Piąta i ostatnia już część cyklu Baśniobór autorstwa B. Mulla kusi nie tylko ilustracją okładkową w purpurowo - złotym kolorze. Czytelnicy, którzy choć trochę już znają styl tego autora wiedzą, że każda z jego książek to ciekawa, wciągająca podróż, pełna magii, oryginalnych stworzeń i przepięknych krajobrazów. Z rodzeństwem Sorensonów oraz grupą ich przyjaciół nie można się nudzić, tym bardziej, że finałowe wydarzenia części czwartej sugerowały wiele ciekawych rozwiązań. Czy autorowi udało się spełnić te zawoalowane obietnice i czy powieść Klucze do więzienia demonów jest godnym ukoronowaniem całego cyklu? O tym poniżej.
Baśniobór i inne magiczne rezerwaty stoją na skraju upadku. Stojący na czele Stowarzyszenia Gwiazdy Wieczornej Sfinks zmierza do otwarcia Zzyzxu, prastarego więzienia, w którym przebywają najstraszniejsze i najbardziej plugawe demony świata. Zdobył potrzebne do tego magiczne klucze oraz skutecznie eliminuje grupę Wiecznych, których życie również stanowi o szczelności tego więzienia. Jakby tego było mało Sfinks porwał i uwięził rodziców Setha i Kendry.
Nasi bohaterowie i inni Rycerze Świtu, stają zatem przed nie lada wyzwaniem. Będą podróżowali po całym świecie, aby choć w części pokrzyżować plany Sfinksa i jego sług. Jednak co ciekawe, wciąż będą o krok w tyle za swoim przeciwnikiem. Gdy już wyda się im, że w czymś go wyprzedzili, zaraz są brutalnie wyprowadzani z błędu.
Nietrudno się domyślić, że w finale wielkiej przygody i konfrontacji z siłami mroku, decydującą rolę odegrają cechy, które rodzeństwo nabyło podczas poprzednich przygód; wróżkokrewność Kendry oraz niezwykły brak lęku u Setha.
Tym razem młodzi bohaterowie będą co krok wpadać w tarapaty, wychodzić z nich, by po chwili wpaść w kolejne. Na porządku dziennym będą spiski, dokładne planowanie, liczne próby i cała masa magicznych stworzeń po drodze. Rodzeństwo znowu się rozdzieli, co zdecydowanie wyjdzie całej fabule na dobre. Będzie bowiem bardzo ciekawie i znacznie poszerzy to horyzont opowiadanej historii.
Kendra w towarzystwie poznanego w poprzedniej części łagodnego smoka Raxtusa i dość wiekowego, ale ciągle bardzo przystojnego jednorożca Paprota, zajmie się gromadzeniem sił światła na ostateczną rozgrywkę z armią demonów. Wspomagani mądrymi radami Królowej Wróżek bohaterowie będą mogli w odpowiedni sposób przygotować się na to, co ich czeka.
Seth razem z Vanessą, satyrami Nowelem i Dorenem oraz golemem Hugo, wyruszy na poszukiwania MieczaVasilisa, dzięki któremu, być może, uda mu się pokonać przywódcę demonów. W tym miejscu warto dodać, że Seth w czasie trwania całego cyklu przeszedł ogromną przemianę, od beztroskiego poszukiwacza kłopotów do rozsądnie myślącego młodego mężczyzny, który potrafi przyznać się do błędu i naprawić, to co zostało zniszczone. Pochwała należy się również dwóm łasym na baterie i złoto satyrom, którzy zawsze zachowywali się jak samolubni tchórze, jednak w decydującym momencie, tylko oni stanęli po stronie Setha i choć motywacją była kablówka na stałe łącze, to jednak w ostatecznym rozrachunku zachowali się bardzo odważnie i lojalnie, a ich niekiedy czarny humor potrafił rozładować sytuację.
W części piątej autor prezentuje czytelnikowi kolejne magiczne miejsca, takie jak Obsydnianowe Pustkowie, Żywy Miraż czy Bezbrzeżna Wyspa. Pomysłowości nie zabrakło mu również przy wprowadzaniu nowych stworzeń. Jeśli miałabym wybierać z tej szerokiej palety postaci, to chyba najbardziej podobał mi się uparty i kłamliwy leprechaun, podobne do greckich Mojr Śpiewające Siostry oraz potraktowanie postaci Raxtusa. Ten ostatni bardzo długo żył w przekonaniu, że jest zakałą smoczego rodu, że ojciec się go wstydzi i ogólnie, że jest słaby i nieprzydatny. Na jego przykładzie autor pokazuje, że każdy posiada jakieś umiejętności, które czasem ujawniają się w najmniej oczekiwanym momencie. Raxtus, który nigdy nie umiał siebie docenić, ratuje Kendrę i innych bohaterów z licznych opresji, wykazując się takim hartem ducha, jakiego mógłby mu pozazdrościć niejeden większy od niego smok.
Piąta część cyklu Baśniobór jest naprawdę dobrym i przemyślanym zakończeniem całego cyklu. Zadowala i mnogość magicznych artefaktów i nowe postaci. Język jest bystry i cięty, dialogi zabawne, a zakończenie daje do myślenia i, co ważne, jest ostateczne. W posłowiu na końcu autor wyraźnie zaznacza, że Klucze do więzienia demonów są ostatnią częścią cyklu, raz, że tyle od początku było planowane, dwa, że czas na nowe projekty.
Podobało mi się bardzo i choć w zasadzie wszystko poszło po mojej myśli, teraz odczuwam lekki żal, że już nie będzie oczekiwania na kolejne przygody bohaterów, do których zdążyłam się przywiązać.
Cykl Baśniobór śmiało może konkurować z innym seriami adresowanymi do młodego czytelnika; ma bowiem wszystko to, czego czytelnik mógłby po takich książkach oczekiwać: ciekawą fabułę, ogromną różnorodność wszystkiego co bajkowe i magiczne, a przede wszystkim czyta się łatwo i przyjemnie. Czegóż chcieć więcej? No właśnie.
Polecam. Naprawdę warto.