"Królowa Śniegu" to baśń, która od razu przypomina mi moje dzieciństwo. Pamiętam, że mieliśmy w domu taką cienką książeczkę z tą właśnie baśnią a w niej przepiękne ilustracje, od których nie mogłam oderwać wzroku. Jak dziś pamiętam postacie Gerdy i Kaya a także cudowną białą szatę Królowej Śniegu... Ta książka zawsze kojarzyła mi się z magią i ogromną miłością. I choć szczegółów tej historii już nie pamiętam z wielkim sentymentem sięgnęłam po tę baśń ponownie.
Tym jednak razem pozycja, którą mam okazję podziwiać jest zupełnie inna niż ta poprzednia. Moja miała wydanie zeszytowe i sztywny gruby papier. Ta, którą trzymam teraz w ręku to duże wydanie w twardej oprawie w obwolucie wraz z dobrej jakości kredowym papierem wewnątrz. Lecz choć sposób przedstawienia tej baśni tak bardzo różni się od tego, który pamiętam z dzieciństwa, to treść pozostaje wciąż ta sama...
Królowa Śniegu jest historią dwojga przyjaciół. Gerda i Kay znają się od zawsze. Mieszkają tuż obok siebie i razem hodują róże w małej doniczce za oknem. Spędzają ze sobą mnóstwo czasu, a ich relacje porównywałabym nie tyle do przyjaźni co do braterskiej miłości. Jednak pewnego dnia w oko i serce Kaya padają odłamki z lustra złego czarownika. Od tego momentu chłopiec wszystko co piękne postrzega jako zło i brzydotę. Już nie czuje się tak dobrze w towarzystwie Gerdy, a jego serduszko zamienia się w lód. W końcu Kay podczas zabawy przyczepia swoje saneczki do wielkich sań i... wyrusza w podróż w nieznane wraz z Królową Śniegu. A Gerda? Najpierw rozpacza, jak to mała dziewczynka. Jednak szybko postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i odszukać swojego przyjaciela.
W zasadzie mogłabym sobie darować omawianie treści tej książki, bo chyba wszyscy doskonale ją znamy. Wiem, że baśń ta ma swoich zwolenników i przeciwników, ale chyba nikt nie zaprzeczy, że jest to historia, którą nie raz opowiadały nam nasze mamy i babcie. I choć może nie znamy tej bajki tak dobrze jak Czerwonego Kapturka czy Kopciuszka, to jednak jest to klasyka i nie sposób tej historii tak po prostu ominąć.
Muszę jednak przyznać, że naprawdę wielu szczegółów tejże historii nie pamiętałam. Wyprawa Gerdy by odszukać zaginionego chłopca niejednokrotnie mnie zaskoczyła. Tak jak ogólny zarys tejże historii był mi doskonale znany, tak wszystkie szczegóły szybko zatarły się w mojej pamięci. Tym bardziej więc z ogromną przyjemnością zagłębiałam się w treść tej książki wspominając dni, w których słuchałam jej zasypiając jako małe dziecko. Nie ukrywam także, że lekturę tej baśni umilały mi piękne ilustracje, które podziwiamy niemalże na każdej stronie autorstwa Vladyslava Yerko. Wierzcie mi, że zdjęcia, które zamieściłam w tej recenzji nie oddają tego co oglądanie ich w rzeczywistości. Obrazki są bardzo ciekawe, barwne i niezwykle tajemnicze. Przykuwają wzrok nie tylko dziecka, bo ja także z przyjemnością studiowałam każdy ich szczegół...
Nie ulega wątpliwości, że ta baśń jest naprawdę piękna. Moje dziecko słuchało historii Gerdy i Kaya z zapartym tchem. Ale to, wszyscy już chyba doskonale wiemy. Chciałabym jednak zaznaczyć, że to wydanie, które Wam prezentuję w tej chwili jest wyjątkowo piękne. Wydawnictwo dołożyła wszelkich starań by książka zachwycała pod każdym względem i muszę przyznać, że dopięło swego. Ja jestem pod wrażeniem.