Z pewnością premiera powieści „Powiedz pszczołom, że odszedłem”, należała do jednych z najbardziej wyczekiwanych wydarzeń w naszym kraju. I nie może to nas dziwić, gdyż popularność powieściowej serii Diany Gabaldon pt. „Obca”, osiągnęła tak w Polsce, jak i na całym świecie, ogromne rozmiary. I oto dziś wreszcie mamy przyjemność poznać to porywające i intrygujące dzieło, które ukazało się nakładem Wydawnictwa Świat Książki. Zapraszam do poznania recenzji tej powieści.
Po wielu dramatycznych wydarzeniach i wieloletniej rozłące, Claire i James mogą cieszyć się ponownie swoją miłością i wspólnym życiem. Co więcej, spełnia się ich wielkie marzenie o spotkaniu z córką Brianną, jej mężem i dziećmi. Jednakże rok 1779 nie jest łaskawym nawet dla tych, którzy znaleźli wydawałoby się bezpieczną przystań gdzieś na prowincji Karoli Północnej. Z każdym dniem coraz bliższymi stają się bowiem echa rewolucyjnej wojny w Ameryce, która sprawia, że Claire, James i ich bliscy kolejny raz będą zmuszeni walczyć o życie...
1216 stron... - to nie pomyłka, ale faktyczny rozmiar treści tej powieści, który z jednej strony zachwyca tym, ile będzie mieć sobą ona do zaoferowania, ale z drugiej i lekko przeraża myślą o tym, jak długo potrwa ta lektura. Na szczęście mogę was uspokoić w tym miejscu stwierdzeniem, iż konstrukcja książki, sposób prowadzenie relacji oraz wypełniające każdą ze stron emocje sprawiają, iż nasze czytelnicze spotkanie z tym tytułem upływa w niezwykle szybkim tempie. Oczywiście wielką rolę w tym względzie odgrywa talent i doświadczenie autorki, która wie doskonale to, jak zachwycić i oczarować czytelnika.
Nie zaskoczę was stwierdzeniem, iż fabuła tej powieści jest niezwykle epicką, złożoną i wielowątkową. Otóż mamy tu oczywiście dominujący wątek losów naszej pary głównych bohaterów - Claire i Jamesa, wokół których rozgrywają się najważniejsze wydarzenia, ale też i z którymi wiążą się liczne poboczne historie - czy to nawiązujące do losów ich bliskich, znajomych, bądź też bieżącej sytuacji politycznej - na czele z wojną. I mamy tu walkę, trudne i dramatyczne decyzje, liczne podróże i zmiany lokacji, jak i oczywiście romans, który łączy się płynnie z lekkimi klimatami natury fantasy. Całość wieńczy zaś mocny finał, który z pewnością nie da o sobie zapomnieć przez bardzo długi czas...
Siłą rzeczy towarzyszymy tu naszym ulubionym postaciom, poznajemy w znacznie większym stopniu ich bliższych, jak i również mamy przyjemność spotkać zupełnie nowych bohaterów na tej historyczno-przygodowej scenie literatury. Dla mnie największe wrażenie wywarło ukazane tu spojrzenie na Claire - kobietę z przyszłości, która po tak wielu latach bytności w średniowieczu zmienia się na naszych oczach w osobę coraz bardziej współczesną właśnie tej osiemnastowiecznej epoce - oczywiście zachowując jej wiedzę, zwyczaje i sposób myślenia rodem z XX stulecia, ale jednak.
Wspaniale jawi się nam także ten powieściowy świat - z kolonialną Ameryką, ale też i Szkocją, na czele. I tu warto docenić zarówno plastyczność opisów tych miejsc, znakomicie i przekonująco oddaną codzienność życia w nich, jak i też rzecz naprawdę istotną - historyczny realizm, który odnosi się do prawdziwych wydarzeń z zakresu polityki - na czele z wojną o niepodległość przyszłych Stanów Zjednoczonych. I jestem przekonana o tym, że każdy miłośnik historii będzie oczarowany tą relacją.
Opowieść ta wpisuje się oczywiście również w nurt miłosnego romans, gdzie mamy niegasnącą namiętność pomiędzy Claire i Jamesem, ciekawie ukazane uczucie pomiędzy ich dziećmi, jak i też kilka innych, obyczajowych wątków. I tu również znajdziemy dokładnie to, czego tylko mogliby oczekiwać czytelnicy – idealne proporcje pomiędzy romantyzmem i wspominaną już, gorącą namiętnością. I to wydaje się być bardzo sprawiedliwym podziałem według płci czytelników – przygoda, akcja i wojna dla panów, zaś wątki romansowe dla czytelniczek tej książki.
Nie mogę napisać niczego innego, aniżeli wyrazić tę szablonową formułkę, iż lektura tej powieści porywa nas od pierwszych stron – gdyż tak po prostu jest. Porywa, intryguje, wielokrotnie porusza i tym samym zapewnia niezwykle przyjemnie spędzony czas. I mogę powiedzieć też z pełnym przekonaniem, że warto było czekać na premierę powieści „Powiedz pszczołom, że odszedłem” – książki, która w mej skromnej ocenie stanowi jedną z najlepszych odsłon tej serii. Polecam – naprawdę wartą sięgnąć po ten tytuł!
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.