Wilcza wyspa recenzja

Knot jakich niewiele

Autor: @Meszuge ·2 minuty
2020-08-01
Skomentuj
1 Polubienie
„Jesienią ubiegłego roku Nowak przeprowadził się na Białołękę (no dobrze, na Tarchomin, a właściwie Nowodwory… dla większości mieszkańców nowych osiedli i tak to nie ma żadnego znaczenia)”*.

Parafrazując pewną piosenkę wychodzi mi, że… pisać każdy może, jeden lepiej, drugi trochę gorzej. Jasne, że może, czemu nie? Żyjemy przecież w wolnym kraju. Każdy może pisać. Niestety…

Mogę zrozumieć i wybaczyć dość przeciętne pisarstwo. Także sztuczne dialogi i „papierowe” postaci. Sam pomysł może i niezły, ale fabuła chwilami mocno i zupełnie niepotrzebnie naciągana – to też jest jeszcze do strawienia. Ale arogancji, tak typowej i charakterystycznej dla – na szczęście nie wszystkich – mieszkańców Warszawy, znosić nie muszę i nie chcę.

Tak się w ostatnich czasach w moim życiu składa, że dość często spotykam się w rozmaitych miejscach Polski z mieszkańcami całego kraju. Zaczyna się zwykle od tego, że na początku staramy się jakoś poznać, przedstawić. Usłyszeć można wtedy coś takiego: Andrzej z Torunia, Kazik z Krakowa, Anka z Gdańska, Piotr z Wrocławia oraz – Zygmunt z… Mokotowa, Kasia z… Targówka.
Wobec zdziwionych i zdezorientowanych nieco spojrzeń pozostałych, pan z Mokotowa i pani z Targówka wymieniają między sobą porozumiewawcze spojrzenia, lekko się uśmiechają, i z cierpliwością oraz pełną zrozumienia wyrozumiałością, należną takim, jak cała reszta towarzystwa „wiochmenom”, albo może rezerwowaną dla osób niepełnosprawnych (umysłowo), wyjaśniają, że chodzi oczywiście, a to „oczywiście” też jest zawsze nieco mocniej akcentowane, o dzielnice Warszawy.

Co ciekawe, mieszkańcy Woli, Żoliborza, Mokotowa, natychmiast porzucają tą irytującą manierę, kiedy w towarzystwie słyszą: Anna z Bonn, Kasia z Bukaresztu, Krystian ze Sztokholmu, Vinn z Brukseli… W takiej sytuacji jakoś nie mają problemu z określeniem swojego miejsca zamieszkania i ochoczo podają nazwę miasta, a nie jego dzielnicy.

W Warszawie mieszka pewnie około 4% Polaków, ale tylko tych, zamieszkałych w Polsce. Przekonanie pana Kornatowskiego, że „dla większości mieszkańców nowych osiedli i tak to nie ma żadnego znaczenia” wydaje się mało ścisłe, bo moim zdaniem to, co napisał, nie ma żadnego znaczenia dla 96% potencjalnych czytelników jego książki. Tak, wiem… Trudno sobie pewnie wyobrazić, że poza Warszawą w Polsce jest jeszcze cokolwiek, ale to fakt.

Oczywiście, nie jest to w kryminale jedyny tego typu przypadek (Palma? Jaka palma? O co chodzi z tą palmą?). Wydaje mi się, że czytanie książki Tomasza Kornatowskiego bez przewodnika oraz planu miasta Warszawy, może być przeżyciem mocno frustrującym, bo elementów topograficznych w książce jest mnóstwo i przynajmniej część z nich ma pewnie istotne znaczenie dla zrozumienia przebiegu akcji.






--
* Tomasz Kornatowski „Wilcza wyspa”, W. A. B. 2008, str. 12.

Moja ocena:

× 1 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Wilcza wyspa
4 wydania
Wilcza wyspa
Tomasz Konatkowski
5.9/10

Na jedną z warszawskich przystani Wisła wyrzuca ciało młodego mężczyzny. Gustav Rytterberg, syn szwedzkiego biznesmena, zaginął kilka tygodni wcześniej. Sprawców zbrodni próbuje odnaleźć komisarz Adam...

Komentarze
Wilcza wyspa
4 wydania
Wilcza wyspa
Tomasz Konatkowski
5.9/10
Na jedną z warszawskich przystani Wisła wyrzuca ciało młodego mężczyzny. Gustav Rytterberg, syn szwedzkiego biznesmena, zaginął kilka tygodni wcześniej. Sprawców zbrodni próbuje odnaleźć komisarz Adam...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @Meszuge

Trans w Hawanie
Hawana, zabójstwo i pederaści

Za zakończoną rękoczynami sprzeczkę z innym policjantem porucznik Mario Conde – główny bohater powieści – zostaje na pół roku karnie skierowany do pracy papierkowej. Jeg...

Recenzja książki Trans w Hawanie
Wichura w Hawanie
Kuba - cygara, rum i zbrodnia

…suchy i duszący wiatr, pewnie wysłany wprost z pustyni, żeby przypomnieć o ofierze Mesjasza, wtargnął do dzielnicy miasta i zawirował wśród nieczystości i niepokojów. L...

Recenzja książki Wichura w Hawanie

Nowe recenzje

Mój książę
Londyn, 1813. Czy istnieje coś bardziej fascynu...
@burgundowez...:

Drodzy Książkoholicy! Londyn, 1813. Czy istnieje coś bardziej fascynującego niż rozgrywki towarzyskiego sezonu wśró...

Recenzja książki Mój książę
Matki Konstancina
„Antymatki” Konstancina – brutalna prawda o poz...
@sylwiacegiela:

Bardzo trudno jest mi napisać te słowa, zważywszy na fakt, że autorka książki, którą właśnie miałam okazję przeczytać, ...

Recenzja książki Matki Konstancina
Izrael na wojnie
Sto lat nienawiści i przemocy
@ladymakbet33:

Sądzę, że fakt ten doskonale oddaje istotę tego, co obecnie dzieje się na Bliskim Wschodzie. Ostatnie wydarzenia wstrzą...

Recenzja książki Izrael na wojnie
© 2007 - 2024 nakanapie.pl