W czerwcu ukazała się druga część cyklu, którego bohaterem jest komisarz Marek Bondys. Hanna Szczukowska – Białys kolejny raz wrzuca swojego bohatera w wir brutalnych wydarzeń. „Męczennicy na płótnie” wyszły spod skrzydeł wydawnictwa SQN. Czy kontynuacja serii przewyższa debiut?
Z rzeki Brdy wyłowione zostaje ciało brutalnie zamordowanej starszej kobiety. Kiedy dochodzi do porwania i okaleczenia kilkuletniego chłopca, komisarz Bondys już wie, że w Bydgoszczy grasuje psychopata. Nic nie łączy ofiar, nieznane są motywy sprawcy, a śledztwo stoi w miejscu. Sfrustrowani funkcjonariusze tracą nadzieję na szybkie schwytanie mordercy. Czy szaleniec uderzy ponownie? Czy możliwym jest, że zbrodniarz działa w imię wyższego celu? Kolejny raz Bondys stanie oko w oko ze złem, które wymyka się znanym schematom. Czy wyjdzie z tego starcia zwycięsko?
1997 rok. Bydgoszcz nadal jest szara. Recenzując pierwszy tom serii z Bondysem „Robaki w ścianie” miałam uwagi odnośnie czasów, w których powieść została osadzona. U Szczukowskiej – Białys lata dziewięćdziesiąte było bardzo słabo oddane. Nie jest wystarczającym napisanie, że akcja toczy się w takim czy innym roku. Pisarstwo polega na oddaniu klimatu danej epoki. Tu tego zabrakło. Właściwie, poza nielicznymi wstawkami, nie było to w ogóle widoczne. W drugim tomie jest jeszcze gorzej. Akcja tej książki mogłaby toczyć się zarówno w 2004, 2014 jak i 2024. Atmosfery lat dziewięćdziesiątych nie ma tu wcale. Nie rozumiem skąd ten upór autorki, by osadzić tę opowieść właśnie w tym czasie. By wzmocnić szarość miasta? Lata dziewięćdziesiąte to były czasy bezprawia, galopującego bezrobocia i wielkiej biedy. Policja była skorumpowana od dołu do góry. W powieściach z tego cyklu całkowicie nie ma klimatu tych czasów. Zupełnie nic. Każdy rozdział opatrzony jest datą, a to niczego do akcji powieści nie wnosi. Za plus należy zaś uznać to, że w tomie drugim autorka oszczędziła nam objazdowych wycieczek po Bydgoszczy, które w pierwszej części cyklu były bardzo irytujące i całościowo książka przypominała atlas drogowy miasta. Ileż można czytać o tym, że postać x jadąc tu i tam skręciła w ulicę taką, a nie inną. Szczukowska – Białys z dwóch kursów pisarskich wyniosła zapewne wiedzę o tym , jak ważne są szczegóły. Jednak wiedzy o tym, że nadmiar szczegółów jest dla czytelnika przytłaczający już nie.
Komisarz Marek Bondys – dobra postać. Interesująco i skrupulatnie nakreślony bohater. Ma wiele cech, które można lubić. I dużo takich, których się nie lubi Nie jest czarno – biały. Ma charyzmę i można poczuć do niego nić sympatii. Podoba mi się kreacja tej postaci. Bondys jest przekonujący. Widoczne jednak jest to, że wzrorowany był na Grossie Małeckiego. Podobna stylistyka tworzenia struktury bohatera, zestaw dziwactw i pokręconego życia osobistego. Dobrze czerpać z udanych wzorców. Nie jest jednak dobrze, gdy te inspiracje są aż nad wyraz widoczne. Nie można uznać, że drugi tom seri z Bondysem jest lepszy czy gorszy od pierwszego, ponieważ są niemalże identyczne. Myślę, że pisarka tworzyła je w podobnym czasie, stąd nie jest widoczny jej literacki rozwój. „Męczennicy na płótnie” niczym się nie wyróżniają. O ile do pierwszego tomu można było mieć pewne zarzuty, to jednak dawał on nadzieję, że na literacką arenę wkroczyła nowa, interesująca autorka. Drugi tom pozbawia złudzeń – autorka nie posiada pisarskiej indywidualności. Kopiuje pewne schematy, osadza je w realiach, które zna, ale brakuje jej polotu. Sama zagadka kryminalna jest bardzo słaba. Motywy mordercy i sama jego sylwetka są kompletnie odrealnione. Szczukowska – Białys pisze na dobrym poziomie. Ładnie buduje zdania. Interesująco prowadzi przez swoją historię. Stosuje sporo rzadko spotykanych zabiegów stylistycznych. To wszystko jest wyuczone, ponieważ nie potrafi zbudować oryginalnej fabuły. „Męczennicy na płótnie” to powieść bardzo przeciętna. Napisana lepszym stylem niż wiele innych na rynku, ale totalnie oderwana od rzeczywistości. Szczukowska kolejny raz psuje zakończenie. W debiucie można to wybaczyć. W częscie drugiej jest jeszcze gorzej. Bardzo źle prowadzi tę serię.
Po dobrym debiucie miałam pewne oczekiwania co do drugiej części. Niestety, po lekturze czuję się rozczarowana. Książka jest nadęta i niedorzeczna, Gdyby nie recenzencka uczciwość porzuciłabym tę lekturę. Szkoda, ponieważ dostrzegałam w autorce potencjał. Duże rozczarowanie. Powieść bazująca na oklepanych motywach, miałka i pozbawiona realimu. Zalecam sięgnięcie po ciekawsze książki.
Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem SQN.