Star Wars: Trylogia Thrawna: Ciemna strona Mocy recenzja

 Miłośnicy legendarnego już Uniwersum "Star Wars", mogą czuć się wielkimi szczęściarzami! Oto bowiem mają oni nie tylko możliwość podziwiania kolejnych premierowych odsłon sagi na ekranach kin, ale także i co chwilę pojawiają się w naszym kraju literackie epizody tej opowieści - tak premierowe, jak i w postaci wydawniczych wznowień. I właśnie o takiej pozycji chciałabym dziś opowiedzieć, a mianowicie o książce Timothy'ego Zahna pt. "Gwiezdne wojny. Ciemna strona mocy", której to nowe i zarazem wielce efektowne wydanie, ukazało się nakładem Wydawnictwa Uroboros!

 

 Powieść ta stanowi sobą drugą część pod cyklu "Trylogia Thrawna", obrazującego losy najpopularniejszych bohaterów całego Uniwersum - Hana Solo, Lando Calrissiana, Luke’a Skywalkera oraz księżniczki Lei. Oto wciąż trwa walka Republiki z pozostałościami upadającego Imperium, które to jednak nadal stanowią sobą wielkie zagrożenie dla nowego porządku. Zagrożenie tym realniejsze, iż oto jednej z najważniejszych strategów Imperium - wielki admirał Thrawn, rozpoczął właśnie ofensywę przeciwko Nowej Republice. Han Solo i Lando Calrissian wpadają tym czasem na ślad ukrytej floty katańskiej, której to przejęcie - przez siły Republiki, bądź też armię Thrawna, może zadecydować o przetrwaniu, lub klęsce. Rozpoczyna się zatem swoista gra z czasem, która jest tym trudniejsza, iż na scenie tej pojawia się także nowy, mroczny Jedi...

 

 Niniejsze dzieło Timothy'ego Zahna, oferuje nam sobą kolejny raz spotkanie z naszym ulubionym cyklem science-fiction. Spotkanie, które wypełnia wielka przygoda, pędząca z zawrotną prędkością akcja, niezwykle inteligentna i zaskakująca intryga szpiegowska, jak i wreszcie piękne emocje, którym to oprzeć się tu jest nie sposób. To z jednej strony rozmach, bogactwo lokacji, postaci i wątków pobocznych, z drugiej zaś fascynująca możliwość poznania dalszych losów głównych bohaterów tego Uniwersum, które to nigdy nie zostały ukazane na kinowym ekranie... I tylko jedno mogę powiedzieć na koniec tej myśli - jest dobrze, bardzo dobrze pod każdym możliwym względem!

 

 Zgodnie z niepisanymi regułami tego cyklu, fabułę tej książki tworzą ukazywane naprzemiennie kilku wątkowe tory narracyjne, które to obrazują losy poszczególnych bohaterów opowieści. I tak oto z jednej strony mamy przyjemność śledzić wydarzenia z życia Hana i Lando, którzy najpierw poszukują zdrajców na najwyższych szczeblach władzy Republiki, a następnie udają się na misję przejęcia zapomnianej floty 200 pancerników. Z drugiej strony poznajemy zaś losy Luke’a Skywalkera, który musi stawić czoła nowemu wrogowi - przebiegłemu, tajemniczemu i niebezpiecznemu Mrocznemu Jedi, który ma wobec niego swoje własne plany... I wreszcie trzecia oś narracji, czyli wątek admirał Thrawa i jego wojennej ekspansji, mającej na powrót przywrócić wielkość Imperium. Każda z tych opowieści jest intrygująca, barwna, nieprzewidywalna, zaś wraz z postępem lektury, łączą się one w jedną, spójną i spektakularną całość...

 

 Wiele dobrego możemy powiedzieć o postaciach tej książki, które to co prawda w znacznej większości doskonale znany, ale jednocześnie i w jakimś stopniu odkrywamy na nowo. Trudno by było inaczej, gdy oto Han, Lando, Luke i księżniczka Lea są już po prostu starszymi, bardziej dojrzałymi, a przy tym też i nierzadko dramatycznie doświadczalnymi przez los ludźmi. W największym stopniu zmianę tę widać u Luke’a Skywalkera, którego nie cechuje już ta młodzieńcza fantazja i odwaga, a raczej większy spokój, przekładanie myśli nad czyn, czy też choćby i w jakimś sensie ciężar odpowiedzialności za losy wszechświata. Drugą najbardziej intrygującą spośród tych postaci, wydaje się admirał Thrawn. To zimny, niezwykle przebiegły, bezlitosny dla wrogów i pozbawiony wszelkich emocji przywódca, który budzi sobą nasz strach, ale też i w jakimś sensie szacunek względem tego, jak jest oddanym swojej misji...

 

 Spotkanie z tą książką, to także spotkanie z niezwykłą kreacją obrazu kosmicznej rzeczywistości, jaką to kreuje tu dla nas Timothy Zahn. I tak oto kolejny razy mamy przyjemność odwiedzać piękne, a nikiedy wręcz przerażające swoją surowością planety, poznawać ich przedziwnych - tak pod kątem zachowań, jak i opisanych tu szczegółowo wyglądów, mieszkańców, czy też wreszcie delektować się technologicznym postępem, który to czasami nam naprawdę imponuje, czasami zaś wręcz bawi;). To także niezwykły klimat i charakter tego cyklu, czyli specyficzna mieszkanka komedii, wojennej powieści, politycznej intrygi, a niekiedy także i romansu. Myślę, że autorowi udało się oddać tu w iście mistrzowskim stylu koloryt rzeczywistości "Star Wars", który zachwyca nas i oczarowuje w każdym względzie.

 

 Przyjemność - spotkanie z powieścią "Gwiezdne wojny. Ciemna strona mocy", daje nam sobą wielką przyjemność, a do tego także i niezwykłe emocje, pokaźną porcję uśmiechu oraz sentymentalne chwile wspomnień... Dobrze się stało, że Wydawnictwo Uroboros zdecydowało się na nowe wydanie tego świetnego cyklu, które niesie nam sobą tak wielką, czytelniczą frajdę. Dzięki temu bowiem młodsze pokolenia mogą poznać i odkryć tę opowieść, starsze zaś przypomnieć sobie raz jeszcze jej fabułę. Do tego muszę wspomnieć także o pięknym wydaniu tej książki - zdecydowanie najlepszym spośród dotychczasowych dwóch, jakie ukazały się w naszym kraju. Nie pozostaje mi zatem nic innego, aniżeli polecić wszystkim fanom dobrej fantastyki sięgnięcie po ten tytuł - naprawdę warto!