Czego zazwyczaj oczekujecie, sięgając po kontynuacje jakichś książek? Ja tego, że będą przynajmniej tak dobre jak pierwszy tom. Jak przy tych oczekiwaniach wypada "Królestwo Ciała i Ognia"? Hmm... średnio.
Drugi tom rozpoczyna się zaraz po pierwszym - który skończył się na nie małym cliffhangerze i obiecywał solidną akcję. Bardzo szybko jednak okazało się, że... tej akcji nie ma. I to jest największy problem, jaki mam z tą książką. Jest ona po prostu nudna. W znacznej większości nic się nie dzieje - bohaterowie rozmawiają, rozmawiają i coś do końca dogadać się nie mogą. W kółko mówią o tym samym, ale nie ważne ile razy konwersację rozpoczynają, nie mogą jej skończyć jak normalni ludzie, tylko krążą wokół tematu, zostawiają niedomówienia, przypuszczenia i w taki oto sposób coś, co można by zakończyć w pięć minut, ciągnie się przez dwieście stron. I dłuży się to, oj dłuży, nawet ja mam swoje limity i tak jak uwielbiam flirciarskie przekomarzanie się, tak co za dużo to nie zdrowo. Zwłaszcza, kiedy w kółko jest to to samo i stoi na drodze doprowadzenia zwyczajnej rozmowy do końca.
Co jednak przyznać muszę, to kiedy w końcu do jakiejś akcji dochodzi jest ona mocna! Autorka nie boi się "pobrudzić sobie rąk", nie unika brutalności i surowości świata. Doceniam i podoba mi się to. Szkoda tylko, że, jak wspomniałam, jest tego tak mało. I ja zdaję sobie sprawę, że ta seria to romans z fantasy a nie fantasy z romansem, ale nawet jak na to te proporcje są uważam nieco zaburzone - w wielu "czystych" romansach jest więcej fabuły niż tutaj.
Wielkim plusem są jednak główni bohaterowie i ich relacja. Mimo iż na początku tomu Poppy zdaje się przejść lobotomię a Casteelowi cringeometr momentami wybija w kosmos gdy bawi się w poetę, to wciąż czyta mi się o nich naprawdę dobrze. Są ciekawymi i dobrze napisanymi postaciami, z jedną z najmniej toksycznych relacji o jakiej czytałam w tego typu książkach. I choć widzę i zgadzam się z opinią, że relacja ta opiera się głównie na pożądaniu, to jednak osobiście mi to nie przeszkadza i nie widzę w tym nic złego. Zwłaszcza, że sceny erotyczne napisane są bardzo dobrze - jedne z najlepszych jakie czytałam, choć co prawda wiele takich książek nie czytam, więc może brak mi wystarczającej liczby informacji do stawiania takiej tezy. Nie zmienia to jednak faktu, że sceny miłosnych uniesień z KCiO są po prostu dobre.
Jeśli zaś chodzi o bohaterów drugo i trzecioplanowych... w zasadzie nie mam wiele do powiedzenia, nie są niczym specjalnym. Kieran wydaje się kopią Casteela, a reszta jest bardzo instrumentalna, zobaczymy czy z czasem się to zmieni, bo nie jestem fanką takich sytuacji.
Na koniec nie mogę nie wspomnieć o finale, bo oj zawiódł mnie. Od początku wiadomym było, że Poppy jest wyjątkowa, ale żeby aż tak? Jak na moje gusta nieco przesadzone i choć może wprowadzić to ciekawą dynamikę w kolejnych tomach, tak bardziej byłam zainteresowana tym co może się wydarzyć, zanim przeczytałam ten ostatni rozdział.
Nawiązując więc do mojego pytania z początku; nie, "Królestwo Ciała i Ognia" nie spełniło moich oczekiwań. Uważam, że pierwszy tom, "Krew i Popiół", był zdecydowanie lepszy. Choć momentami na KCiO bawiłam się świetnie, to znaczna większość książki jednak niepotrzebnie się ciągnęła i nudziła. Bohaterowie byli jak sinusoida - na zmianę się rozwijali i zaliczali regres. Cała książka zresztą taka była, rollercoaster jakości. Czy będę jednak czytać dalej? Jak najbardziej. Mimo wszystko coś sprawia, że chcę poznać dalsze losy tych bohaterów i na moment obecny na pewno sięgnę po trzeci tom.
We współpracy z wydawnictwem You&YA.