Czuję się jakbym właśnie wróciła z Krakowa, chodziła za bohaterami po wszystkich opisywanych miejscach, czuła zapach i smród krakowskich spelun, bimbrowni, czynszówek, napatrzyła się na nędzarzy, kokoty, robotników, szulerów i paserów. A do tego czuję radość, że dane mi było poznać tak nietuzinkową i ciekawą personę jak Maurycy Opiłka.
Ale po kolei.
Maurycy Opiłka wraz z żoną Urszulą to główni bohaterowie powieści. Maurycy przybywa do Krakowa, by uciec przed przeszłością, odnaleźć prawdziwego ojca, oraz by zmienić swój żywot wieśniaka i stać się pełnoprawnym i szanowanym obywatelem miasta Krakowa. Podejmuję pracę w salonie fryzjerskim, chcąc mieć w ręku fach, który pozwoli mu osiągnąć pozycję w społeczeństwie. Wkrótce poznaje Jahulca – szarą eminencję, znanego lidera krakowskiego półświatka, szulera i pasera. Jego życie się zmienia. Powoli buduje sobie w tym świecie swoją, zupełnie nową pozycję. Zyskuje szacunek i rozgłos, pomagając ubogim i pokrzywdzonym, prowadzi przeróżne ciemne interesy i wkrótce staje się właścicielem salonu fryzjerskiego, dandysem, człowiekiem obytym.
Na bohaterów spoglądamy w różnych momentach ich życia. We współczesności, czyli w latach 70-tych Maurycy właśnie umiera, a Urszula poprzysięga mu zemstę. Za co? Nie zdradzę! Potem w retrospekcji poznajemy dzieciństwo i młodzieńcze losy tej dziwnej pary jak również mamy oczywiście historię ich dorosłego życia i małżeństwa.
Wątków jest tu wiele ale wszystkie kręcą się wokoło Maurycego i historii jego rodziny. Nie ma akcji, w tym standardowym znaczeniu, ale jest tu zupełnie zbędna. Skupić się przede wszystkim trzeba na opisie losów ludzi, a przede wszystkim na oddaniu charakteru Maurycego i jemu bliskich, a tutaj efekt jest doskonały. Powieść jest pełna szczegółów, wielobarwna, tętni życiem. Bardzo pieczołowicie oddane tło obyczajowe, historyczne i społeczne dodaje powieści uroku i realizmu. Autorka bardzo wnikliwie zgłębiła tematykę i doskonale wiedziała, jak wyglądało życie w tamtych czasach. To tak, jakby słuchać fascynującej historii opowiadanej przez babcię czy dziadka. Historii zawsze barwnej i oryginalnej, a do tego prawdziwej.
Cała powieść utrzymana jest w klimacie dawnym, użyję nawet słowa: retro. Stylizowana na dawne czasy zarówno jeśli chodzi o formę jak i treść. Nie ma tu jednak nic przesadzonego, jest zbalansowana wiedza o obyczajach i mentalności w Polsce XX wieku.
Nie mogę nie wspomnieć o języku, jakim posługuje się Piątkowska. Czytanie tej powieści to podróż przez dawną Polskę, z wszystkimi „ą i ę”, z grami słownymi, przepiękną i wielobarwną polszczyzną – nie stroniącą również od wulgaryzmów.
Z dystansem, niezwykłym humorem i ironią autorka opowiada nam o świecie sprzed wielu lat, pozwala czytelnikowi się bawić przy lekturze, a jednocześnie skłania do refleksji nad ludzkim życiem, jego zwyczajnością, rutynowością, grą pozorów, kompleksami i istotą partnerstwa.
W powieści prawnie wcale nie ma dialogów, wszystko pisane ciągłym tekstem, to może trochę zmęczyć ale autorka skutecznie zabawia czytelnika, dba o urozmaicenie i nie daje się znudzić.