Zazwyczaj sceptycznie podchodzę do książek stricte fantasy (jeśli tak to mogę nazwać). Nie lubię Władców pierścieni, Hobbitów i innych Wiedźminów. Mam nadzieję, że ich fani mnie teraz nie zlinczują :) Książki w których tematem przewodnim są wojny, walka o władzę, życie w zamkach rodem ze średniowiecza nie przemawiają do mnie, więc zazwyczaj omijam je szerokim łukiem. Stało się jednak tak, że w mojej biblioteczce zjawiła się powieść Królewski wygnaniec, która właśnie z czymś takim mi się kojarzyła. Myślałam, że wynudzę się podczas lektury tych niemal 600 stron, jednak pozytywne recenzje i chęć spróbowania czegoś nowego sprawiły, że po nią sięgnęłam. Teraz z czystym sercem mogę powiedzieć, że nie żałuję mojej decyzji.
Loethar, wódz barbarzyńskiego ludu z powodzeniem podbija kolejne państwa, mordując ich władców. Osiągnął ogromny sukces, ponieważ nikt nie spodziewał się, że dojdzie do tego, iż wszystkie państwa Koalicji zostaną podbite. Najmocniejsze, najpotężniejsze i najbogatsze - Penraven, zostawił sobie na koniec. Rządzą nim legendarni Valisarowie, podobno posiadający magiczne zdolności, które stają się głównym celem Loethara. Tak naprawdę nie wiadomo czy istnieją, czy jest w ogóle sens ich pragnąć, jednak ta nieposkromiona żądza władzy i przelewania krwi nie ustanie, dopóki wszyscy przedstawiciele rodu nie zostaną pozbawieni życia.
Jednak ta powieść wbrew pozorom nie jest o tym, Penraven zostaje podbite już na jej pierwszych stronach. Głównym problemem Loethara staje się uporządkowanie sytuacji na zdobytych terenach oraz zgładzenie ostatniego członka rodu Valisarów, Leonela, który ukrywa się i jest ostatnią przeszkodą na drodze do władzy - to symbol, który może stać się przyczyną niepotrzebnych buntów i nadziei ludności. Dwunastoletni książę ucieka wraz z przyjacielem, Gavrielem de Visem, by poczekać w ukryciu i zebrać armię, z której pomocą będzie mógł pokonać nieprawowitego władcę.
"Każdy, kto podejmuje takie ryzyko i poświęca życie, chce, byś ty ocalił swoje. Twoim zadaniem jest przeżyć za wszelką cenę."
Wbrew pozorom głównym bohaterem książki wcale nie jest Loethar, choć może tak się niektórym, po przeczytaniu moich słów wydawać. To powieść wielowątkowa, choć większość z nich dotyczy tego samego tematu. Występuje w niej bardzo duża ilość bohaterów, choć na pierwszy plan oczywiście wybijają się Leo, Gavriel i Loethar. Bardzo podobało mi się to, że psychika każdej postaci była doskonale nakreślona, dzięki czemu można dokładnie zrozumieć, jakimi są ludźmi i co nimi kieruje. Ogromną pomocą w tym zrozumieniu i ogólnie zaletą powieści jest to, iż trzecioosobowy narrator pozwala nam wejść do głowy każdego z bohaterów i zobaczyć całą sytuację ich oczyma. Dzięki temu wiemy, co kieruje Loetharem, czy co dzieje się na zamku po tym, gdy Leo z Gavrielem uciekają do lasu. Mimo tego przeskakiwania od bohatera do bohatera nie czułam bynajmniej jakiegoś przesytu, przytłoczenia wydarzeniami, nie gubiłam się, wszystko przedstawione jest w sposób bardzo logiczny.
Mimo iż książę ma tylko dwanaście lat, nie jest to powieść dla dzieci, chłopak mimo swojego młodego wieku zachowuje się jak dorosły, gdyż zdaje sobie sprawę z ciężaru, który spał na jego barki, a także był świadkiem tragicznych wydarzeń, które pozostaną w jego pamięci do końca życia. Poza tym momentami książka jest bardzo brutalna, wręcz obrzydliwa, mamy wręcz pełen wachlarz okropności takich jak kanibalizm, odcinanie głów czy zbieranie zwłok z posadzki.
Powieść ta zwraca uwagę na bardzo ważne wartości, które momentami w naszym zabieganym życiu zaczynają się zacierać: patriotyzm, poświęcenie całego swojego życia dla dobra ojczyzny, przyjaźń, wiarę, szacunek do rodziców. Pokazuje też, że świat nie jest taki kolorowy, a ludzie potrafią być bardzo brutalni i w jednej chwili zabrać nam tych, których kochamy, zniszczyć całe nasze życie, obrócić je do góry nogami. Mimo tego, że rzadko sięgam po tego typu literaturę, od tej książki nie mogłam się oderwać i tylko ogromna ilość nauki sprawiła, że czytałam ją dość długo. Zazwyczaj podczas lektury zaznaczam sobie cytaty, które później wykorzystuję w recenzjach, a tu mam tylko jeden, bo gdy zaczynałam ją czytać, to całkowicie się w niej zatracałam i zapominałam o całym świecie. Nawet jeśli nie jesteście przekonani do tego typu książek, to ja bardzo gorąco zachęcam do jej przeczytania, ponieważ uważam że jest naprawdę godna uwagi, ma bardzo wartką akcję, co chwilę działo się coś, co zmieniało moje wyobrażenia dotyczące tego, jak to się wszystko potoczy. Zakończenie przyniosło kolejne pytania i wątki, dlatego nie mogę się już doczekać lektury kolejnych tomów.