Uwielbiam, kocham i tęskniłam. Tak nie powinna zaczynać się żadna recenzja, ale to ciśnie mi się na usta po skończeniu kolejnej książki Pani Katarzyny Kostołowskiej. Nadal czterdzieści to czwarta z serii o czterech przyjaciółkach z Wrocławia. Magda, Karola, Anita i Aśka...nawet sobie nie zdawałam sprawy jak ja za nimi tęskniłam. Zżyłam się z tymi dziewczynami i nawet się nie spodziewałam, że będzie kolejna część, a tu proszę niespodzianka. Nie mogłam przejść obok niej obojętnie i gdy tylko dostałam maila z Wydawnictwa to odpisałam natychmiast, że jednej z moich ulubionych pisarek nie mogę po prostu nie przeczytać. O to był jak zwykle strzał w dziesiątkę, bo po raz kolejny autorka udowadnia, że nie tylko potrafi pisać, ale i że wzrusza i bawi. U mnie huśtawka emocjonalna podczas lektury była taka, że i śmiałam się, i płakałam na przemian. Pani Katarzyna pisze o zwyczajnych ludziach i ich problemach w sposób niezwykły i daje się też poznać jako wnikliwa obserwatorka otaczającej nas rzeczywistości. A poza tym tak jak ja jest mieszkanką Dolnego Śląska, a u mnie patriotyzm lokalny jest silnie rozwinięty :).
Akcja powieści toczy się w rodzinnym mieście autorki, Wrocławiu. Jest czas pandemii, a jak wiemy z autopsji niejednemu z nas daje on popalić. Na szczęście akcja rozpoczyna się latem i razem z dziewczynami i ich najbliższymi wybieramy się nad morze, a konkretnie do Kuźnicy. Jeśli jednak myślicie, że dla wszystkich będzie to beztroski czas to jesteście w błędzie, bo przeszłość ma to do siebie, że atakuje człowieka w najmniej spodziewanym momencie. Jedna z matek naszych bohaterek odnajduje właśnie podczas letnich wojaży człowieka, o którym chciałaby zapomnieć i chociaż zawdzięcza mu wiele, bo córkę, którą kocha nade wszystko to ta niestety nie wie o jego istnieniu. Czy się dowie i nawiąże relacje córki z ojcem to musicie sami sprawdzić. A jakby Wam tego było mało to młoda mężatka też odkrywa, że jej mąż nie zachowuje się tak jak powinien szczęśliwy człowiek, chodzi zamyślony i sprawia wrażenie nieobecnego. Dlaczego? Co takiego skrywa Adam, ze spędza mu to sen z powiek?
Ja polubiłam się z Magdą, Karola, Anitą i Aśką już od pierwszego spotkania i gdybym miała wybierać, która jest najsympatyczniejsza czy którą lubię najbardziej to miałaby problem, bo one są nierozerwalne i stanowią całość, której nic ani nikt nie jest w stanie rozdzielić. I chociaż każda ma swoje życie i swoje problemy to mogą liczyć na siebie w każdej sytuacji i myślę, że jedna poszłaby za drugą w ogień. Babska przyjaźń jest jednak rewelacyjna. Nie zna ani granic, ani nie liczy się status społeczny. Wśród naszych bohaterek nie ma oceniania czy rywalizacji. One są i trwają przy sobie. Zazdroszczę im tej przyjaźni takiej przez duże P, a autorce gratuluję, że potrafi w tak niezwykły sposób przekazać historię zwyczajnych kobiet, którą równie dobrze mogłabym być ja czy Ty.
Jako miłośnik wszystkich czworonogów, nie bez znaczenia jest dla mnie fakt jak autorka pięknie pisze o przywiązaniu człowieka do zwierzęcia. Sama mam stado kotów i wiem ile każdy z nich dla mnie znaczy i ile jestem w stanie dla nich zrobić. Ostatnio czwórka miała zapalenie oskrzeli i wiem jak drżałam o każdy oddech każdego z nich. Chociaż niejednokrotnie miałabym ochotę je udusić za dewastowanie domu to kocham je wszystkie razem i każdego z osobna.
Nadal czterdzieści jest jak już mówiłam czwartą z kolei częścią, ale myślę, że spokojnie można je czytać nie po kolei. A jak już sięgniecie po którąkolwiek część to jestem przekonana, że przeczytacie je wszystkie. Nie mam pojęcia czy będzie kontynuacja, ale mam nadzieję, że autorka jeszcze mnie zaskoczy, bo o Magdzie, Karoli, Anicie i Aśce mogę czytać bez końca. I jeszcze te przecudne okładki... i jak tu nie kochać rodzimych twórców???
Polecam serdecznie i gwarantuję, że pokochacie bohaterki tak jak ja.