Nieustraszony recenzja

Cykl "Zaginiona flota" opowiada o losach niejakiego Johna Geary'ego, odnalezionego po stu latach hibernacji w kapsule ratunkowej, bohatera jednej z pierwszych bitew 100-letniej wojny przeciwko Syndykatowi, który obejmuje dowództwo nad flotą Sojuszu. "Nieustraszony" jest drugą częścią siedmiotomowego cyklu (inne to: Nieulękły, Odważny , Waleczny, Bezlitosny , Zwycięski oraz Przestrzeń zewnętrzna). Planowane są prawdopodobnie 2 kolejne części...

Autor John G. Hemry (vel Jack Campbell), tworzący przeważnie space opery, jaką niezaprzeczalnie jest Nieustraszony, jest nie tylko pisarzem, ale też członkiem SFWA (Stowarzyszenie Amerykańskich Pisarzy Science Fiction).

Ogólnie rzecz biorąc, wspomniana książka jest militarną space operą, a zaczęłam czytać nie znając 1-szej części. Nie wiem, jak wiele mnie ominęło... Jako że nigdy nie przepadałam za tego typu literaturą, a tematyka związana z kosmosem mnie odrzucała, ciężko było mi się przełamać i zacząć czytać. Ale starałam się z całych sił zwalczyć w sobie niechęć, raz na zawsze. Jednak nie żałuję poświęconego czasu i może w przyszłości chętniej będę sięgać po ten rodzaj.

Co znajdziemy w tej książce? Krążowniki i okręty "pływające" po kosmicznej przestrzeni, pancerniki i wszelką możliwą broń - co zapewne spodoba się mężczyznom lubującym się w takich "zabawkach" (mój facet czekał niecierpliwie kiedy skończę czytać i książka będzie wolna...). Ale zaskakujący może być np fakt iż głównym dowodzącym jest kobieta :) a kapitan John (Black Jack) Geary wydaje się być wzorem "żołnierza", ślepo wykonującego polecenia, dla którego najważniejsza jest walka, honor i nabyte umiejętności oraz taktyka i
heroizm. Niestety, zderza się z brutalną rzeczywistością i odkrywa, że nie zawsze wykonanie rozkazu jest najważniejsze...

Książka mnie nie zachwyciła, ale nie spodziewałam się tego, sceptycznie nastawiona sama odbierałam sobie przyjemność z delektowania się słowem. Miłośnikom gatunku na pewno się spodoba, zatem polecam, mimo wszystko. Choć wiem, że nie prędko sięgnę po coś "międzygalaktycznego".