Wielki triumf recenzja

"Elena Wielki triumf"

Długo czekałam na możliwość ponownego spotkania z Eleną, Timem i Melike, więc po piąty tom serii "Elena Wielki triumf" sięgnęłam z konkretnie określonymi oczekiwaniami. Czy kolejne przygody tej sympatycznej nastolatki spełniły te oczekiwania? Z całą pewnością mogę napisać że tak, jednak ten tom zdecydowanie jest inny od poprzednich.

Po pierwsze od samego początku czuć, że bohaterowie serii wydorośleli, a problemy, z którymi się borykają, próbują rozwiązywać na własną rękę. Chociaż miejsce akcji i tło historii pozostają bez zmian, jest tu zdecydowanie mniej koni, a dużo więcej typowo nastoletnich dylematów związanych z dorastaniem i sprawami sercowymi. Między Eleną a Timem coś zaczyna się psuć. Chociaż byli parą idealną, to teraz coraz trudniej jest im się dogadać. Punktem kulminacyjnym okazuje się okropnie nieprzyjemna sytuacja, w której podczas zawodów zostaje postawiona Elena, jednak gdy pomiędzy zakochanymi dochodzi do coraz gorszych spięć, na horyzoncie pojawia się zupełnie nowy chłopak. Farid- utalentowany i słynny już piłkarz, który ze światem koni nie ma nic wspólnego zjawia się w życiu Eleny w momencie, w którym dziewczyna bardzo potrzebuje pocieszenia i właśnie wtedy wszystko staje na głowie.

Oczywiście tom piąty to bezpośrednia kontynuacja serii, dlatego, jeżeli ta książka w jakiś sposób zwróciła Waszą uwagę, bardzo polecam rozpoczęcie znajomości z Eleną od tomu pierwszego ( Wygrać z losem ). Każdy tom to inna intryga kryminalna, i chociaż tutaj też się dzieje ( zwłaszcza pod sam koniec) to tym razem Nele Neuhaus zdecydowanie skupiła się nie na koniach i zagadkach, tylko na problemach sercowych, związanych z trudnym czasem dojrzewania. Książkę czyta się w tempie ekspresowym, ponieważ język którym posługuje się Nele Nehaus jest bardzo naturalny i całość ma bardzo przyjemny wydźwięk. Jestem bardzo ciekawa tego, co wydarzy się dalej, ponieważ kolejny tytuł ( Fałszywy trop) wskazuje powrót do zagadkowej i niebezpiecznej odsłony życia w stadninie koni.