Od momentu, gdy skończyłam lekturę drugiego tomu cyklu Mistrz Gry, czyli Pana Kamienia Wschodu minęło już trochę czasu. Przyznaję, że zanim nadszedł czas na lekturę Królowej Dzikusów, zdążyłam zapomnieć kilka szczegółów. Jednak tom trzeci okazał się dla mnie powrotem do domu – z miejsca wskoczyłam w wir wydarzeń i wraz z Aline przemierzałam kolejne szlaki i planowałam następne działania wojenne. Jednak czy ta część zdołała zachwycić mnie na tyle, bym mogła wystawić jej ocenę bardzo dobrą lub wręcz celującą? Odpowiedź na te pytanie znajdziecie w recenzji.
Wydawać by się mogło, że krwawa wojna właśnie dobiega końca, jednak nic bardziej mylnego. Ian Lancaster co prawda niszczy na swojej drodze wszystko, co tylko jest w stanie, podczas gdy prowadzi swoje wojska dalej na Północ. To właśnie jego cel. Jednak ta nie ma zamiaru się poddać i skutecznie broni swoich terenów. W teorii tereny te nie są aż tak potrzebne Ianowi do szczęścia - w praktyce jednak chce je zdobyć tylko i ze względu na Aline, królową dzikusów i swoją byłą kochankę. Pierwszy raz w dziejach tego kontynentu na czele armii stoi kobieta. Czy starcie pomiędzy byłymi partnerami może skończyć się dobrze? Czy Aline uda się utrzymać swój sekret, którego za wszelką cenę nie może poznać Ian?
Na samym wstępie powiem tak: ta książka to jest mój Święty Graal, jeśli chodzi o wszelkie kontynuacje czy ogólnie rzecz biorąc, kolejne tomy serii. W mojej czytelniczej przeszłości zdarzało się już tak, że któryś z tomów wyjątkowo mnie urzekał, jednak w tym przypadku jest to coś o wiele więcej. Już w tym miejscu muszę napisać, że jestem pełna podziwu i jednocześnie zachwytu, wobec tego, w którą stronę idzie historia Aline oraz cała wojna, którą na kartach powieści przedstawia Joanna Lampka. Jestem pod ogromnym wrażeniem i zdecydowanie pragnę więcej.
Główna bohaterka jest tak samo charakterna, jak w poprzednich częściach, jednak tutaj zauważyłam w niej coś jeszcze. Cały ten mur, jaki wybudowała dookoła siebie ta bohaterka, powolutku zaczyna pękać. Dzięki temu ja, jako zwykła czytelniczka, mogłam zajrzeć do myśli Aline i jeszcze lepiej zrozumieć jej postępowanie. Oczywiście, to nie jest tak, że ta postać ma same pozytywne cechy i jest chodzącym ideałem. Nie, Aline bywa impulsywna i dość gwałtownie podejmuje pewne decyzje, jednak w tym wszystkim wydaje się taka po prostu... prawdziwa. I za to właśnie jestem wdzięczna autorce – nie stworzyła kolejnej bohaterki, której wszystko uchodzi na sucho. Aline musi liczyć się z konsekwencjami swych działań, nawet jeśli nie dotykają jej one bezpośrednio.
Joanna Lampka już po raz trzeci oczarowała mnie swoim piórem i umiejętnością tworzenia niezwykle pochłaniającego świata fantastycznego. Tom pierwszy może i nie zachwycił mnie na tyle, bym dała mu ocenę celującą, ale z każdą kolejną książką z tego cyklu jest coraz lepiej. Autorka ma pewien plan i to czuć - wie, w którą stronę poprowadzić swoich bohaterów, by w sposób logiczny przejść przez konkretne wydarzenia. Ja jako czytelnik mogę się jedynie temu przyglądać i trochę wściekać na konkretne zwroty akcji, a tych tutaj było niemało.
Królowa Dzikusów to książka absolutnie wciągająca, wrzucająca czytelnika w wir wydarzeń i niedająca mu chwili oddechu. Intrygi polityczne, kolejne zasadzki czy po prostu więzi pomiędzy bohaterami przyciągają uwagę i utrzymują ją, aż do ostatniej strony. Z ręką na sercu mogę wystawić tej pozycji ocenę celującą i z niecierpliwością czekam na kolejny tom. Zakończenie tego odrobinę zmiotło mnie z planszy, ale czuję, że to dopiero początek.