Komiks już nie taki zupełnie świeży. Jednak nie do końca o to tutaj chodzi... Jeszcze nie raz będę pisał o komiksach z lat '80 czy '90, bo pisze nie tylko o nowych komiksach, a o dobrych. To niestety nie zawsze idzie w parze.
O "Opowieściach z hrabstwa Essex" napisano już bardzo dużo. Głównie dlatego, że komiks ten zdobył wiele nagród - zarówno w naszym kraju jak i na świecie. W zasadzie na świecie i w kraju:). Autor, Jeff Lemire urodził się w Kanadzie, w hrabstwie Essex właśnie. Nominowana do wielu Eisnerów (najbardziej prestiżowej nagrody w świecie komiksu) i nagród Herveya, w 2008 zgarnęła Shuster'a, nagrodę imienia Douga Wrighta oraz prestiżową nagordę Alex (Amerykańskiego Stowarzyszenia Bibliotecznego), która honoruje książki dla dorosłych, a przy tym atrakcyjne dla nastolatków. Tyle o nagrodach.
Komiks to zebrana trylogia opowieści, na pierwszy rzut oka zupełnie ze sobą niepowiązanych - poza miejscem, hrabstwem Essex. Jednak przy każdej kolejnej części, przedstawione w nich historie głównych bohaterów zazębiają się, przeplatają i splatają w nieprzewidziany sposób. Tworząc tym samym całość, bardzo dobrą oczywiście. Choć ciężko mówić tu o "wciągającej akcji" - w stylu Sin City -, to jest to znakomity (mówiąc nieco filmowo) dramat obyczajowy. Mamy tu historię chłopca, próbującego zrozumieć otaczający go świat... Jest historia niespełnionej kariery, nieco w stylu Solisty - więc znakomita. Kończąc na pełnej goryczy opowieści człowieka na skraju życia, który dokonuje rachunku sumienia... Żeby sprawdzić co postanawia i do jakich wniosków dochodzi, musicie przekonać się sami.
Nie jest to komiks na wakacyjne popołudnie. Ja czytałem ten komiks zimą. Szybko nadchodzi mrok. Jest mroźno, acz rześko. Robisz sobie duży kubas herbaty (opcjonalnie kawy, ale chodzi tu raczej o taki ospały, "zimowy senny wieczór"). Wisienką na torcie jest tutaj muzyka. Najlepiej coś spokojnego, gdzieś tam w tle plumkającego... Wtedy ten komiks pęka "na raz". Warto.
Całość zamyka wydanie tego komiksu. "Opowieści z hrabstwa Essex" dostały ode mnie 5/5, bo timof i cisi wspólnicy stanął na wysokości zadania. Znakomita twarda oprawa, papier bardzo dobrej jakości i zszywany grzbiet sprawiają, że do tej pozycji będzie można powracać wielokrotnie - ja pierwszy powrót planuje właśnie zimą:) Cena? Ehhh... okładkowi: 99 złotych. Sporo. Jednak zdecydowanie warto! Moim skromnym zdaniem najlepszy komiks 2009 roku. Przeczytałem ich sporo w zeszłym roku - wysyp był naprawdę niezły jak na post-kryzys:) -, ale ten swoim brakiem wyjątkowości przebił wszystkie inne.
Zdecydowanie polecam!