Z rozkazu króla, nakazuję ci czytelniku –zatrzymaj się na chwilę i przeczytaj, co następuje…
Każdy, kto mówi –chciałbym żyć w tamtych czasach, kiedy to ucztowano, bawiono się i romansowano –niech baczy na swoje słowa. Tylko król wiódł iście królewskie życie. Poddani woli króla i jego poplecznicy nic nie znaczyli. Nikt nie miał prawa znaczyć więcej niźli możny władca –a w tym przypadku Filip IV Piękny.
Maurice Druon –francuski pisarz stworzył dzieło ponadczasowe. Cykl „Królowie przeklęci” –traktujący o latach przed wybuchem wojny stuletniej, to dzieło zgoła mistrzowskie. Międzynarodowy bestseller. A wszystko zaczęło się od „Króla z żelaza” i znamiennej klątwy… „Przeklinam was! Przeklinam was! Niech wasze rody będą przeklęte aż do trzynastego pokolenia!”. Co prawda, postacie z książki są wyrazistsze niż ich historyczne odpowiedniki…, ale to nie ujmuje powieści autentyzmu. Cykl oparty jest na precyzyjnych badaniach materiałów źródłowych. Jedynie „czarne plamy historii” autor pozwala sobie uzupełnić o własną wyobraźnię. Warto wspomnieć iż całość serii liczy siedem tomów, a każdy kolejny zaznajamia nas z losami francuskiej korony, aż do Jana II Dobrego.
Co takiego jest w „Królu z żelaza”, że tuż po skończeniu lektury człowiek ma już chęć na więcej…? Jest wszystko, co powinna mieć dobra powieść historyczna. Władza, zemsta, intrygi, namiętność, świat szatańskich czarów i zabobonów, zdrad, widowiskowych tortur, dworskich uciech. A jeśli do tego dołoży się barwny język i autentyczne zapiski kronikarskie, powstaje lektura obok której nie można przejść obojętnie.
Przekonaj się sam… Dawno, dawno temu, we Francji czternastego wieku, żył król Filip IV Piękny wraz ze swoim dworem i całym królestwem. Król znany był z urody i twardej ręki. Rzezimieszków karał surowo, oddanych mu –wynagradzał. Zniewagi nie wybaczał nigdy. Tak też było w przypadku Jakuba de Molay –wielkiego mistrza templariuszy –niegdyś przyjaciela, później wroga. Tak i było w przypadku niewiernych żon trzech królewskich synów oraz ich kochanków. Jakaż to sroga kara ich spotkała… Czy uczciwa, czy słuszna? Na pewno ku przestrodze dla ludu. Jak wiadomo -tortury i publiczne egzekucje były wówczas na porządku dziennym. O!, jakie to ciężkie kaźnie przyszło oglądać, wiedzą tylko ci, co wówczas żyli. A ja z tego miejsca stwierdzam iż dobrze, że nie przyszło mi żyć za rządów królewskich… Jednak, gdyby się przyjrzeć tym wytwornym damom, giermkom, niewinnym zalotom, tajemnicom…, to porywające to były czasy.
Króla z żelaza –Filipa IV, niech każdy osądzi sam –niech zważy tylko na jedno, że niełatwo zaplanować swoje rządy, nie łatwo w życiu zaplanować cokolwiek i sumiennie to realizować. „Każdy człowiek sądzi naiwnie, że świat narodził się wraz z nim, i dlatego cierpi, kiedy w chwili, gdy ulatuje z niego życie, musi zostawić wszechświat niedokończony. Tym bardziej cierpi król”. Gdyby założyć, że władca chciał dla królestwa dobrobytu, a tylko okoliczności mu nie sprzyjały i dlatego musiał postępować tak, a nie inaczej, to moja ocena dla panowania Filipa Pięknego byłaby dość wysoka.
Skupmy się na faktach. Jest ich bardzo dużo. Zaznaczyć trzeba iż Druon wierny pozostał historycznej prawdzie. Są daty, nazwiska, drzewa genealogiczne, przypisy oraz nazewnictwo znamienne dla opisywanej epoki. I tutaj się na chwilę zatrzymam. Dzięki lekturze dowiedziałam się cóż to takiego jest „wąż faraona”, „skrofuloza” –inaczej skrofuły lub zołzy, „lupanar”, „seneszal” i wiele, wiele innych. Jednak jakże to wszystko miłe czytelnikowi, zupełnie inaczej aniżeli podręczniki do historii. Z takim podręcznikiem jak „Król z żelaza” na pewno zostałabym szkolną prymuską. W dziedzinie historii rzecz jasna.