Zazwyczaj nie czytam poradników, a już tym bardziej nie czytam książek, które zostały napisane przez kogoś, kto określa się mianem coacha. Możecie powiedzieć, że jestem uprzedzona (i pewnie będziecie mieli rację) ale gdy czytam opis mówiący, że ktoś ,,jest coachem'' to od razu przed oczami staje mi ten biedny chłopak od hasła ,,jesteś zwycięzcą''.
A że od bycia ,,zwycięzcą'' jest mi tak samo daleko, jak wtedy, kiedy po raz pierwszy obejrzałam wspomniany filmik to...
Co, w takim razie, skłoniło mnie do sięgnięcia po ,,Atak paniki'' napisany przez Tammi Kirness, która już we wstępie obwieszcza nam, że jest coachem? Miks niewiedzy (nie wiedziałam nic o autorce), zaciekawienia (formą książki) i odkrycie, że jestem sroką okładkową. Bo okładka – wyrazista, kolorowa, rozmyta – moim zdaniem doskonale oddaje tytuł. Atak paniki – przerabiałam go mnóstwo razy w swoim życiu i za każdym razem zaczynało się podobnie. Otoczenie było zbyt głośne, kształty były zbyt wyraziste, kolory za mocne – wszystkiego było zbyt dużo i wszystko to napierało na mnie.
I właśnie z tym skojarzyła mi się ta okładka. Nie wiem, czy było to celowe zagranie grafika, ale udało się – sięgnęłam po książkę.
,,Atak paniki'' nie jest w żadnym razie książką psychologiczną albo psychologicznym poradnikiem. Już we wstępie dowiadujemy się, że pozycja ta powstała bardziej na zasadzie potrzeby podzielenia się doświadczeniem wynikającym z przeżywanych ataków lęku i sposobów radzenia sobie z takimi sytuacjami, niż na podstawie zdobytej w trakcie formalnej edukacji wiedzy naukowej.
I jak się to sprawdza?, zapytacie. Różnie.
Przede wszystkim książka została stworzona na zasadzie kolorowych schematów. Na przykład mamy pytanie: czy czujesz się jak oszust? Tak/Nie. Powiedzmy, że czuję się w ten sposób. Autorka zaleca mi wtedy ,,rozpoznanie scenariusza w którym czuję się niepewnie'' i ,,zadanie sobie pytania o to, czy zasługuję na...'', potem każe mi ,,udzielić sobie pięć jasnych odpowiedzi na moje pytanie'' i ,,wziąć głęboki wdech i z wydechem uwolnić swój strach''. I wszystko fajnie, jeśli na kogoś działają takie symboliczne czynności (wydychanie niepokoju, wizualizacje, niszczenie listów etc.), ale ja zaliczam się do osób, które do takich rzeczy podchodzą bez zrozumienia i raczej nieufnie (a poza tym, tak zupełnie prywatnie, wyobrażanie sobie tego, że z mojej głowy wypływa jasne światło zalewające całe pomieszczenie wydaje mi się po prostu głupie. A było to jedno z ćwiczeń zawartych w tej książce).
Nie neguję oczywiście tego, że niektórym osobom książka Tammi Kirness może się przydać – w końcu sama znalazłam w niej perełkę, jedną rzecz, która sprawiła, że usłyszałam takie mentalne ,,klik!'', że coś wskoczyło na swoje miejsce, że rzecz oczywista i osiągalna na wyciągnięcie ręki zmaterializowała się tuż przed ,,oczyma duszy mojej''. Wiecie co to było? Prośba o zadanie sobie pytania o to, czy moje ,,oczekiwania są realistyczne i życzliwe''.
Już samo odkrycie faktu, że jakieś oczekiwania mogą być ż y c z l i w e było dla mnie odkryciem porównywalnym do rozwiązania trudnego równania matematycznego.
Dlatego nie spisuję całkowicie na straty ,,Ataku paniki'' – książka wypada dość przeciętnie, ale nie jest szkodliwa, jak to szkodliwe potrafią być niektóre poradniki. Jej forma sprawia, że łatwo przyswoić sobie pewne schematy radzenia sobie z ciężkimi sytuacjami i jeśli komuś pomagają ćwiczenia oddechowe (nie lubię ich, ale faktycznie działają i jest ich w tej książce sporo), wizualizacje, mówienie do siebie miłych rzeczy, to poradnik Kirness powinien mu się spodobać.
Nie polecam, nie odradzam, ale jeśli zdecydujecie się po ,,Atak paniki'' sięgnąć, to wiedzcie, że mam nadzieję, że też znajdziecie w nim swoją klik!-perełkę.