Kochając pana Danielsa recenzja

„Kochając pana Danielsa” to piękna historii o miłości do właściwej osoby, ale nie we właściwym czasie.

Dziewczyna po śmierci siostry bliźniaczki, jest zmuszona przeprowadzić się na ostatni rok szkoły średniej do swojego ojca , z którym wcześniej nie miała kontaktu. W pociągu zwraca uwagę, na przystojnego, młodego mężczyznę o pięknych niebieskich oczach. Ashlyn podejrzewa, że mężczyzna ma coś wspólnego z muzyką, ponieważ charakterystycznie wystukuje rytm palcami. Jej przypuszczenia się sprawdzają, gdy mężczyzna zaprasza ją do bar na występ jego zespołu. W noc koncertu Ashlyn oczarowana głosem i samym Danielem zapomina o swoich problemach.

W życiu Ashlyn to nie koniec przykrych niespodzianek, w nowej szkole poznaje nowego nauczyciela języka angielskiego, którym okazuje się pan Daniels, mężczyzna z pociągu.

To ile było smutku w tej książce…Ashlyn i Daniel poznają się w najgorszych momentach swojego życia. Na przestrzeni paru miesięcy, stracili tyle bliskich osób. Oboje są zagubieni, ale ich relacja powoduje, że odnajdują światełko, że może być lepiej. Jednak nie wszystko jest takie piękne, dużo też ryzykują tą relacją.

W książce przedstawiony jest brak tolerancji wobec osób homoseksualnych, osób innej wiary i gnębienie oraz wyśmiewanie innych z powodu ich wyglądu.

Ryan. 💔 jego historia bardzo mnie poruszyła, aż uroniłam łezkę, chociaż rzadko mi się to zdarza. Taki promyczek słońca, a tak bardzo skrzywdzony przez bliską osobę.

Książka napisana jest w dwóch perspektywach, jej i jego. Rozdziały nie są męczące.

Polecam z całego serca.