat naszej współczesności, ale i przyszłości świata. Część z nich z pewnością i z łatwością można przypisać do fantastyki, a w niej jednak jest sporo odniesień do naszych czasów, czy tego, gdzie nasze działania jako ogółu ludzkości mogą nas doprowadzić.
W zbiorze znajdziemy 130 drabbli, każdy z nich niesie w sobie inne przesłanie, ale znajdą się takie, które zaskakują, czasem zostawiają czytelnika z niewygodnymi pytaniami na temat człowieczeństwa, czy naszej przyszłości.
Wśród 130 zaznaczyłam 14, które wbiły mnie w fotel, zaskoczyły, bądź pozostawiły z taką refleksją.
Czasem, gdy myślę o drabblach Pana Krzysztofa, przypomina mi się jak czytałam po raz pierwszy Folwark zwierzęcy Orwella. W tamtej historii są tak pięknie ukryte ludzkie cechy i zarazem ukazane. Oczywiście te negatywne, nasze przywary, które tkwią w nas jak kolce.
Przywołuję to nie przez przypadek. Niektóre z tych krótkich opowiadań właśnie pokazują coś takiego, z perspektywy innego bohatera – Autor ukazuje nas samych, czasem bezsens naszych zachowań i działań. Tym mnie ujęło opowiadanie Kosmoarcheologia,
,,[...] Okazuje się, że mieszkańcy tego świata wynaleźli coś takiego jak internet. Dziwne to uczucie wiedzieć, że w chwili, gdy w ziemi kruszeją ich kości, oni utrwaleni są na cyfrowych zdjęciach i w postaci tekstów na tak zwanych portalach. Łapki w górę. Łapki w dół. Plotki. Hejt. Próżność. Nic dziwnego, że w końcu wyginęli. U nich to poszło w złą stronę. Nikt się w porę nie zorientował – cóż, szkoda. Mówi się, że atom, że wojny, ale nic nie jest tak wyniszczające jak mania wielkości u próżnych maluczkich".
cyt. za s. 44.
Myślę, że warto czasem zderzyć się jak ze ścianą w postaci takich opowiadań i jak mówią zejść na ziemię. Zobaczyć to, co przed nami, a co zdawało się niewidoczne jeszcze przed chwilą. Polecam, dla odważnych.