Koszmary zasną ostatnie recenzja

"Koszmary zasną ostatnie" to trzeci i ostatni tom przygód Marka Benera. Od razu muszę zaznaczyć, że trylogię jak najbardziej trzeba czytać w odpowiedniej kolejności, bo można sobie zaspojlerować lub zwyczajnie nieco się pogubić.

Zacznijmy od tego o czym jest ta część :)
Marek Bener zaczyna poszukiwania człowieka, który padł ofiarą mobbingu i jest przekonany, że mężczyzna mógł popełnić samobójstwo. Zakłada więc, że szuka trupa, ale czy słusznie? Poszukiwania prowadzi na prośbę żony zaginionego i ta sprawa łączy się również z inną. W tym wszystkim nasz główny bohater zmaga się również z własnymi problemami, bo od siedmiu lat szuka... własnej żony. Jednak już po tylu latach usiłuje o niej nie myśleć, a skupić się na znalezieniu mężczyzny. I to nie jest takie proste i oczywiste, bo właśnie dostaje kolejne zdjęcie zaginionej żony.

W tej części wszystko się rozwiązuje i obiecana trylogia tym właśnie jest, a nie ciągniętą na siłę serią, gdzie po każdym tomie, który ma być ostatni autor postanawia znów zaskoczyć czytelników i zarobić na kontynuacji. Na szczęście Robert Małecki nie bawił się w takie zabiegi i jest to faktycznie zamknięta historia. Zatem czy faktycznie autor doprowadził wszystko do końca? Tak. Widać, że był pomysł i realizacja od początku do końca, gdzie pod koniec nie czuć, że już brakło pary, a wręcz przeciwnie. Akcja gna mimo, że na początku książki nieco się ciągnęła, wręcz ślimaczym tempie, to w pewnym momencie Małecki napędza akcję i już nie zwalnia do ostatniej strony. Momentami wręcz ciężko nadążyć za jego tokiem myślenia, a mnogość wątków zmusza czytelnika do poświęcenia naprawdę stu procent uwagi fabule.

Akcja dzieje się w Toruniu, który jest malowniczym, turystycznym miasteczkiem i dzięki temu, takie ciężkie sytuacje jak zaginięcia ludzi i ich poszukiwania, gdzie mówi się, że błogosławieństwem jest znalezienie zwłok nabierają jeszcze mroczniejszego klimatu. Dzięki całej tej mieszance emocji po prostu nie da się od książki oderwać!

Czy polecam? Zdecydowanie!

Książkę odebrałam z klubu recenzenta portalu nakanapie.pl :)