Gracie Miller wraz z mężem przeprowadza się z Londynu na małą wyspę Makau położoną na wschodnim wybrzeżu Chin, liczącą (prawie) 550 tyś. ludzi. Jej mąż Pete dostał ofertę pracy, z której nie mógł zrezygnować, jednak dla Gracie wiąże się to z samotnością i brakiem zajęcia, bo sama nie pracuje. A wiadomo, jak tylko siedzi się w domu i nie ma nic do zrobienia, to różne myśli przychodzą do głowy i podobnie jest z bohaterką książki. Nowy kraj jest dla kobiety bardzo obcy, odległy, niezrozumiały i czuje się w nim zdystansowana i niespokojna. Niestety sama przeprowadzka i zaaklimatyzowanie się w nowym miejscu to nie jedyny problem jaki spotyka małżeństwo z kilkuletnim stażem.
"W tym właśnie miejscu chciałabym zacząć. W środku mroźnego stycznia, na krótko przed początkiem Roku Szczura, kiedy nie dało się dłużej uciekać, kiedy wytropiło nas i dopadło prawdziwe życie."
Gracie dowiaduje się, że nie może mieć dzieci. Jej ciało za szybko się starzeje i czas już uciekł. To doprowadza ją do skraju psychicznego wyczerpania. Chęć posiadania dziecka jest w niej tak silna i mocna, że słowa lekarza niszczą ją w jednej chwili. Z jej mężem jej podobnie, jednak małżeństwo ze sobą nie rozmawia. Dla nich obu jest to zbyt trudne. Nie są w tak ciężkiej chwili dla siebie oparciem. Mimo, że próbują, ale im się to nie udaje. Własne cierpienie jest zbyt silne, by wykazać odrobinę empatii drugiej połówce.
"Chowam się, przesypiam życie, robię wszystko, aby świat o mnie zapomniał."
Wiele dni później Gracie decyduje się na zmianę, którą wywołuje jeden krótki spacer. Postanawia założyć kawiarnię, w której parzyć będzie kawę i herbatę oraz piec ciasteczka zwane makaronikami. Makaroniki to słodkie ciastka przyrządzane z białek jaj, cukru pudru i innych dodatków o różnych smakach i kolorach. Podobno wyśmienite w smaku. Ta spontaniczna decyzja Gracie staje się krokiem milowym w jej nowym życiu. Smutek upycha głęboko w duszy i stara się przeżyć każdy kolejny dzień. Na nowo poznaje smak istnienia. Kawiarnia staje się jej ostoją, dzięki której zapomina o wszystkich problemach. Jednak "U Liliany" zabiera jej każdą wolną chwilę i staje się murem pomiędzy nią, a jej mężem. Kłopoty nie zniknęły.
"Jestem szczęśliwa, ale skrajnie wyczerpana."
Kolor Herbaty to piękna historia o poszukiwaniu wewnętrznej siły i spokoju, a także o odnalezieniu bezpieczeństwa i odkryciu własnego ja, zagubionego pośród rutyny każdego dnia. To historia o dwojgu ludzi, którzy nie są parą idealną, mają problemy, jak każdy i każdego dnia próbują odnaleźć i poznać siebie na nowo. To także opowieść o życiu, które nie zawsze nas oszczędza, ale jest i pełne niespodzianek. Ta książka mówi o tym, by nigdy się nie poddawać, by walczyć do samego końca. Ukazane są w niej niełatwe relacje Gracie z matką, które poznajemy przy okazji listów pisanych przez główną bohaterkę. A głównymi postaciami są kobiety i przyjaźń, która się między nimi rodzi. Kolor Herbaty jest piękną książką, bo tak bardzo prawdziwą. Normalną, ale i zapierającą dech w piersi. Jest to powieść obyczajowa, pełna uczuć, emocji i sekretów. Czytało się ją z wielką przyjemnością i dostarczyła ona wiele uniesień. Hannah Tunnicliffe napisała niesamowitą książkę, do której będę wracać.