Klinika recenzja

Sebastian Fitzek, jest niemieckim pisarzem. Książkę pt. "Klinika" to szokująca powieść trzymająca w napięciu od pierwszej strony, aż do ostatniej. Już po przeczytaniu pierwszego zdania z okładki, poczułam się trochę niepewnie. Ale wy się też nie przerażajcie, kiedy będziecie czytać o kobiecie przywiązanej do krzesła ginekologicznego z gorącą lutownicą między udami. To jest tylko fragment wprowadzający w dalszą akcję.

Nie ma tu fragmentów nużących. Czytałam ją do późnych godzin, a usypiając nadal myślałam o zagadkach, które zostawia Łamacz- człowiek, który bez żadnych obrażeń fizycznych doprowadza ludzi do stanu zawieszenia. Jego ofiary nie mogą widzieć, słyszeć ani w żaden sposób nie ma z nimi kontaktu. Mogą tylko myśleć. Nie wiadomo też, co wspólnego ma z tym wszystkim Casper- pacjent leczący się na całkowitą amnestię w szpitalu psychiatrycznym w którym sieje zgrozę Łamacz. Na zewnątrz panuje ostra burza śnieżna. Klinika jest odcięta od świata, a życie osób w niej zagrożone.

Książka pisana jest w formie dokumentu, dlatego szybko się ją czyta, a gdy autor podaje nam numer strony, my zaglądając tam, widzimy dokładnie to, co chciał nam przekazać. Gdy przeczytacie, będziecie wiedzieli o co mi chodzi ;) Na końcu książki, znajdziecie również niespodziankę, z którą nie spotkałam się jeszcze w żadnej książce.

Od siebie dodam, że "Klinika", to powieść znakomita, dla ludzi lubiących się bać, szukających psychologicznych thriller'ów, bo Fitzek jak zawsze zresztą, powala fabułą.
Ja czytałam, tą książkę, będąc w szpitalu na oddziale kardiologi dziecięcej, więc miałam dodatkowy "dreszczyk" emocji, ponieważ dodatkowo utożsamiłam się z sytuacjami opisanymi w lekturze. Jak najbardziej polecam ;)