Na początku należy zaznaczyć, że autor spotkał się z ogromnym wyzwaniem, gdyż rynek, na który wstąpił, oblegany jest przez wielu wspaniałych i bezsprzecznie wybitnych mistrzów fantastyki, zarówno polskiej, jak i zagranicznej. Jednak w mojej ocenie, debiutanckiego "Kłamcę" Jakuba Ćwieka wydanego przez Fabrykę Słów z powodzeniem można postawić obok Jacka Piekary, czy nawet Terry'ego Pratchetta.
Książka wciąga od pierwszej do ostatniej strony i czyta się ją jednym tchem, na końcu wołając o więcej. Została napisana prostym, lekkim językiem, jednak to nie umniejsza jej wartości stylistycznej.
"Kłamca" zasobniony jest w cięte dialogi, ironiczny, niekiedy czarny humor, a odpowiednio dawkowane wulgaryzmy i gry słowne dodają klimatyczności opowiadaniom.
Ćwiek wykreował w swej powieści intrygujący świat, w którym chrześcijański Bóg odszedł (choć nie umarł) pozostawiając swoje niebiańskie zastępy samym sobie. Jego nakazy są jednak nadal aktualne, co sprawia, że wiele możliwości radzenia sobie z problemami jest poza zasięgiem skrzydlatych.
Jednak pojawia się budząca trochę niepokoju, lecz nadal kusząca okazja.
Zadowalający efekt szturmu niebiańskich zastępów na Valhallę, sprawia, że Archanioł Michał decyduje się uwolnić adoptowanego syna Odyna; boga obłudy i patrona oszustów, zwanego Kłamcą.
Ocalały po Ragnarök olbrzym* jest żywo zainteresowany "pierzastym pieniądzem" serafinów, co, ku uciesze Michała, skłania go do przyłączenia się do zwycięzców i zostania bardzo cennym sojusznikiem skrzydlatych.
Jako postać mitologiczna ma dużo większe możliwości działania, nie ograniczają go prawa i nakazy chrześcijańskiego boga. Dzięki zdolnościom mylenia ludzkich zmysłów kłamstwem i iluzją, staje się bardzo przydatny, a z czasem niezastąpiony, co pozwala mu powoli owijać sobie wokół palca swoich zleceniodawców.
Z każdą kolejną misją Lokiego powstają różnej długości opowiadania, które trzymają równy, dobry poziom. Elementem scalającym je w zgrabną całość jest główny bohater powieści. Z kolejnymi stronami poznajemy perypetie Lokiego, wykonującego zlecenia archaniołów – zaczynając od prostego nawrócenia podopiecznej Gabriela, poprzez odwiedziny u samobójcy, po kolację wigilijną ze Światowidem.
Przy okazji swoich działań Kłamca pokazuje nam całkiem spory kawałek świata. Jesteśmy we Wrocławiu, później w mitycznej Valhalli i Egipcie.
Wielkim walorem książki jest obfita różnorodność, która sprzyja integrowaniu się wielu światów w jedno niekonwencjonalne Multiwersum, w którym spotykamy się z mitologią nordycką, słowiańską, religią Starożytnego Egiptu, a to wszystko poprzeplatane wiarą chrześcijańską. Obraz ten odbiega od standardowych wyobrażeń czytelników. Potężny Odyn okazuje się zmęczony wizją końca, Bóg porzucił swoje królestwo i jak na razie nie spieszno mu do powrotu, a aniołom daleko do posłusznych i miłosiernych istot.
Silą książki są także bardzo wyraźne i kontrastujące ze sobą charaktery bohaterów. Po jednej stronie trójka archaniołów. Zapalczywy i bezwzględny Michał, budzący złowrogie wrażenie płonącym tatuażem wokół oka; anielski wysłannik śmierci Gabriel oraz lakoniczny Rafael. Zaś po drugiej kłamliwy bóg Loki - buntowniczy, ironiczny i bezczelny, pomimo tych cech, nordyckiego boga trudno nie polubić. Jego wielkie ego, poczucie humoru, wygodnictwo i urok osobisty tworzą mieszankę postaci ujmującej i niezwykle ciekawej… a przede wszystkim – ludzkiej. Jego słabości są bliskie naszej człowieczej naturze. Kłamca pali papierosy, denerwuje się, złości, smuci i jest uzależniony od wykałaczek...
"Kłamca" to świetna lektura, która na pewno jest ciekawym doświadczeniem. Książka godna polecenia wszystkim fanom fantastyki i nie tylko. Choć powieść jest dosyć krótka i pozostawia niedosyt, to chętnie się do niej wraca i warta jest zakupienia. Polecam.
* Gwoli ścisłości chciałabym uwypuklić fakt, że wg mitów nordyckich i opowiadań skandynawskich Loki nie był bogiem. W jego żyłach płynęła krew olbrzymów. Odyn adoptował go i pozwolił mu mieszkać wśród bogów, dlatego też potocznie nazywany jest bogiem nordyckim. :)
Tsumetai