Kojarzycie Wydawnictwo WarBook? Jeśli nie, to spieszę Wam z pomocą i podzielę się z Wami kolejną recenzją książki, którą od nich otrzymałam, w ramach współpracy recenzenckiej. Dzisiaj na celownik bierzemy historię mojego ulubionego bohatera Sztejera od Pana Roberta Foryś. „Sztejer. Umarły syn” to książka z gatunku fantasy z postapokaliptycznym wątkiem, która swoją premierę miała całkiem niedawno, dokładnie 9 marca, (o ile mnie pamięć nie myli). Mimo, że powieść ta posiada prawie 400 stron, to czyta się ją bardzo szybko - przez ilość akcji będziecie chcieli poznać jak najszybciej dalszy bieg historii i trudno będzie Wam się od niej oderwać. Pokochałam Vincenta Sztejera i jego opowieści pochłaniam w jedną noc.
W świecie po Zagładzie wartością nie jest dobro czy zło, lecz przetrwanie. Gdy spotkam na swojej drodze człowieka czy mutanta, muszę dobrać odpowiedni rodzaj broni. A ludzie wcale nie są łatwiejszymi przeciwnikami, zwłaszcza jeśli stoją za nimi potężne siły: Ojcowie z Torunium, Szkarłatni Kapłani z Piołunu, Władymir Jednodzierżca, czy Szalony Prorok.
Jeśli więc wchodzi się w świat, w którym można natknąć się na strzygonia, wudrułaka lub Zaprzysiężonego Brata, najlepiej zrobić to ze mną. Że niby zabijam dla srebra? Plotka jak każda inna, choć jest w tym trochę prawdy. Zabijam, żeby przeżyć…
Musze Was ostrzec, że „Sztejer. Umarły syn” jest dla czytelników o mocnych nerwach i nie mówię tego tylko dlatego, że występują tutaj dość mocne sceny erotyczne, ale autor nie oszczędzał słów przy opisywaniu krwistych scen - tak pomiędzy nami - jeśli opisy Maxa Czornyja to dla Was nic, to zapraszam do zapoznania się z tym tomem :)
Ogólnie uwielbiam sięgać po powieści, które opowiadają o przygodach Vincenta i to nie tylko dlatego, że akcja książki dzieje się w świecie wyniszczonym przez wojnę nuklearną, w którym występują potwory, czy mutacje wśród ludzi i zwierząt, ale też przez pióro Pana Roberta. Czytając jego książki mogę na spokojnie zamknąć oczy i przenieść się do miejsc, w których przebywają bohaterowie. Wszystko zostało opisane wraz z najmniejszymi detalami, za co cenię sobie twórczość tego pisarza.
Jeśli chodzi o okładkę to do tej pory nie potrafię się na nią napatrzeć, porównując ją z okładkami poprzednich części, to z ręką na sercu mogę powiedzieć, że ta, jak na razie, jest najlepsza. Czy są tutaj czytelnicy, którzy uwielbiają czarny humor? Jeśli tak, to pokochacie głównego bohatera - obok Sztejera nie da się przejść obojętnie: albo go uwielbiasz albo (co rzadko się zdarza) nie znosisz.
Sceny bitewne - jak sama wydawnictwa mówi, w książkach od nich, nie może ich zabraknąć. Dlatego uwielbiam sięgać po powieści od nich, ponieważ każda z pozycji zawiera bardzo realistyczne opisy scen bitewnych. Momentami sama chciałam wziąć w nich udział, by pomóc głównemu bohaterowi!
Czy książkę polecam? Jeśli jesteś fanem „Wiedźmina”, czy scen batalistycznych, ale jednego i drugiego to powieść stworzona dla Ciebie! Mogę Was zapewnić, że nie zabraknie Wam tutaj akcji, walki, przemocy i czarnego humoru. A mi pozostaje czekać do końca wakacji, kiedy to wyjdzie kolejny tom przygód mojego Vincenta....