Zjawisko emigracji zarobkowej wśród Polaków nie jest już tak popularne i głośne jak to było kilka lat temu. Ale prawda jest taka, że tysiące naszych rodaków wyjechało do różnych krajów, z czego tylko mała część wróciła do Polski. A pozostali? Toczą swoją walkę o normalne życie w obcym kraju, starają się pozbyć przydomku „obcy”, niektórzy może całkiem wsiąkli i zapomnieli o tym, co zostało za nimi…
Ewa Werner w wyniku swojej pomyłki traci pracę w Warszawie. A jest to czas, gdy bezrobocie w Polsce wciąż rośnie, ludzie wykształceni, ze znajomością języków muszą zasiąść w kolejce po zasiłek w urzędzie pracy ramię w ramię, z szarymi Panami „Kazikami”, których jedynym zajęciem jest pociąganie z butelki. Wszystko jest drogie, podatki wysokie, nikt nie potrafi docenić prawdziwych starań i rzetelnej wiedzy, nie ma sprawiedliwości. Czyli standardowe narzekanie na naszą polską rzeczywistość – tego tu nie brakuje.
Ale co takiego tkwi w Polakach, że całe życie potrafią narzekać na to, jak im źle, ale w momencie gdy ktoś, tak jak Ewa, zechce odmienić swoje życie i poszukać szczęście w innym kraju, to odzywa się w nich duch patriotyzmu, pojawia się troska o obowiązek wobec ojczyzny, o pieniądze, jakie z podatków poszły na wykształcenie… Czy to zazdrość tych, którzy sami nie mają odwagi podjąć tak drastycznej decyzji i wprowadzić w swoim życiu diametralnych zmian? Czy to lęk przed tym, ze komuś się powiedzie, a im nie? Czy to ten powszechny lęk przed zmianami?
Ale Ewa nie uległa ani rodzicom, ani znajomym. Ona chce udowodnić światu, że stać ją na więcej. Wyjeżdża do Kanady. Zupełnie sama, tylko licząc na pomoc przypadkowo poznanego w Polsce Kuby. Odważnie, brawurowo wręcz ale chorobliwa ambicja nie pozwala jej zwlekać, nakazuje jej wręcz walczyć o karierę o sukcesy, których nie osiągnie w ojczystym kraju.
Dla osoby opuszczającej Polskę, wszystko, co w niej zostawia jest złe - przecież dlatego właśnie wyjeżdża, a kraj docelowy wydaje się rajem. Jak wielu się myliło?
Przechodzimy z bohaterką przez kolejne stadia: entuzjazm wywołany nowym miejscem, zachwyt nad jego pięknem i wszystkim, co „lepsze” z założenia; negacja ze względu na nieznajomość zwyczajów, kultury; zwątpienie po kolejnych nieudanych próbach w poszukiwaniu pracy; radość, gdy się udaje; ciągle huśtawki nastrojów, gdy okazuje się, że wszystko ma swoją cenę, za wszystko trzeba zapłacić. I odnaleźć się nie jest wcale tak łatwo…
Brak więzi z kulturą, zasadnicze różnice kulturowe, oderwanie od miejscowej społeczności i ta tęsknota. Nie można się jej wyzbyć. Chwile, gdy nie ma się z kim cieszyć z sukcesów, gdy nie ma się komu wypłakać, gdy samotność przybija i sprawia, że serce aż boli…
Wszystko to może brzmi trywialnie ale jest opisane w takim sposób, że momentami naprawdę dech zapierało. Nie dość, że autorka obrazowo opisuje polską mentalność, polską rzeczywistość, nawyki i stereotypy, wszystkie te polskie narzekania, wymówki, tłumaczenia nazywa jasno i krótko po imieniu, to jeszcze jakim językiem. Miesza styl wysoki z niskim, elementy humorystyczne z poważnymi, okraszając to dodatkowo ironią i cynizmem, czasem nutką patosu. Genialne!
Problem tożsamości, problem niemożności odnalezienia miejsca, problem „zawieszenia” dotyczą nie tylko Ewy, ale i Kuby, który nie wie kim jest, Marka, który przybity polską rzeczywistością, tkwi w niej bo musi, dotyczy wszystkich.
Ciekawe spostrzeżenia dotyczące roli Internetu w naszej kulturze, jak również zestawienie dwóch kultur tylko na plus.
Tematyka niezbyt oryginalna, historia dość prosta i w podobny sposób opowiedziana ale w połączeniu z językiem i mistrzostwem słowa autorki czyni z tej powieści naprawdę ciekawą pozycję.