„Czas gniazdowania” Doroty Pasek trafił do mnie z półki bibliotecznych nowości. Bardzo się cieszę, że zdecydowałam się właśnie na tę powieść. Uwielbiam debiuty pisarskie i za każdym razem zastanawiam się, czy przeczytana historia w jakimś stopniu mnie zaskoczy, czy znajdę w niej coś nowego, nieoczekiwanego, nietuzinkowego. Tym razem właśnie tak się stało i stąd moja bardzo wysoka ocena książki.
„A gdy się zejdą, raz i drugi,
kobieta po przejściach, mężczyzna z przeszłością,
bardzo się męczą, męczą przez czas długi,
co zrobić, co zrobić z tą miłością.”
Słowa piosenki Agnieszki Osieckiej bardzo trafnie oddają fabułę tej opowieści. Wydaje się, że to dość wytarty temat, często spotykany i mało zaskakujący. A jednak…
Sara i Grzegorz… Ona nauczycielka po przejściach, leczy rany po perfidnej zdradzie i manipulacji, mieszka w małej wiosce, na uboczu i próbuje ogarnąć swoje życie na nowo. On architekt z przeszłością, nie pierwszy raz zdradzony, porzucony, oszukiwany przez najbliższą osobę, pragnie spokoju i równowagi. Ich ścieżki przecinają się, gdy Grzegorz wynajmuje od Sary domek po jej ukochanej babci. Zarządzenie losu, a może raczej splot niespodziewanych okoliczności oraz troskliwa ręka osoby trzeciej sprawiają, że na przekór wszystkiemu między bohaterami zaczyna rodzić się namiętność, a potem głębsze uczucie. A oni… poranieni, niepewni siebie i dalszej przyszłości, na zewnątrz dzielni, z pozoru silni, a w środku smutni i wrażliwi bardzo chcieliby kochać znów, ale może nie teraz, za chwilę, za moment…
Pani Dorota ciekawie skonstruowała swoją opowieść dzieląc ją na trzy części. Wprowadzając do tej historii poturbowanych przez życie bohaterów – kobietę, która nie pyta, nie docieka i stara się żyć dniem dzisiejszym oraz skrytego, tajemniczego mężczyznę, który umie słuchać i wyciągać wnioski, ale liczy też na pewien układ autorka sprawiła, że historia Sary i Grzegorza jest bardzo prawdziwa, bliska wielu z nas. Zachowania bohaterów, choć czasem wydają się nie w porządku, pozostają realistyczne i wiarygodne.
Spodobał mi się styl pani Doroty. Powieść została napisana prostym językiem, w bardzo bezpośredni sposób, bez zbędnych ozdobników, tak że z łatwością trafi do każdego czytelnika. Autorka potrafi zaskakiwać i dzięki temu mało oryginalny temat przestaje być schematyczny, a staje się niepospolity i ciekawy. Motyw prowincjonalnego życia w małej miejscowości, gdzie każdy każdego zna, a niespodzianki są powodem do ogólnej dyskusji i plotek intryguje, a momentami nawet zadziwia. Wydarzenia obfitują w emocje, które naprawdę się odczuwa. Kibicujemy bohaterom, obojgu razem i każdemu z osobna próbując ich zrozumieć, czasem wytłumaczyć, a innym razem rozgrzeszyć. Zakończenie powieści mnie osobiście zaskoczyło, nie spodziewałam się takiego rozwoju wydarzeń. Czuję się usatysfakcjonowana. Przymykam oko na pewne niedoskonałości warsztatowe, może trochę sztuczne dialogi, kilka błędów natury merytorycznej i mam nadzieję, że z każdą następną powieścią będzie tylko lepiej.
A gdybym miała podsumować swoje wrażenia… „Czas gniazdowania” to bardzo udany debiut, historia, którą z przyjemnością się czyta i od której trudno się oderwać. To opowieść o ludziach, którzy wbrew sobie, trudnym doświadczeniom i przeżytym porażkom wciąż pragną dla siebie trochę szczęścia.